Wednesday, December 31, 2008

Za pięć dwunasta

Pstryk.


Lada chwila rozpocznie się kolejny rok.

Sprawdziłem w archiwum, czy udało mi się zrealizować tegoroczne postanowienia.

Digitalpainting niestety nie wypalił. Za mało czasu spędzałem przed monitorem podpięty do tabletu żeby potrenować. Teoretycznie wiem co i jak ale praktycznie nadal czuję niedosyt. Za to zaczynam czuć się pewnie w temacie słynnych końskich pleców. Wielkie dzięki dla Arka Klimka i Rafała Szłapy za fachowe porady. Jak to mówią: dobre rady zawsze w cenie. Komiksowe efekty... pewnie dopiero za rok.

Mijający rok upłynął mi rysunkowo pod znakiem Strange Places co było widoczne na blogasku. Przypomnę, że wydanie SP w październiku było również noworocznym postanowieniem. W przyszłym roku zastosuję podobną metodę. Nowe projekty krok po kroku. Od pomysłu, przez kolejne etapy realizacji aż po efekt w druku.

Pierwszym z takich przedsięwzięć jest album "Sceny z życia murarza". Chciałem potrzymać ten projekt w tajemnicy jeszcze przez jakiś czas, ale pierwszy puścił farbę WRAK przy okazji timofowych zapowiedzi. Zacytuję: "Historia Jerzego Szyłaka, która rozwija wątek poboczny trylogii "Szminka", "Szelki", "Szalik". Komiks zilustruje w sumie 12 rysowników, m.in. Maciej Pałka, Marek Turek, Olaf Ciszak, Piotr Nowacki (z Motsem), Marek Rudowski, Rafał Bąkowicz i Maciej Wódz. Ma być wydany podobnie do "Szminki", jedynej jak dotąd części trylogii, która ukazała się drukiem."


Zaprosiłem do współpracy utalentowanych kolegów, których osobiście lubię i z którymi chciałem coś razem komiksowo zdziałać. Prace nad albumem są na półmetku. To co chłopaki wystrugali do tej pory to kawał porządnego komiksu. Szykujemy "antologię idealną" dla czytelników, którzy podobnie jak ja nie lubią szorciaków. Więcej informacji wkrótce.

Założyłem sobie, że raz do roku uszczęśliwię fanów mojego talentu komiksowym albumem. Właśnie zabieram się za większy projekt, ale co to będzie, kiedy skończę, kto będzie wydawcą - nie wiem. Nie zakładam żadnych terminów. Mam mało czasu na rysowanie komiksów i w ramach możliwości będę coś powolutku dłubał. Jednak album będzie. Postanowiłem przygotować reedycję Laleczek w skład której wejdzie materiał z pierwszego wydania, kilka rozproszonych po różnych zinach nowelek pasujących stylistycznie oraz około 20 stron nowego komiksu (i nowa okładka).

Zinowo, postaramy się z Bartkiem Sztyborem i Destyluchem tradycyjnie pojawić w Maszinie. Gdzieniegdzie podrzucę też jakieś starocie z szuflady. Resztę zinów, magazinów i antologii (jak wspominiałem już wielokrotnie) z żalem odpuszczam. Mimo to, powoli nawarstwia się sporo pracy...

Więcej grzechów nie pamiętam.
Do następnego!

P.S.
W przyszłym tygodniu podobnie jak rok temu zapodam moje subiektywne muzyczne podsumowanie roku 2008.

Friday, December 12, 2008

Powrót Leszka; Zmiany

Pamiętacie Leszka?


Bohater „10 bolesnych operacji” debiutował kilka lat temu w krótkiej historyjce zamieszczonej w „Opowieściach tramwajowych” a następnie po roku doczekał się pełnego albumu. W międzyczasie Dominik Szcześniak napisał scenariusz z okazji pospolitego ruszenia zwołanego przez KG na rzecz antologii o piłce kopanej. Nowelkę zilustrowałem, ale jakoś tak wyszło, że nie zdążyłem go zeskanować (o obróbce nawet nie wspominając) i wysłać na casting, przez co nieskończone plansze przeleżały w mojej szufladzie prawie trzy lata. Ostatnio zebrałem wszystkie rysunki do kupy, poskładałem razem, dodałem literki i szarości i… kolejny komiks z Leszkiem w roli głównej jest gotowy. Pięć stron piłkarskiej epopei możecie przeczytać w najnowszym Kwartalniku Kultury Komiksowej, czyli ZINIOLU (nie mylić z ZIONIOLEM ani tym bardziej z PINIOLEM). Tym samym pełnoprawnie jako rysownik wróciłem na łamy tego szacownego periodyku.


W związku z tym, że również w nowym ZINIOLU wkręciłem się z rubryką „przeglądu zinów” odpuszczam recenzowanie zinków na blogasku. W ZINIOLU co prawda przyjąłem nową metodę – piszę tylko o tym co mi się najbardziej spodobało. Tak więc koniec ze szczegółowym pastwieniem się nad każdym szorciakiem. Pochylę się tylko nad debeściakami. Jeśli ktoś potrzebuje dobrych rad odnośnie rysowania komiksów lub oceny prac, zapraszam indywidualnie. Jak zwykle chętnie służę pomocą w miarę moich kompetencji.

Ostatnio w przypływie nagłej weny podpimpowałem sobie portfolio. Na blogowym silniku i z deka chałupniczo, ale to na razie maksimum moich zdolności jeśli chodzi o www. Mogłem skorzystać z gościnności galeryjek typu digartowego ale wolę mieć wszystko pod kontrolą. Sporadycznie będę uzupełniał portfolio o kolejne działy i opisy. Śmieszna sprawa – nie zdawałem sobie sprawy, że tyle tych komiksów do tej pory spłodziłem. Nawet nie zahaczyłem konkretnie o szorciaki, które wracają do mnie niespodziewanymi rykoszetami (vide nowy komiks o Leszku). Pomimo, że od ponad roku GENERALNIE nie rysuję szorciaków, to ciągle coś się nowego znajduje do publikacji. Dziwne…

Thursday, November 27, 2008

Zima

...była i się zmyła.
Przynajmniej na razie.

Tak więc aura dopisuje
jak na poniższym obrazku:


Tymczasem na ESENSJI zawisł multiwywiad poświęcony ZINOM.
Wcześniej można było go przeczytać (w dwóch częściach) na blogu Daniela Gizickiego. Tam też w komentarzach mała dyskusja.

Wednesday, November 5, 2008

Strange Places - Benedykt Dampc (12)

Komiks od pewnego czasu jest w dystrybucji. Z racji mikronakładu, u wydawcy zostało dosłownie parę sztuk. Co prawda, w empiku niedawno widziałem nawet WKŻ*, więc i Strange Places pewnie bez problemu będzie można nabyć. Na wszelki wypadek dodałem link do sklepu Gildii.

Kilka słów tytułem podsumowania mojej dampcowej epopei.

- Po raz pierwszy jestem w pełni usatysfakcjonowany z efektu wydania. Co prawda, przygotowanie kolorowych materiałów to dla mnie nadal czarna magia i znowu na okładce wyszły nieco inne kolory, to z druku jestem bardzo zadowolony. W pełni kontrolowałem projekt albumu, więc jeśli są jakieś wpadki to wyłącznie z mojej winy. Zrezygnowaliśmy z grzbieciku z uwagi na cenę zeszytu, ale następnym razem przycisnę z 20 stron więcej i może forma wydania ulegnie lekkiej zmianie. To kwestia kosmetyczna, ale jeśli drukowanie zeszytu z grzbiecikiem (albo w twardej oprawie) wydaje mi się głupie, to jednak album lepiej prezentuje się z owym grzbietem. Mniejsza z tym.

- Nauczka na przyszłość (i zarazem dobra rada – może ktoś skorzysta). Nigdy, ale to nigdy nie robić sobie rocznej (sic!) przerwy w trakcie rysowania albumu! Po około dwudziestu planszach (namazanych w lipcu 2007) spauzowałem na czas prac nad pierwszym Fog Fallem i wróciłem do gry dopiero… w marcu 2008. To niestety widać. Spójność bardzo wpływa na odbiór. W pierwszym Domu Żałoby poległem pod tym względem, w kolejnym udało się trzymać fason, ale znowu nie udało mi się w pełni zrealizować założeń.

- Na pewno nie udałoby mi się skończyć prac nad Strange Places bez tego bloga. Pewnie było to nieco irytujące, ale tylko dzięki opisywaniu na blogasku postępów mogłem się dostatecznie zmotywować. Rysowanie tego albumu było dla mnie naprawdę ciężką misją. Właściwie, nie samo rysowanie a długi czas realizacji i problemy z „wdrożeniem się” w temat. Na szczęście cała mordęga sklejania albumu już dawno za mną. Udało się i tak oto po trzech latach od otrzymania scenariusza nowy odcinek przygód Benedykta Dampca trafił do czytelników.

Przypomnę, że Strange Places jest drugim albumem o przygodach detektywa. Pierwszy album zatytułowany „Benek Dampc i trup sąsiada” został wydany dawno temu przez Ś.P. Mandragorę. Były to dla komiksowego ryneczku zupełnie inne okoliczności i czas gdy za rysowanie dampcowych scenariuszy (wszystkie są autorstwa Jerzego Szyłaka) brali się rysownicy aspirujący do ówczesnej czołówki. Jako ciekawostkę zapodam plotę, że nawet sławny TRUST kisił scenar bodajże do osadzonej w benkowym uniwersum Drugiej Ligii.

Minęło kilka lat. W międzyczasie Timof wydał album z nowelkami o Damcu – „Prywatny detektyw”. Scenariusze dłuższych form ciągle krążą po ludziach. Niektóre, jak „Dampc i Anioł” czekają na czwartego rysownika (Gosieniecki -> Serkowski ->KRL ->?), inne mają nieco mniejszy przebieg. Zdecydowana większość leży po szufladach. Obecnie za ilustrowanie komiksów o Benku zabrała się najmłodsza generacja komiksiarzy. O stażu tej grupy może świadczyć to, że przy nich wypadam jak weteran w komiksowej branży, co przecież nie jest prawdą.


Mam nadzieję, że jako czytelnik nie będę musiał czekać kolejnych kilku lat na następny zeszyt. Liczę, że nie będzie musiało wykluć się kolejne pokolenie komiksiarzy zdolnych do realizacji tej serii. Chciałbym aby odstęp między Strange Places a kolejnym albumem był krótszy niż między Strange Places a Trupem Sąsiada. Chciałbym tego bardzo.

Z tym,

że jak wiemy

chcieć

to

se

można.

Ponadto, po lekturze Deduktora jestem przekonany, że najlepszym grafikiem, wręcz urodzonym do rysowania Dampca byłby Marcin Nowakowski.

__________________

* ostatnie przemiędlone przez empik egzemplarze WKŻ poszły na przemiał.

Friday, October 24, 2008

MASZIN 4

Zacznijmy wideoklipem.
Tkachoz jako artysta multimedialny:




Na MFK swoją premierę miała czwarta odsłona MASZINA.

Niejako zostałem wezwany do tablicy przez Arcza, który założył że tradycyjnie poświęcę po dwa zdania każdemu komiksowi zamieszczonemu w zinie redagowanym przez Mikołaja Tkacza. Owszem, miałem taki zamiar ale ciągle przekładałem realizację na chwilę, gdy będę miał więcej czasu. Impulsem aby omówić nowego MASZINA stała się też recka Godaiego, w której polemizował z (między innymi moją) opinią na temat rzekomo najwyższego poziomu wśród innych zinów.

Po lekturze nowego MASZINA, w którym za temat przewodni obrano motyw GUZIKÓW podtrzymuję swoją opinię. Jako ZIN, MASZIN nadal jest najlepszy. Z tym, że w odróżnieniu od poprzednich numerów zmienił mi się kontekst postrzegania tego pisemka. Wydawnictw stricte zinowych jest mało, a samizdaty pokroju RRY nie mogą z MASZINEM konkurować (nie wiem czy nawet chcą). JEJU należy postrzegać raczej w kategorii antologii, zaś Hardkorporacja obrała strategię bliższą ZINIOLOWI (forma magazynu). Tak więc, siłą rzeczy MASZIN pozostając zinem, stał się wzorcem. Logika mojego tłumaczenia wydaje się nieco pokrętna, ale tak to bywa gdy wchodzi się na grunt dość akademickich (czy też może na miejscu byłoby powiedzieć - nerdowskich) kategorii. Mniejsza z tym.

Mikołaj Tkacz jako redaktor konsekwentnie idzie swoją drogą. Postawił na kwaśne klimaty i bezkompromisową grafikę. Pod wzglądem formy wydania kolejny kroczek w ewolucji. Pisemko jest bardzo ładnie wydrukowane i porządnie złożone (to już nie xero!). Nasycenie czerni i poziom wydruku są w przypadku MASZINA na najwyższym poziomie do tej pory. Dzięki temu bardzo ładnie prezentują się komiksy zarówno w czerni i bieli jak też w skali szarości. Komfort lektury mogą docenić więc czytelnicy jak też publikujący w MASZINIE autorzy.

Komiksów jest sporo, bo całe 56 stron. Ekipa znana i lubiana. Do weteranów dołączyło kilku debiutantów.

Lecimy z koksem:

* Okładka – Na dzień dobry fajny myk. Grafika widoczna na okładce jest zarazem planszą z komiksu „MAJ KWIECIEŃ” Marcina Surmy. Podobnie jak w edycji detektywistycznej, Xulm bawi się w komiksowe perpetuum mobile. Na miejscu są też skojarzenia z dawniej popularnymi grami paragrafowymi. Komiks jako medium nieskończone i interaktywne. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że Surma przeniósł na papier ideę webkomiksu.

* „GUZIKOŻERCY” Mikołaja Tkacza – Bohaterowie SKLEPKOMATU powracają z hukiem. Sroga to kreacja, gdyż oprócz szaleństwa graficznego Mikołaj zaszalał z formą komiksu rymowanego. Wprowadzenie wierszowanego tekstu drastycznie zmieniło dynamikę komiksu. Zarazem był to zabieg który mógł doprowadzić czytelnika do srogiej konfuzji (jeśli nie kontuzji). Nie jest to dla Tkacza pierwsza próba w tym stylu. Podobną formę ma też komiks, który Tkachoz wraz z Baboszem przygotowali na MFK. Co ciekawe, dla wielu najlepszy z MFKowych komiksów Sztybora-Zdobywcy, genialny komiks o babuszce nie został doceniony. Nie zaznał lauru zwycięzcy ani nawet druku w katalogu. Jak widać Mikołaj nie potrzebuje epatować wymyślnym hardkorem aby jego dziełka budziły kontrowersje.


* Jednoplanszówka Skiee (nie zalinkuję, bo Skiee wykasowała wszystkie pracki z devianta i digartu) – Nie wiem jak ugryźć tego szorciaka. Wydaje mi się, że to satyra na chiński rynek sztuki. Albo złośliwy komentarz do zachwytów nad undergroundem przeciwstawiony utylitaryzmowi. Ładna kompozycja.

* „OCZY” Tomasza Mirta – Dłuższa nowelka. Początek interesujący. Kilka nastrojowych kadrów. Całość trochę nieciekawie zakomponowana (zwłaszcza dwie ostatnie plansze). Podobnie z kreską. Dość nieporadny szraferunek siankiem. Przed autorem sporo pracy.

* „GUZIKOGENEZA” Daniela Gizickiego i Marcina Podolca – Ładna jednoplanszówka z piontą. Ciekawa sekwencja, idealna do realizacji w formie animacji.


* „HANDMATE” Olgi Wróbel – Chyba najlepszy z komiksów tej Pani jaki czytałem. Forma bez zarzutu. Olga woli rysować komiksy jako ciąg poszczególnych ilustracji a nie płynną sekwencje. Kitchen Bizmo dobrze się sprawdza opowiadając historie w taki sposób i w miarę prac nad kolejnymi komiksami doprowadza swój styl do perfekcji. Może warto się już pokusić o wydanie zbiorku?

* „NITKA” Jarka Kozłowskiego – Ascetyczny styl i biegłość w stosowanej konwencji dobrze wróżą na przyszłość. Podobnie jak w przypadku komiksów Olgi, chętnie przeczytałbym również album sygnowany przez Pana Kozła. Przy tak „szybkiej kresce” autor udźwignie nawet format powieści graficznej. Do dzieła!

* „HMMARLOWE RATUJE ŚWIAT OD ZAGŁADY” Marcina Surmy. Przygody gapowatego detektywa to stała pozycja w Maszinie. Jednocześnie jest to mój kolejny kandydat na wydanie zbiorcze. Jak zwykle sympatycznie i przewrotnie.


* „MODISTILATIZZLE” czyli nowy epizod „NAJWYDESTYLUCHNIEJSZEGO”. Z racji skromności powstrzymam się od opisu przymiotów tego dzieła i odsyłam do opinii godaiego na temat MASZINA, gdzie o Destyluchu można znaleźć kilka słów. Oprócz tego warto kliknąć i przeczytać mini wywiad z Bartkiem Sztyborem, w którym scenarzysta Destyla również porusza ważkie kwestie z Najwydestyluchniejszym związane.

* Nie odchodząc daleko – „SIĘ ODPRUŁ OD KOSZULI”, drugi w MASZINIE komiks Bartka Sztybora. Tym razem w kooperacji z Adą Buchholc. Lubię jak Bartek w swoich scenariuszach trąca taką nostalgiczną strunę jak w tym komiksie. Rysunki adekwatne, estetyczne i z artystycznym zacięciem. Elegancko. Cały komiks dostępny na blogasku Ady =>TU<=
* „MIŚ” Jacka Świdzińskiego. Totalny masakrator. Nie wiem co ostatnio porabia Głowonuk, bo przestał rozpieszczać swoją digartową publikę. Szorciaki sporadycznie publikowane w zinach niestety nie potrafią zaspokoić mojego głodu na kolejne komiksy autora „Paproszków”. Komiks o misiu to w porównaniu z jakże niedawnym dubeltowym debiutem kolejny skok jakościowy. Brawo!

* „MIKROLEGENDY” – Uprzednio wspomniani przeze mnie Daniel Gizicki i Jarek Kozłowski połączyli siły i wyprodukowali zgrabną historyjkę. Statyczne rysunki Kozłowskiego trochę gryzą się z dynamiką przedstawionych scen. Na przyszłość polecałbym pisanie scenariuszy POD autora rysunków. Na pewno ułatwiłoby to zarówno współpracę między autorami jak też ostateczny efekt.

* „GUZIK I GUZIK”. Sympatyczna jednoplanszówka z ciekawie zmixowanymi guzicznymi stripami. Debiutant w MASZINOWEJ ekipie – Rimm Kemott (???) dał radę.

* „ATAK KLONÓW” Garego Glue. Estetyka tego komiksu do mnie trafia, ale sama historyjka trochę mnie rozczarowała. Autor ma u mnie na razie spory kredyt zaufania. Zobaczymy jakie zmiany nastąpią po kolejnych kilku (nastu) planszach. O poziom graficzny jestem spokojny, zaś co do scenariuszy to w ostateczności ratunkiem może być niezastąpiony Babosz.


W tym momencie przechodzimy do najbardziej porypanego punktu programu.

Trzy ostatnie komiksy to jazda na kwasie:

* „MASZUP PARANOIA” – HEREZJA!!! Lobsterandscrimp, artysta który jako pierwszy poznał się na talencie Gracjana R. nie zawiódł i tym razem. Dosłownie zgwałcił idoli dzieciństwa obecnych dwudziestopięcio - trzydziestolatków. Hardkor i trauma! Żądam więcej.


* „BI BUŁKARafała Otoczaka. W oczekiwaniu na przyszłoroczny album, Otoczak zaatakował ziny swoimi Bibułowymi produkcjami. W październiku każdy mógł sobie skompletować mini trylogię (trójcę, triumwirat) opublikowaną w MASZINIE, RRY i ZINIOLU. W tym ostatnim znalazło się też miejsce na wywiad-rzekę z autorem. Serdecznie polecam.

* „ROMANTYZM”. W swojej digartowej galeryjce Dr Piicoklenny zapodaje pixelowe fazy wspomagany oczojebnymi kolorami. Szarości złagodziły nieco odbiór wizualny komiksu, ale psychodela pozostała. Niepokojące.

Jako bonus do pisma, dołączono broszurkę „GUZIK NIE DODATEK” autorstwa Mariusza Kczmrka. Ośmiostronicowy zinek przypomniał mi pionierskie czasy poemixu.

W porównaniu z poprzednim numerem, nowy MASZIN jest bardziej spójny pod wzglądem estetyki. Wszystkie komiksy mieszczą się w podobnym zakresie. Nie zaobserwowałem zgrzytów jak to bywało przy okazji wcześniejszych numerów gdzie nagle ni z gruchy ni z pietruchy trafiało się na komiks stylistycznie z zupełnie innej bajki. Z drugiej strony, zaprezentowany materiał jest równy ale nie wybitny, co może jest związane z brakiem komiksowego płodozmianu. Mimo wszystko uważam, że najlepsze jeszcze przed MASZINEM.


P.S.
Jako komentarz do dzisiejszego wpisu idealnie nadaje się tekst, który ostatnio z lubością cytuję na blogaskach kolegów. Z racji na zapotrzebowanie społeczne, w pierwszym komentarzu przywołuję całość klasycznego „manifestu spideya”. Szczerość przekazu i jasność wypowiedzi są warte zapamiętania. Co prawda, jako temat blogowej notki kultowy manifest niestety się nie nadaje, ale jako komentarz mitycznego „zwykłego czytelnika” jest jak najbardziej na miejscu.

Wednesday, October 22, 2008

The Fog Fall 2 - work in progress

3 miliony kliknięć w pierwszą część już dawno pękły, więc chyba najwyższy czas skończyć dwójeczkę. Od czasu gdy skończyłem rysowanie Strange Places wziąłem się solidnie do roboty nad nowym point & clickiem. Z radością mogę zakomunikować, że moja praca nad kontynuacją The Fog Fall skończy się lada dzień.


Już wkrótce wychodzimy z bunkra.

Scenario Karola Konwerskiego.
Giera pod egidą Pastelgames.

Tuesday, September 30, 2008

Analny powrót i inne nowości

.
Prawdziwe święto dla miłośników komiksu - MFK2008 już w najbliższy weekend. Z planem imprezy można się zapoznać na przykład tutaj. Obszerną listę festiwalowych premier komiksowych skompilowali zaś koledzy z Motywu Drogi.

W tym roku znowu się nie wybieram, co nie znaczy że nie będę obecny duchem. Jak zwykle przygotowałem od siebie kilka nowości. Zajawki poniżej. Chętnych zapraszam do wizyty na stoiskach i oczywiście do zakupów.

1. STRANGE PLACES - Perypetie związane z powstawaniem tego albumu prezentowałem (do znudzenia) na blogu.
Komiks podobno już się ukazał, ale uznałem że za właściwą premierę można uznać MFK.
Zawsze to lepsza okazja.


Jeśli ktoś zwykł omijać moje wpisy dotyczące Strange Places i nie wie z czym to się je, zacytuję opis wydawcy:


"Dampc powraca w pełnometrażowym odcinku. Nasz detektyw stracił pamięć. Wprawdzie ma przebłyski, które dają nadzieję na jej odzyskanie, ale bieg wydarzeń nie pozwala na chwilę odpoczynku. Przemierzamy więc wraz z nim ciemne uliczek, zaglądamy do obskórnych lokali oraz zimnych cel. Wszystko to przy pomocy potęgujących absurdalność sytuacji niezwykłych rysunków Macieja Pałki."

Scenario oczywiście napisał Jerzy Szyłak.


__________________________________________

2. MASZIN 4 - Kolejny numer Tkachozowego zina. Tym razem motywem przewodnim są guziki. Uważam MASZINA za najciekawszy zin na rynku, więc uczyniłem wyjątek w swoim postanowieniu antyszorciakowym i razem z Bartkiem Sztyborem zapodaliśmy kolejny fragment Najwydestyluchniejszego. Zresztą, w przypadku MASZINA taki wyjątek będzie regułą.

Guzikowy Destyluch, to długo oczekiwany przez czytelników klucz do poskładania rozsianej po wielu magazinach układanki*.

Dla jasności sytuacji, niniejszym uaktualniam listę epizodów:

01. JEJU numer 3 - sierpień 2006 - 6 stron
02. MASZIN numer 1 - sierpień 2006 - 6 stron
03. B5 numer 2 - marzec 2007 - 6 stron
04. MASZIN numer 2 - marzec 2007 - 6 stron
05. JEJU numer 5 - czerwiec 2007 - 5 stron
06. B5 numer 3 - październik 2007 - 10 stron
07. JEJU numer 6 - marzec 2008 - 6 stron
08. MASZIN numer 3 - marzec 2008 - 4 strony
09. HARDKORPORACJA numer 2 - lipiec 2008 - 8 stron
10. MASZIN numer 4 - październik 2008 - 5 stron

____________________________________________

3. ZINIOL 2 - Niczym syn marnotrawny powracam na łamy reaktywowanego Ziniola. Przewrotnie (czy też tylnymi drzwiami), bo dla odmiany nie z komiksem swojego autorstwa ale z tekstem o serii "Y - ostatni z mężczyzn".
Oczywiście nie mogło się obyć bez błędu w komunikacji.
Tak naprawdę to tekst w założeniu miał być recenzją pierwszego tomu tej serii, który ostatnio wydano u nas.
Tak przynajmniej zrozumiałem. No cóż, o Ygreku można napisać jeszcze wiele.






Przy okazji - nowego ziniola już czytałem. W porównaniu z pierwszym numerem nastąpił (oczekiwany) solidny progres!
I bynajmniej, nie chodzi o mój skromny współudział.
Kupujcie!


_____________________________________________


4. RRY - A to z kolei nowy zinek firmowany prze PRQowskiego. Jeden z filarów "Pirata" sklecił swoisty suplement do Ziniola, bo do współpracy zaprosił skład który do tej pory stykał się właśnie w legendarnym kserowańcu. Na tę okazję wygrzebałem z szuflady dwa szorciaki. "Zombi w Leklerku" pojawiły się wcześniej w ZINIEsTRACHU (2005). Dwuplanszówka "Twój Weekend" zaś jest materiałem premierowym, ale narysowanym również w 2005 roku. Oba komiksy namazałem do scenariuszy Dominika Szcześniaka.

Dodatkowo przygotowałem dwie grafiki jako mój osobisty trybut dla twórczości Otoczaka.

Tak więc, PRQ, Otoczak, Machłajewski, Szcześniak i Pałka znowu razem. Ramię w ramię, na ksero i w formacie b5. Za około 5zł.



Życzę
smacznego
i miłej zabawy!
* chyba ?

Monday, September 15, 2008

Richard Wright (28.07.1943 - 15.09.2008)

Z kolegami, na początku działalności Pink Floyd:


I jeszcze raz.
Całkiem niedawno, gdzieś w cieniu Gilmoura i Bowiego.
Z pewnym zażenowaniem odtwarza solówkę z młodości:


Na Youtubie nie znalazłem nic z "Broken China".

EDIT:

Ale za to Shigeru znalazł i mi podlinkował:


Dzięki.

Wednesday, September 3, 2008

Strange Places – Most w Tczewie (11)

Maraton uśmiechu zakończony!
Wczoraj namalowałem okładkę i komiks już został wysłany do drukarni.
Niniejszym przyjmuję gratulacje (zanim będzie okazja lektury ).


Gdy w kwietniu kończyłem rysowanie Strange Places miałem ochotę z rozpędu machnąć kolejny album o Benku. Lubię ten stan równowagi pomiędzy rozrysowaniem ręki a znużeniem tematem.

Na szczęście wstrzymałem się z deklaracją brania za bary z kolejnym Dampcowym epizodem do czasu postawienia kropki nad i.
Teraz wiem, że kolejnej części w moim wykonaniu nie będzie. Wypaliłem się i kolejny album strugałbym pewnie kolejne 3 lata. Odpuszczam.

Składanie narysowanego komiksu dało mi nieźle w kość. Planowałem finał prac na koniec lipca. Myślałem, że jest to wyznaczony termin ze sporym marginesem. Okazało się, że przekroczyłem ten margines o cały miesiąc. Faktycznej pracy nad postprodukcją, gdyby poświęcić jej cały dostępny czas, było na maksymalnie tydzień napinania. No cóż, okazuje się że tydzień można łatwo rozciągnąć w… kwartał! Na szczęście to już za mną.

Kolejny projekt przechodzi do historii. Udało mi się wygrzebać ze wszystkich rozpoczętych albumów. To w sumie dziwne uczucie. Od około sześciu lat, gdzieś w podświadomości czułem, że muszę się brać do pracy nad zaplanowanymi i obiecanymi (komuś, sobie) komiksami. Począwszy od Kaflików zacząłem ten nagromadzony materiał jakoś rozładowywać. I stało się. Nie mam nic do roboty.

Czas na przerwę.


Aj, co do kwestii tytułu dzisiejszej notki.
Ostatnio miałem przyjemność lektury Deduktora. No i tak przy okazji zdałem sobie sprawę jak sprofanowałem (zmaltretowałem, zniszczyłem, zmasakrowałem) Dampca. Z samą postacią Benka zrobiłem dosłownie to co Służały z nieszczęsnym mostem i jest mi z tym trochę głupio. Idealnym wcieleniem Dampca, jak dla mnie jest wersja rysowana przez Marcina Nowakowskiego (w tym Deduktorowym stylu).

No cóż.

Stało się.

Monday, September 1, 2008

Blogowiązarka

Robiąc wczoraj blogową przebieżkę zauważyłem, że przegapiłem dzień blogu.
Postanowiłem nadrobić błąd i włączyć się do akcji blogowych polecanek.

Chociaż w sumie wszystkie poniżej wymienione są od dawna w linkach po lewej.

Po odsianiu pornografii i blogasków z linkami do kopii zapasowych
w czytniku rss zostało kilka obecnie ulubionych:

1. Motyw Drogi.

KMH + PJP w akcji. Chłopaki czasami przesadzają z ilością aktualizacji, ale wybór materiałów do lektury jest spory. Ostatnie tygodnie tematyczne były strzałami w dychę. Podobnie fajną inicjatywą są niedzielne podsumowania. Przy okazji, w kręgach komiksowych płaczliwych (oczywiście anonimowych) pizdeczek PJP rośnie na wroga publicznego numer 1.

Osobiście, uważam że nie ma to jak dobra awantura na rozruszanie bagienka.


2. Kolorowe Zeszyty.

Kolejny po Motywie kolektyw blogowy. Arcz już wcześniej, gdy prowadził samodzielny blogasek dawał sobie doskonale radę. Wsparcie kolegów (zwłaszcza X2S (?)) jest dobrą prognozą na przyszłość dla inicjatywy wyrosłej na popiołach BR. Jeśli chodzi o komiksowy amerykański mainstream, to Zeszyty zostawiają w tyle blog monotonnie męczącego bułę Kiamila.

Przy okazji obchodów święta bloga, chłopaki z Zeszytów zrobili mi dobrze, więc tak czy inaczej nie mogło zabraknąć ich dziecka w moim zestawieniu. Heh.


3. Turu.

Marek Turek to łomiarz, który rozpierdala łby komiksiarzy. W otwarte głowy ładuje tony wygrzebanych w necie inspiracji. Lekcja pokory i obowiązkowy blog dla tych, którzy uważają że o komiksach wiedzą już wszystko.

4. WO.

Stanisław Lem popkultury XXI wieku. Podejrzewam, że podobnie jak Lem nieomylny.

Blog bardzo ciekawy ale niestety wizualnie strasznie brzydki i męczący.


5. Wszystkie blogi Śledzia.

„Systematyczny i konsekwentny podbój blogosfery” – to chyba najczęściej spotykane określenie działalności Śledzia na blogowym poletku. Jak powszechnie wiadomo Śledziu jest tytanem pracy i mistrzem pomyślunku. Blogasy są tego idealnym przykładem. Znajdziemy tam materiały archiwalne (konkret) jak też aktualne popkulturalne obsesje. Napisane w fajnym, lekkim stylu.

____________________________



Zmieniając temat.

"Odkryłem", że można sobie predatować posty :)
Niech żyje kreowanie rzeczywistości!

Przy okazji dodałem nową etykietkę o wiele znaczącej nazwie "archiwum".
Czasami będę wrzucał tam trochę staroci i wspominał stare dobre zinowe czasy.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...