W nawiązaniu do przemowy Michała Śledzińskiego z okazji przyznania mu Doktoratu Humoris Causa na tegorocznym MFK wszedłem w tryb nostalgii. Przypomnę, że Śledziu polecił sięgać po ziny bo "stamtąd idzie nowe". Sporo o tym później dyskutowaliśmy i można uznać, że oczekiwanie na to "nowe" jest jedną z bardziej emocjonujących rzeczy które nadają sens funkcjonowaniu w specyficznej odnodze polskiego fandomu zwanego "komiksowem".
Z pewnym niedowierzaniem skonstatowałem fakt, że w sierpniu minęło 10 LAT od premiery pierwszego numeru zina MASZIN. Było to dla mnie zaskoczeniem o tyle, że Mikołaj Tkacz to ciągle młody artysta a jego pierwsze próby wydawnicze, które w konsekwencji doprowadziły do wykrystalizowania się GRUPY MASZIN wspominam jakby miały miejsce dopiero co. Tymczasem z ciekawością sięgnąłem na półkę aby sprawdzić gdzie jeszcze tak niedawno byliśmy, czy coś się obroniło i jak to się ma do miejsca gdzie teraz jesteśmy. Albo wręcz - będziemy za chwilę.
Technicznie: 36 stron, xereo cz-b, format A4, gramatura okładki nieco większa niż wnętrza. Szanuję swoje zbiory więc stan mojego egzemplarza jest taki jakbym wczoraj odebrał przesyłkę z premierą. W środku załączone inserty: popularne ostatnio naklejki i... piórko! Tematem numeru był motyw ptaków.
Zin Maszin był redagowany przez nastoletniego Mikołaja Tkacza, który w latach 2006-2009 wypuścił w świat 5 numerów. Numer 6 zamykający niejako pierwszą serię wydawniczą ukazał się dopiero w 2013 już pod szyldem Kolekcji Maszina. Seria jest kontynuowana - ostatnia odsłona magazynu miała miejsce na MFK gdzie premierę miała Maszinga zbierająca eksperymenty maszinowców z materią alternatywnej mangi.
Wracając do pierwszego, historycznego numeru. W środku prawie same znajome nazwiska:
- Mikołaj Tkacz - jeden z najciekawszych młodych polskich artystów komiksowych. Jako początkujący redaktor charakteryzował się niezłym nosem gdy zapraszał do współpracy ówczesnych "młodych-gniewnych". Z ulgą można stwierdzić, że z perspektywy czasu równie dobrze można było nas określić jako "młodych-zdolnych".
Rysunkowo Tkacz był pod silnym wpływem grubo ciosanych cartoonów wiodących wówczas prym na CN (Johnny Bravo, Atomówki, Krowa i Kurczak) zmiksowanych z inspiracją grafikami Sama Kietha. Jeden krok dalej była tylko postępująca wektoryzacja i prawdopodobnie miłe i ładne komercyjne realizacje. Jak wiadomo, Tkacz wykonał efektowną woltę aby uniknąć takiego losu i postawił na skrajną indywidualizację swojego stylu.
W pierwszym Maszinie Mikołaj próbuje swoich sił również jako scenarzysta, w duecie z Piotrem Nowackim.
- Piotr Nowacki - obecnie rokujący na przyszłego klasyka polskiego cartoonu. Rysownik żyjący ze swojej pracy, autor niezliczonych publikacji - wzór spełnionego twórcy. Wtedy chwilę po zamknięciu Mutującej Teczki (moja recenzja z... 2007!). Rozczulający komiks.
- Norbert Rybarczyk - Twórca maszinowego layoutu i strony tytułowej - dziś świeżo po premierze "Wpatrzonych ze wzgórza" wydanych przez Centralę i udziału w kontynuacji Kajka i Kokosza.
- Przemek Surma - Surpiko, tytan pracy. Satelita grupy Maszin. Ilustrator między innymi albumu 88/89 (2014 Widnokrąg - scenariusz: Michał Rzecznik) czy serii Kubatu (2014,2015 Egmont - scenariusz: Jakub Syty). W Maszinie publikował przygody roztargnionego detektywa Hmmarlowe'a, do którego postaci wrócił we frywolnych albumowych "Niedolach Julity" (2009 Kultura Gniewu).
- Maciej Banaś - Przez kilka lat podpora Maszina i zina Jeju. Współpracownik Piotra Szreniawskiego i Tomka Pastuszki. Na etapie pierwszego Maszina rokujący duży potencjał ale od kilku lat już nieobecny w fandomie.
- Piotr Szreniawski - Eksperymentator, ojciec chrzestny grupy Maszin, która do dziś przetrawia jego idee i pomysły. W tamtym okresie chętnie sięgał po formę "typowego" webkomiksu jako śmiesznego paska. W Maszinie zaś razem z Banasiem próbowali sił w nieoczywistych obyczajowych dramach o leniwej narracji.
- Leszek Wicherek - Ciekawostka: w zinie zamieszczono pierwszy w ogóle komiks narysowany przez twórcę znanego choćby ze świeżo wydanych "Strzałów na Służewcu". Dziś Wicherek jest artystą doskonale wiedzącym co chce osiągnąć w dziedzinie twórczości komiksowej. Śmiało można zaliczyć go do najlepszych polskich twórców komiksowych.
- Arkadiusz Barankiewicz i Jakub Paszko - udział w omawianym zinie był jedyną udokumentowaną aktywnością komiksową tych autorów. W pierwszym Maszinie prezentowali dziełka nie odstające od reszty autorów.
- Tomasz Pastuszka - Przez pewien czas określany jako nadzieja polskiego komiksu, charakterystyczny rysownik, kreatywny i bardzo płodny scenarzysta - twórca popularnych śmiesznych pasków komiksowych. Redaktor zina Jeju i magazynu Karton. Sukcesu do dziś nie zdyskontował autorskim albumem. Pracuje w reklamie.
- Paweł Płóciennik - W pierwszym Maszinie jakby z zaskoczenia, z ludycznej półki komiksu satyrycznego. Obecnie coraz bardziej w rejonach komiksu artystycznego ale na antypodach tego co kreują Maszinowcy. Twórca uznanych albumów, znalazł swoją wygodną niszę w komiksowych biografiach i reportażu.
- Daniel Gizicki - Scenarzysta o ugruntowanej pozycji rzetelnego i niezawodnego twórcy. Jego najważniejsze produkcje to seria Postapo (rysunki: Krzysztof Małecki) i dylogia Gilles McCabe (rysunki: Barbara Okrasa). Popularyzator Współczesnego Polskiego Komiksu.
- Tomek Kontny - Scenarzysta regularnie pojawiający się przy okazji różnych komiksowych przedsięwzięć (konkursów i antologii). Ostatnio nagrodzony w konkursie na krótką formę w ramach MFK. Twórca wartej uwagi ale niestety od dawna nieaktualizowanej WYWIADÓWKI przybliżającej warsztat scenarzysty komiksowego.
- Daniel Gutowski - Tutaj w duecie z Kontnym w subtelnej humoresce narysowanej wycyzelowaną czystą kreską. Obecnie jeden z najmocniejszych filarów grupy Maszin. Każdy jego kolejny projekt to siedmiomilowy krok dla zwykłych adeptów komiksowego rzemiosła. Twórca o niesamowitej wyobraźni plastycznej.
- Bartek Sztybor - Scenarzysta-instytucja. Autor znany i lubiany. Zdobywca tegorocznego Grand Prix MFK. Ma na koncie dziesiątki publikacji, w tym doceniane albumy. W Maszinie razem publikowaliśmy naszą sztandarową serię - Najwydestyluchniejszy.
Pierwszy numer Zina Maszin to obecnie biały kruk. Raczej bez szans i potrzeby wznowienia. W związku z tym możliwość sentymentalnej podróży dostępna jest dla nielicznych. Niemniej - warto poszukać. Tradycyjna konwencja obrana przez Szreniawskiego czy cartoonowe/komercyjne oblicze Tkacza mogą być zaskakujące dla nowych czytelników, dla których Maszinowy powrót do przeszłości jest pierwszą tego typu wycieczką.
Daliśmy radę.
Ocena ex post 10/10
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment