Monday, June 22, 2009

Nasz człowiek w... SOLEIL!

Wspaniała wiadomość dla miłośników polskiego komiksu! Kolejny po Macieju Mazurze rysownik podpisał kontrakt z wydawnictwem Soleil. Arkadiusz Klimek jest obecnie chyba najlepiej rokującym polskim komiksiarzem, nic więc dziwnego że wkrótce ma szansę rozwinąć skrzydła i dać się poznać na arenie międzynarodowej.

Z okazji tego wydarzenia przeprowadziłem z nim krótki wywiad:


Pała - Poprzednio rozmawialiśmy prawie rok temu, dosłownie w przeddzień premiery kolekcji olimpijskiej, w której miałeś swój znaczący wkład. Jak byś podsumował tamto doświadczenie? Co się zmieniło podczas minionego roku?

Arek - Praca przy olimpijczykach była o tyle trudna, że trzeba było wyciosać 4 zeszyty w 4 miesiące. Z perspektywy czasu uważam, że był to termin kosmiczny. W życiu bym się tego nie podjął drugi raz. Ale warsztacik dzięki temu poszedł do przodu. Rozrysowałem się, więc chyba na plus. Seria jaka była - każdy wie. Jednak mimo morderczego tempa oraz paru innych niedogodności będę pracę przy tym projekcie dobrze wspominał (szczególnie przy Pawłowskim).
A czy coś się zmieniło? W sumie niewiele. Dalej mieszkam w Kraku, dalej próbuję studiować, dalej rysuję komiksy.
No może oprócz tego, że podpisałem kontrakt z SOLEIL.

P - I to jest właśnie wiadomość dnia! Gratuluję. Jakim projektem będziesz podbijał wielki świat komiksu? Yrminka, Wilczan, czy może jeszcze coś innego?

A - Pracuję nad pierwszym tomem serii komiksowej "Les Chroniques Du Seigneur Des Loups" do scenariusza Fabiena Cerutti. Już jesienią komiks zacznie być publikowany w odcinkach w wydawnictwie Lanteust MAG!. Na lato 2010 planowana jest pełnometrażowa premiera albumu we Francji i krajach Beneluxu.

P - Czyli jednak udało Ci się przeforsować swój autorski projekt o Wilczanie. Czy mógłbyś przybliżyć perypetie powstawania tego komiksu?

A - Nie ukrywam, że wielki - jak nie największy wpływ na moją świadomość artystyczną wpływ miał "Thorgal" Rosińskiego i Van Hamme'a. Zapewne jak większość twórców mojego pokolenia nie mogłem się doczekać następnych odcinków wydawanych przez Orbitę. I szczerze mówiąc - to w tamtym czasie (lata 80-te) było jedyne okno na świat europejskiego komiksu w małych miasteczkach. Niektórzy mogą sobie nie móc wyobrazić, że nie było w tamtym czasie w Polsce Internetu. Wiadomości ,czy też nowości ze świata komiksu były poza moim zasięgiem. Łódzka grupa Contur była zaś magicznym, niemalże masońskim w swej elitarności, odległym o całe 350 kilometrów marzeniem (wtedy 350 kilometrów robiło różnicę :)). Siedziałem więc w domu i próbowałem coś narysować.

W latach 90-tych zaczął kiełkować w mojej głowie zarys, szkic pomysłu na sagę o takim polskim "Thorgalu" (hehe). Bo w sumie cudze chwalicie - a swego nie znacie (choć rysownik Polakiem jest). Jak mogli przekonać się rozmówcy, którzy mieli szczęście (lub nieszczęście) ze mną porozmawiać, jestem zdeklarowanym Słowianofilem i obrońcą słowiańskiego etosu, starającym zaszczepić tego wirusa w każdym z napotkanych, świadomych rozmówców (aż do zmęczenia materiału - a wiem, że potrafię).

Pierwszym z bohaterów który wykluł się z pod mojego pióra była postać szamana. Postać o nieokreślonym do końca rodowodzie (jakieś południowo-wschodnie plemiona). Wtedy jeszcze nie wiedziałem tyle co wiem teraz (chociaż i tak jest jeszcze wiele do nauczenia się) o migracjach ludów, o języku, o całym Barbaricum późnego Rzymu i wczesnego średniowiecza. Ale pomysł był i zrobiłem 16 chyba stron.

To był rok 1999. Jak teraz na to patrzę łezka w oku się kreci - jakie to jest dziecinne i niedojrzałe. W każdym razie miałem pomysł, który mogłem później szlifować. Potem z przyczyn losowo/sercowych na ponad 6 lat przestałem pracować nad warsztatem rysownika, do momentu, kiedy związałem się z krakowskim PartStudio, choć myśl o Słowianach ciągle gdzieś była obecna. Nadal poszerzałem wiedzę potrzebną do ogarnięcia i narysowania świata Słowian. Zbierałem materiały, ilustracje, zdjęcia, czytałem na ten temat przeróżne publikacje - począwszy od prac profesorów historii, aż na butnych dziełach słowiańskich, neopogańskich narodowych grafomanów kończąc. :P
Następnym krokiem w kierunku wydania Słowian była świetnie układająca się współpraca z Przemkiem Wróblem, który na równi ze mną napalił się na ten pomysł. Po zrobieniu "Strażników Orlego Pióra", w 2007r. w tajemnicy i konspiracji przed wszystkimi powstawał album o przygodach szamana, gdzie pojawiła się postać "Wilczana". W trakcie pracy nad scenopisem potencjał tej postaci znacznie przyćmił atrakcyjność pierwszego bohatera. Niestety - jak pewnie wszystkim wiadomo, Mandragorę trafił szlag a projekt został zrealizowany w 1/3 - 16 stron i padł.
Potem nadeszli Łolimpijczycy. Ale w międzyczasie poznałem Fabiena Ceruttiego, historyka z Francji, piszącego w tym czasie album dla Maćka Mazura. Od słowa do słowa stwierdziliśmy, że może jest szansa na jeszcze jednego bohatera w panteonie francuskiego komiksu.

Okazało się, że taka szansa jest.

P – Jeszcze raz gratuluję. Teraz fanom Twojego talentu pozostaje czekać na efekty, zaś Tobie życzę przyjemnej pracy nad pierwszym albumem o przygodach Wilczana.


Ilustracje przedstawiają trzy etapy historii tworzenia Wilczana:
1. Wilczan 2007
2. Wilczan 2008
3,4,5 - Wilczan (Vilkan) 2009

Monday, June 8, 2009

MORBID

Zapraszam do klikania w moją najnowszą grę:


Morbida strugałem w wolnym czasie od ponad roku na przemian z The Fog Fall 2. Trzecia kooperacja z pastelgames jest zarazem moją pierwszą w pełni autorską grą. Oprócz scenariusza i grafiki nagrałem też soundtrack. Wielki wkład w grę ma niezastąpiony Mateusz Skutnik, który ponaprawiał moje babole (techniczne i logiczne) i poskładał wszystko do kupy.

Życzę miłej zabawy.

EDIT:
Jeśli jesteście leniuchami, którym nie chce się poklikać
(lub gdzieś utknęliście po drodze)
to zapraszam do obejrzenia filmiku:

Jak widać, Morbid jest prostą gierką,
do przejścia w dwie minutki :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...