Saturday, October 7, 2017

Ostatni seans w kinie CORSO

 CORSO ONLINE

            Zrealizowano w ramach stypendium Prezydenta Miasta Lublin


Thursday, September 14, 2017

Polska szkoła komiksu

Impresje z Brussels Comic Strip Festival – Wojciech Stefaniec i Maciej Pałka
Przywieźliście polskie komiksy? Czyli co? Tytusa tam wystawiacie na swoim stoisku? - zapytał z przekąsem Grzegorz Rosinski.

Tytusa akurat nie mieliśmy.

Bruksela to w kategorii europejskich metropolii stosunkowo małe miasto, ale co roku od ponad dekady odbywa się tam wielkie święto. Święto komiksu w postaci odbywającego się na początku września Brussels Comic Strip Festival.
Belgowie kochają komiksy. Na stronie Muzeum Komiksu, które jest jedną z atrakcji turystycznych miasta, chwalą się, że z ilością ponad 700 autorów komiksowych, Belgia jest krajem z największą ilością komiksiarzy na kilometr kwadratowy na świecie.
Komiksy są tam dosłownie wszędzie: w każdej księgarni, w kioskach, kawiarniach, ludzie wymieniają się albumami w nocnych klubach, czytają w metrze i dyskutują o nich. Postaci komiksowe widać zarówno na monumentalnych muralach pokrywających ściany kamienic i na licznych graffiti pokrywających parkany czy też ogrodzenia placów budowy. Można je znaleźć nawet na postumentach jak choćby w przypadku rzeźby Smerfa nawet nocą obleganego przez turystów chcących się sfotografować w cieniu kapelusza wielkiego grzyba, na którym przysiadł. To niekwestionowana część kultury, o pozycji na równi z literaturą, czy filmem.
Belgowie nie zastanawiają się, czy komiks jako forma jest wartościowy – czy jest sztuką. Oni to wiedzą - od pokoleń.
Wyrazem tej wiedzy i miłości do komiksu jest brukselski festiwal, który urzeka atmosferą i podejściem do komiksu. Na pierwszy rzut oka wydaje się mniejszy od naszego Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi ale to złudzenie. Brussels Comic Strip Festival nie jest bowiem typowym ostatnio Comic Conem gdzie nad komiksami przeważają różnorakie franczyzy filmowe, rozbuchane cosplaye i wręcz dyskontowo potraktowana strefa targowa.
Tegoroczny festiwal podzielono topograficznie na cztery części w centrum miasta. Pierwsza była usytuowana w zielonych okolicznościach przyrody Parc de Bruxelles, w którym gwieździście rozstawiono pawilony mieszczące artystów, wydawców i zaproszone instytucje. Przez cały czas trwania festiwalu nieustająco odbywały się tam sesje autografów, warsztaty i spotkania z publicznością. Druga część znajdowała się niedaleko od parku, bo w budynku Centrum Sztuk Pięknych (BOZAR). Tam usytuowano największe stoiska poszczególnych wydawców i najważniejsze wystawy. Między innymi jubileuszowe ekspozycje 60 urodzin Gastona i 40 lat Thorgala. Trzecią, autonomiczną część stanowiło oczywiście Muzeum Komiksu. Czwartą częścią była zaś sama ulica, na której w finale odbyła się parada z udziałem gigantycznych balonów o kształtach znanych bohaterów komiksowych.
Festiwal tworzył jedną całość - nie był podzielony stricte na część handlową i część przeznaczoną dla spotkań. Wszystko odbywało w jednym miejscu zaprojektowane jak trakt spacerowy, którym przez trzy dni przewijało się tysiące uczestników.
Można było odnieść wrażenie, że tym komiksowym szlakiem przechodziło całe miasto. Starzy, młodzi, twórcy, amatorzy, rodziny z dziećmi, wydawcy… Wszyscy z uśmiechem na twarzy, witający się z artystami, wypatrujący ciekawych komiksów do kupienia i wertujący właściwie każdy komiks jaki był wystawiony na dziesiątkach stoisk – również te nasze.
Pawilon Międzynarodowy cieszył się dużym zainteresowaniem zwiedzających. Z jednej strony otwierała go fenomenalna wystawa z Hong-Kongu, z drugiej – my. Naszymi najbliższymi sąsiadami byli koledzy i koleżanki z Rumunii, Węgier i Kraju Basków. Były stoiska skoncentrowane na małej prasie i DIY jak Estonia, obok rozbuchanych ekspozycji jak w przypadku Czech. Były kraje prezentujące skromną ofertę (Tunezja, Egipt) oraz te z długą tradycją wydawniczą (Włochy, Korea Południowa). Były też wystawy podsumowujące projekty Instytucji Unijnych oraz prezentacje międzynarodowych antologii i rezydencji artystycznych. Inspirujące towarzystwo.
Co najłatwiej powiedzieć obcokrajowcowi z zainteresowaniem przeglądającemu komiks, w języku którego nie rozumie?
- Niestety, te komiksy są po polsku.
- To świetnie! To znaczy, że macie w Polsce swoje komiksy!
To była najistotniejsza rzecz jaką usłyszeliśmy podczas wizyty na Festiwalu w Brukseli:
„TO ŚWIETNIE! Macie w Polsce SWOJE komiksy”.
Owszem, na stoisku mieliśmy prawie wszystkie polskie premiery z ostatnich dwóch lat. Wojtek Szot przezornie zadbał o to abyśmy mogli pokazać się z jak najlepszej strony i zaopatrzył nas w albumy wydane przez: Kulturę Gniewu, Timofa, Ongrys i Wydawnictwo Komiksowe.
Wszyscy goście naszego stoiska oglądali, rozmawiali i w końcu… kupowali! Kupowali, bo im się podobały rysunki, kupowali, bo uczą się polskiego, kupowali, bo zbierają komiksy z innych krajów, bo nie wiedzieli, że istnieje rynek komiksowy w Polsce! Kupowali, bo bardzo chcieli mieć konkretny tytuł lub autograf. Wszystkich łączyła jedna, ważna rzecz: pytali o czym są polskie komiksy. W większości nie mieli pojęcia, że w ogóle istnieje coś takiego jak polski komiks. Zaskoczeniem było to, że polski komiks jest oryginalny i autorski a nasze książki są edytorsko bardzo ładne. Zauważono, że polscy wydawcy wykazują się finezją i wypracowali wysokie standardy. Wydania są dobrane do dzieła, nie ma narzuconego stałego formatu, sposobu oprawy czy rodzaju papieru. Byliśmy proszeni o przekazanie słów uznania za to, że szeroki wachlarz tematów jaki jest poruszany w polskich komiksach oraz ich stylistyka także się wyróżniają.
Okazało się, że największym atutem polskiego komiksu na jaki zwracano uwagę było to, że jest on INNY. Nie można go pomylić z komiksem frankofońskim lub amerykańskim. Jesteśmy pracowici i kreatywni o czym świadczy spora ilość polskich pełnometrażowych historii – komiks to dla wielu czytelników jednak KSIĄŻKA, której przygotowanie wymaga dużego wysiłku. Najczęściej słyszeliśmy, że w swojej różnorodności nasza praca jest spójna bo widać, że nie udajemy. Robimy swoje.
Obawiam się, że gdy kilkanaście lat temu Grzegorz Rosinski powiedział aby „mangę zostawić Japończykom a komiks amerykański Amerykanom”, jako środowisko zrozumieliśmy te słowa opacznie. Chodziło o to aby znaleźć własny język i ślepo nie kopiować obcych wzorców. Z drugiej strony, to właśnie głęboki sprzeciw wobec źle pojętej (a w gruncie rzeczy bardzo istotnej i mądrej) dobrej rady zaowocował tym, że przekornie doszliśmy do czegoś… SAMI.
Obecnie mamy zarówno komiksy dla dzieci jak też komiksy dla dorosłych, pięknie narysowane i wycyzelowane ale też eksperymentalne lub alternatywne, poważne, zabawne, mądre, głupie, zaangażowane i rozrywkowe. Możemy być dumni z efektów.
W przyszłym roku niejako wpisując się w obchody stulecia odzyskania Niepodległości swoje (bardzo) umowne 100 lat będzie obchodził polski komiks. Zatrzymując się przez chwilę nad jego historią warto zdać sobie sprawę, że nie mamy się czego wstydzić. W kontekście historii Europy i naszego w niej miejsca łatwo o kompleksy źle rozumianej prowincji. Tymczasem takie same lub podobne dylematy są codziennością twórców, wydawców i czytelników komiksów nie tylko w Polsce ale właściwie na całym świecie. Tak samo jak większość miłych słów, które padły w odniesieniu do polskiego komiksu dotyczyła w różnym stopniu też innych krajów prezentujących swoje komiksowe dokonania podczas Festiwalu.
Polski komiks to już nie tylko potencjał ale gotowy produkt, który należy promować. Właściwie z marszu możemy zaprezentować: czy to polską klasykę, różnorodność zinów, bogaty dział komiksu historycznego lub komiks obyczajowy, artystyczny i undergroundowy. Na zawołanie mamy poczet utalentowanych artystów i mniej lub bardziej oficjalne grupy twórcze. Możemy ująć problem tematycznie (przykładowo: na stoisku mieliśmy sześć albumów o muzyce wydanych w przeciągu roku!) lub dowolnie eklektycznie.
My to już mamy i warto sobie to uświadomić i utrwalić – najlepiej w drodze pozytywnej terapii szokowej jaką może być udział w Brussels Comic Strip Festival. Warto tam jeździć. Warto się tam prezentować, chwalić i rozmawiać. Bo Polski komiks zasługuje aby w końcu wyjść poza własne ramy. Polski komiks nie ma się czego wstydzić.
Jako goście z Polski dziękujemy za zaproszenie do udziału w festiwalu, współpracę i wsparcie pracownikom Instytutu Polskiego w Brukseli. To oni o wszystko zadbali i sprawili, że nasz pobyt oprócz satysfakcjonującej pracy był też wielką przyjemnością. Dziękujemy również przyjaciołom z EUNIC, z którymi przez tych kilka dni dzieliliśmy przyczółek Międzynarodowego Pawilonu, integrowaliśmy się i odbyliśmy wiele interesujących dyskusji. Koniecznie musimy spotkać się ponownie!

https://visit.brussels/…/comicsfe…/m_article/pictures-videos

Friday, September 1, 2017

Thursday, August 31, 2017

Saturday, August 26, 2017

Saturday, August 19, 2017

Saturday, August 12, 2017

Saturday, August 5, 2017

Saturday, July 29, 2017

Saturday, July 22, 2017

Saturday, July 15, 2017

Saturday, July 8, 2017

Saturday, July 1, 2017

Saturday, June 24, 2017

Saturday, June 17, 2017

Saturday, June 10, 2017

Saturday, June 3, 2017

Saturday, May 27, 2017

Saturday, May 20, 2017

Saturday, May 13, 2017

Saturday, May 6, 2017

Saturday, April 29, 2017

Saturday, April 22, 2017

Saturday, April 15, 2017

Saturday, April 8, 2017

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...