Sunday, October 28, 2007

A Weekend in the City

Wczoraj bawiłem w stolicy na babilońskim zlocie trybików. Popiłem trunków, objadłem się specjałami serwowanymi przez catering (stanęli na wysokości zadania) oraz potupałem nóżką patrząc na popisy Reni Jusis i Kate Ryan. O ile Renia mnie pozytywnie zaskoczyła (!), to obcowanie z twórczością mandaryniarskiej Kate (od "Mandaryny", nie od "mandaryna") zmęczyło mnie bardziej niż spożyte alko.

Co ciekawe, zauważyłem że począwszy od wyżej wymienionych a skończywszy na Rihannie, piosenkarkom towarzyszą muzycy wystylizowani na "chłopaków z Interpolu" (czarne koszule, emo-grzywki...). Moda-modą, ale koleś obsługujący elektroniczne ustrojstwo za plecami Reni Jusis do czarnej koszuli i białego krawata dobrał sobie włóczkowy kaszkiet, na który nasadził WIELKIE słuchawki .

<= olaboga, co za lolek



Oczywiście ja też miałem na sobie czarną koszulę.
Bez krawata.

Niejako przy okazji spotkałem się z Timofem i Baboszem. Ustawka nastąpiła późnym wieczorem w nieoświetlonym parku na postindustrialnym zadupiu okolic Dworca Zachodniego. Powymienialiśmy się najświeższymi plotkami i njusami.

Najbardziej interesujące wydały mi się następujące:
  • W grudniowym pakiecie Timofa i cichych wspólników zapowiedziano "Bi-bułkę" Rafała "Otoczaka" Tomczaka. Wieść ta mnie bardzo cieszy, gdyż od dawien dawna jestem fanem twórczości tego pana. Kto nie wie kim jest Rafał Otoczak, ten się dowie. W grudniu.
  • Rysowany przez KRLa kolejny album o Benedykcie Dampcu ("Dampc i anioł) zostanie poinkowany przez Piotra Nowackiego (czyli Jaszcza). Waży się kwestia, kto pokoloruje album gdyż Maciej Banaś (w zapowiedzi na wraku wymieniony jako kolorysta) ponoć się rozmyślił. Jeśli mógłbym kogoś zasugerować to polecam zakukać o kolory do Norberta Rybarczyka lub Jarka Zielińskiego.
  • Odnalazł się, zaginiony kilka lat temu w akcji Krzysztof K. (undergroundowy komiksiarz i vlepkarz - niegdysiejsza gwiazda zina KGB). Kibicuję jego pracom nad dokończeniem albumu, gdyż "Synokio" jest jednym z tych komiksów, które czytałem w zinach i czekam na zbiorcze wydanie (pozostałe to "Lenny" i "Uwydatnienie").
I to by było na tyle.
Jeszcze tylko rewelacyjny teledysk w ramach reminiscencji popu lat '80.
Desireless - Voyage Voyage!!!

Le żeniaaaal!

P.S. Wydaje mi się, że miałem zamiar pisać o "A Weekend in the City" Bloc Party.
Będzie następnym razem. Chyba.

Wednesday, October 24, 2007

Rysownicy komiksów słuchają Żana Miszela Żara

Tak mi się przynajmniej utrwaliło (pewnie błędnie), gdy lata temu bodajże w "Fantastyce" czytałem tekst o muzycznych inspiracjach jakiegoś mistrza komiksu (Moebiusa?). Niestety, miłośnikiem Miszela Żara nigdy nie zostałem, więc ominęła mnie głębia wrażeń podobnych tym doznawanym przez Mistrza. Nie znaczy to jednak, że w czasie rysowania (i wykonywania innych życiowych czynności) nie podpieram się żadnym soundtrackiem.


Czasami coś wpadnie w ucho.
Ostatnio takie różności:

SATANICPORNOCULTSHOP - .aiff SKULL EP

Nazwa zobowiązuje. Muzycy czerpią pełnymi garściami z zarejestrowanych wcześniej dźwięków używając tysięcy sampli ze źródeł stylistycznie bardzo odległych od siebie. "Halbermensch" sąsiaduje się z "Porque te vas" a "Cant touch dis" splata z chińską (?) piosenką. Wszystko spaja połamany bit. Efektem jest przekombinowana wręcz muzyczna jazda bez trzymanki i galopada przez dziesiątki stylów muzyki pop.
A to wszystko na EPce! Zaskoczyło mnie również, że na minialbumie znajduje się aż 21 utworów.



BAIKONOUR - For the Lonely Hearts of the Cosmos

Sympatyczny kotek macha do nas łapką z okładki albumu wydanego trzy lata temu. Kosmicznym pionierem była Łajka. Również Tytus DeZOO miał w swojej karierze kosmodromowy genesis.

Tymczasem słuchając tej płyty, odbywamy podróż w czasie (aczkolwiek tropem AIR). Specyficzne oldskulowe brzmienie gitar i perkusji oraz produkcja są wzorowane na muzyce połowy lat '60. Prym jednak wiodą analogowe klawisze - głównie ćwierkające moogi. Melodie i plamy dźwiękowe generowane przez instrumenty klawiszowe tworzą klimat kosmicznej wycieczki w stylu retro. Wspomaganie pigułkami w kolorach tęczy wydaje się nieodzowne. Zwłaszcza na Księżycu rodem z "Dallasa Bara" autorstwa Haldemana i Marvano, gdzie każdy z mieszkańców zapewne ma album Baikonouru w swoim odtwarzaczu :)

NEIL YOUNG - Chrome Dreams II

Twórczość tego muzyka znam wyrywkowo, ale bardzo lubię. Formy Youngowi mógłby pozazdrościć niejeden spalający się na trzeciej płycie gwiazdor "nowej rockowej rewolucji". Po świetnej, bardzo motorycznej i politycznie zaangażowanej "Living with War" z ubiegłego roku Pan Young nagrał sequel albumu z 1977 roku "Chrome Dreams". Jest piosenkowo i rockowo. Zdarzają się utwory (z czternastominutowym "No Hidden Path" na czele), które po prostu wbijają w glebę. Bezpretensjonalne granie.



Tymczasem Craig Thompson chyba już wraca z europejskiej trasy koncertowej, którą odbywał wspólnie z zespołem MENOMENA. W czasie gdy muzycy grali, Craig rysował na ścianach. Menomena gra menomenalną :) muzykę, ale niestety okładkę debiutanckiego albumu mieli koszmarną (latający diabołek (?) namazany na białym tle). Od czasu gdy oprawą estetyczną ich wydawnictw zajął się Thompson, jest o wiele lepiej :) Zastanawia mnie, czy Craig sam uderzył do chłopaków i zaproponował im narysowanie fajnych okładek, czy była to czysto marketingowa akcja? Wydaje się, że panowie się kumplują, więc obstawiałbym pierwszą opcję.

A na koniec jeszcze fajny teledysk. Myslę, że Pszren sprawdziłby się jako wokalista New Romantic!
Spandau Ballet! A to jeszcze fajniejsze
:)



Friday, October 12, 2007

B5 (numer trzeci) - kumoterska* "recenzja"

Jedną z premier tegorocznego MFK był nowy numer magazynu komiksowego B5. Tym razem na 120 stronach znalazło się miejsce dla 25 artystów. Radomska ekipa "Zakładów Komiksowych Włócznik" wspomagana siłami tak zwanej digartowej kliki i autorów związanych z wydawnictwem roku postarała się o zróżnicowany ale niestety nierówny materiał.

Ogólne wrażenia estetyczne są jak zwykle pozytywne: pismo jest solidnie wydane na grubej kredzie i z grzbiecikiem. Ciekawa okładka Jarka Zielińskiego (nawiązanie do Normana Rockwella) i charakterystyczny layout dopełniają pierwsze wrażenie. Można zabrać się za lekturę komiksów, którymi B5 jest wypełnione po brzegi. Mi osobiście brakuje wprowadzenia czy też słowa wstępu, zaprezentowania uczestników projektu aby można się było z grubsza zorientować z czym będziemy mieć do czynienia na łamach. Zauważyłem że kolejny raz redakcja czasem "zapomina" o podpisaniu komiksu nazwiskiem autora. Ostatecznie więc mógłby to być chociaż spis treści, który poprawiłby to niedopatrzenie. Ewentualnie można było użyć jednej z grafik promujących nowy numer.


Lekturę rozpoczynamy dwoma komiksami "powstańczymi" korespondującymi z toną utworków stworzonych na potrzeby konkursów i antologii poświęconych PW . O ile komiks Gierka to bezpardonowa prowokacja (gdyby autor wysłałby komiks na konkurs to pewnie "Powstaniec" zostałby komisyjnie spalony przez szanowne żyri), to "Wspomnienie" Timofa i Stefańca jest swoistym kuriozum. Komiks otrzymał specjalne wyróżnienie w konkursie Epizody Powstania Warszawskiego organizowanym przez Print Partner, ale mimo iż prezentował najwyższy poziom z nagrodzonych prac, nie znalazł się w podsumowującej konkurs antologii. Autorzy zgłosili lekko zmodyfikowaną wersję nowelki również do "konkurencyjnego" konkursu organizowanego przez Muzeum PW i wspieranego przez KG. O ile dla nikogo nie było niespodzianką, że tam komiksu nie zauważono, nieobecność w antologii EPW budziła pewne zdziwienie. Dzięki B5 otrzymujemy wyjaśnienie o co naprawdę poszło. Otóż, okazało się, że w zbiorku komiksów "ku czci" nie ma miejsca dla dziełka, którego bohaterkami są lesbijki. No cóż, taka mentalność.

Zakłamanie.


Kolejne komiksy w B5 to kolejno:
  • Dziesięć plansz "Nawydestyluchniejszego", o których jednak nie będę więcej pisał bo jako współautorowi mi nie wypada.
  • "Miasto demonów" Zygmunta Similaka. Początek prawie jak wzięty z "Miasta trędowatych" Birka. Całość niestety urywa się pozostawiając niedosyt. Graficznie w klimacie komiksów prasowych lub historyjek serwowanych niegdyś przez ś.p. Krakersa.
  • "ONI" Grzegorza Pawlaka. Mangowato-bełkotliwe. Miejscami ładne kontrasty w grafice.
  • "Jak bóg dopuści, to i z kija wypuści" Jacka Świdzińskiego, czyli kolejny występ znanych i lubianych głowonogów Głowonuka. Lektura sympatyczna ale zdecydowanie jednorazowa.
  • "Pies" Kitchenbizmo. Autorka na swoim stałym (wysokim) poziomie. 12 kadrów, dwie plansze, charakterystyczna kreska i niewymuszony cierpki humor.
  • "Zapomnienie" Sleepwalkera. Niezbędna korekta i próba opanowania kreskowego "sianka". Na razie to jest średnio udana, dość pretensjonalna wprawka.
  • dwuplanszówka Nikodema Cabały i Jonasza 3004. Ktoś pomylił kolejność stron, co spowodowało że szort co prawda nie stracił sensu, ale diametralnie zmieniła się pointa. o_O' Ostatni kadr przysłowiowo "miażdży mosznę".
  • "Szczwana Suczka" Jarka Zielińskiego. Pure nonsens w smacznej oprawie. Janostaw ma krechę dopracowaną a bezkompromisowością podejścia do materii scenariusza bije na głowę Konrada Papugę (o którym później).
Następnym komiksem jest trzynastoplanszowy western "Pewnego razu na..." autorstwa Pawła Sambora i Bartka Sztybora. Trzynastka w pewien sposób pechowa, bo niczym zdyskwalifikowany na ostatnich metrach Korzeniowski, Sambor zaczepia się o własne sznurowadła i zamiast zakończyć sugestywnym splaszem, wypierdala się z hukiem zamykając w małych obrazkach i zarzynając bezsensownie pointę. Będę namawiał autorów do narysowania dłuższej wersji tej historii i naprawienia swojego finiszowego babola. Gdyby dodać jakiś wątek i kilka scen oraz ładne całostronicowe zakończenie (+ kolor), otrzymalibyśmy materiał na ciekawy zeszytowy oneshot.
Poza zjebaną końcówką, komiks od pierwszego kadru jest bowiem klasą samą w sobie i potencjalnym hitem. Inspirowane Bisleyem sceny rzezi uskuteczniał już kiedyś Filip Myszkowski, ale nigdy (do tej pory) nie miał okazji posiłkować się scenariuszem Sztybora - co czyni oczywistą różnicę.

Co dalej?
  • "?" Rafała Spórny - czyli odwieczne pytanie "DLACZEGO?". Fajna zabawa z formą i morał. Gdy człowiek przestaje dziwić się światu, może zacząć pakować manatki. Niezłe, ale nie wiem dlaczego bardziej pasowałoby mi do JEJU niż do B5. Może ze względu na głębię scenariusza? :)
  • "Komiks o świniach jedzących gówno" Tomka ASU Pastuszki. Tytuł mówi za siebie.
I w tym momencie nadchodzi pora na komiks numeru. "Biały miś" Piotrka Jaszcza Nowackiego i (niespodzianka) Bartka Sztybora. Pierwotnie komiks został przygotowany do edycji w "fabrycznej" odsłonie zina JEJU, ale redaktor naczelny (ASU) z nieznanych powodów uznał komiks za słaby. No cóż, Tomek Pastuszka nie raz udowodnił że najwyraźniej czuje się lepiej w komiksach o świniach jedzących gówno i może po prostu ma zbyt przytępioną wrażliwość (albo redaktorski węch(sic!)) żeby "wyczuć" rewelacyjny komiks. Nawet jeśli ma go przed oczami... No szkoda. Na szczęście, podobnie jak w przypadku "Wspomnienia" Timofiejuka i Stefańca, na ratunek znowu przychodzi B5. Metoda niewybrzydzania tym razem na szczęście sprawdziła się w stu procentach za co czytelnik powinien podziękować zarówno autorom jak też redakcji.
"Biały miś" jest potwierdzeniem tego co pisałem na temat Jaszczębia przy okazji premiery albumowego wydania "Mutującej Teczki". Do pełni szczęścia brakuje mi jeszcze kolorów Norberta Rybarczyka. Może przy okazji jakiejś przyszłej antologii moje marzenie się spełni?

Koniec masturbacji nad dziełem kolegów. Przechodzimy dalej:
  • "Idea Obscura" Migacza i Wojtasia. Sympatyczna i profesjonalna jednoplanszówka.
  • "Krzew gorejący i czarny Mojżesz" Mazola. Underground pełną gębą. Taki prosto z Nowego Yorku z połowy lat '60. Autor rysował ten komiks paląc skręta i słuchając The Velvet Underground (ewentualnie Zappy).
  • "Owca po drugiej stronie lustra" Sseleny. Autorkę znamy z poprzedniego B5 i gościnnego występu w "Outsajdersach" Gierczaka. Przed nią oczywiście wielka komiksowa kariera. Jest na dobrej drodze: stworzyła charakterystyczną bohaterkę komiksową (Owcę), która niczym stary dobry jeż Jerzy przeżywa przygody niczym z komiksów Prosiaka. Mimochodem zrobiło nam się zoo, lub (jeszcze lepiej) folwark zwierzęcy. A może nie folwark, tylko farma? Łotewer.
  • "Codzienność" Agnieszki Rogulskiej - pomysłowo zrealizowana jednoplanszówka o żywocie czworonoga.
  • Też codzienność, ale tym razem Lorda Vadera. I znowu Nowacki ze Sztyborem.
Kolejnym komiksem wybijającym się ponad przeciętność jest "prasówka". Drugi komiks Świdzińskiego w B5 moim zdaniem jest lepszy niż głowonogi. Sporo rozbrajających gagów, w tym świetna parafraza planszy z Esenszial Spajder-mana podana w stylu Czeczota i fajne nawiązania do bohaterów popkultury (rewelacyjny Mickey Rourke). Takie komiksy jak "prasówka", czy "komiks o mojej matce" chciałbym w przyszłości znaleźć w albumie (koniecznie grubym jak esenszial) Jacka. Bardzo dobry kwaśny stuff i obyczajówka w jednym.


Co dalej?
  • Jednoplanszówka Lecha Chłopeckiego. Sympatyczna, ale zapchajdziura.
  • "Toys" Simona. Żart który mógł się zmieścić w pasku, rozciągnięty na cztery strony. Widać, że pod koniec forma siada. Graficznie jest średnio, ale cóż że są to wyżyny niedosiężne dla większości takiego netkolektywu, skoro komiks jest po prostu słaby?
I dochodzimy do żelaznej części programu. Mocne zakończenie w postaci autorskiego działu komiksów Konrada Papugi. Konrad robił kiedyś w Chichocie za zmiennika Janka Kozy i to co robi obecnie to podobna szufladka. Dodam więcej, jest to również podobny poziom (różnica jest taka, że Kozę wydaje KG, a Papugę Timof). Solidnie wypada spóła autorska z Janostawem. Panowie powinni zdecydowanie częściej współpracować.

Czwarty numer magazynu planowany jest (oby) na marcowe WSK. Redakcja ma więc sporo czasu na podniesienie poprzeczki, wyeliminowanie niedociągnięć i przygotowanie świeżego materiału. Rozwój to podstawa. Na razie B5 jest magazynem komiksowym nieco na wyrost. Mimo profesjonalnej formy wydania jest to ciągle zin, któremu dużo brakuje do merytorycznego poziomu Produktu, chociażby z najsłabszego okresu działalności.


*Tak. Recenzja jest kumoterska i już z samego założenia nacechowana skrajnym subiektywizmem. Większość autorów znam, jeden jest moim wydawcą (w tekście podlinkowałem go trzy razy. Klikajcie i zamawiajcie komiksy!) , z kilkoma współpracowałem lub współpracuję. Wspólne piwko już wypiliśmy bądź wypijemy w przyszłości.
Jednocześnie, mam nadzieję że moje sugestie i uwagi w jakiś sposób pomogą szanownej redakcji.

Ponadto chciałbym dodać, że powyższa recenzja jest naszpikowana linkami. Nie bez powodu. Masa materiału zawartego w B5 jest dostępna również w necie. Wystarczy poszukać aby samemu się przekonać czy warto wyłożyć kilka złotych na tą pozycję.

Sunday, October 7, 2007

cuda na patyku

Po pierwsze, bardzo sympatyczny njus prosto z MFK . Timof (i cisi wspólnicy) otrzymał nagrodę dla wydawcy roku. Informacja ta cieszy mnie tym bardziej, że Timof w przeciągu ubiegłego roku wydał moje cztery albumy. Gratulacje!

Kolejne gratulacje należą się Baboszowi Sztyborowi, który w tym roku ładnie zaznaczył swoją obecność w MFKowym katalogu oraz zdobył (razem z Maćkiem Wodzem) drugą nagrodę w kategorii amatorów (sic!). Przewrotny los sprawił, że Babosz który nie cierpi Corbena odebrał nagrodę za komiks narysowany w takiej manierze :)

Ja na MFK nie pojechałem, ale przygotowałem trzy krótkie komiksy. "Kiepski żart" był prezentowany na wystawie (w konkursie niestety nic nie zdziałał), zaś dwa pozostałe ukazały się drukiem.W trzecim numerze magazynu komiksowego B5 znalazł się kolejny (dziesięcioplanszowy) fragment łamigłówki Najwydestyluchniejszego. Oczywiście ze scenariuszem Bartka Sztybora. W tym przypadku troszkę wystawiłem jego kreatywność na próbę, gdyż najpierw narysowałem komiks a później poprosiłem Bartka o dopisanie sensu do obrazków. Prawie* jak swego czasu Gawronkiewicz.W antologii komiksów o tematyce społecznej "Niewinne dzieci" jest sześcioplanszówka narysowana do scenariusza Bartka Kurca. Uczciwie przyznam, że narysowanie tych kilku stron było dla mnie bardzo ciężką misją.

*tak, tak. Wiem. "Prawie" robi różnicę.

Friday, October 5, 2007

kombak

Powoli wracamy do kieratu.
Tymczasem zrobiła się już jesień.

Z okazji szoku termicznego, taka oto starsza plansza:
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...