Wednesday, October 14, 2009

Obrazki z wystawy

W dzisiejszej notce miałem zamiar pokrótce opisać swoje wrażenia z wystawy konkursowej XX MFKiG. Stwierdziłem jednak, że czas na dyskusje nad każdym wartym jej komiksem zaprezentowanym w konkursie i katalogu będzie wtedy gdy te szorciaki zaczną wypływać (jak co roku) na komiksowych serwisach.

Tytułem streszczenia, zanim przejdę do ważniejszej sprawy:
Poziom określony w protokole z obrad jury konkursu jako zadowalający był w rzeczywistości niski. Prac było niewiele, zabrakło wielu weteranów. Po odsianiu ewidentnej amatorki, pozostałe komiksy noszące znamiona jakiegokolwiek profesjonalizmu znalazły się w katalogu.

Grand Prix wywalczyli Jacek Frąś z Grzegorzem Januszem komiksem "Ostra biel". Był to zdecydowanie najlepszy short startujący w konkursie. Komiksami, które podobały mi się najbardziej (oprócz tych ze scenariuszami Bartka Sztybora, które tworzyły odrębną kategorię jakości) były:

- MINISTRANCI - Znakomity kartun, który daje wyobrażenie jak mogliby wyglądać "Włatcy móch" gdyby mieli szokować zamiast uprawiać mentalną pedofilię, oraz gdyby zostali zrealizowani przez profesjonalistów a nie estetycznych analfabetów.

- Czer%wo%ny - Tu oddam głos Tomkowi Pstrągowskiemu, który jako juror lobbował za tym komiksem: "Komiks ma siłę, jest kontrowersyjny, ostry, budzi emocje. Pierwszy, wulgarny dialog jest mocny i śmieszny (gra w zupełnie już niedzisiejszą i niewinną zabawę w "pomidora" skonfrontowana z bardzo już dzisiejszą zabawą dzieciaków w "twoją starą" i wulgarne odzywki), nawiązanie do Czerwonego Kapturka przewrotne i sensowne. Zakończenie pozostawiające w niedosycie, bardzo ładnie, dramatycznie (by nie rzec tragicznie) zawieszone. Świetne wykorzystanie rekwizytu - iPoda". Podpisuję się pod tymi słowami.

- GŁÓD (komiks o wszach:) - Nowelka ze scenariuszem Jakuba Matysa, ubiegłorocznego zwycięzcy Grand Prix. Gratka dla fanów "Alieen" Lewisa Trondheima.

Tylko te trzy komiksy (+ "Fajerwerki" i "Odmiana przez przypadki") przyciągnęły mnie na dłużej i skłoniły do ponownej lektury i chwili refleksji. Ogólne wrażenia z wystawy to jednak niestety rozczarowanie. Najbardziej zasmucił mnie brak pozytywnych, dowcipnych historii oraz zwyczajowa grafomańska szyszka w dupie. Większość scenarzystów usilnie starała się sprzedać swoją życiową mądrość w temacie: "świat jest zły, mam kaca, kobiety są kurwami i czas podciąć sobie żyły". Wręcz poczułem się jakbym cofnął się w czasie o dekadę. Ludzie! Więcej uśmiechu!

Warto zatrzymać się i zastanowić czy formuła konkursu nadal jest aktualna a sam konkurs czy jest atrakcyjny dla potencjalnych uczestników. Minęły czasy, gdy była to jedyna tego typu inicjatywa. Obecnie w ciągu roku twórcy mogą stawać w szranki i walczyć o laur w wielu mniej lub bardziej prestiżowych konkursach. Na rzecz MFKiG nie przemawiają nagrody ani nagłośnienie medialne, bo na większe mogą liczyć między innymi laureaci konkursu organizowanego przez Muzeum Powstania Warszawskiego. Stracił wagę również fakt publikacji w katalogu MFK. Obecnie wydawanych jest wiele antologii i magazinów o wyższej randze i szerszym odbiorze. Pomijam zupełnie jako argument retrospektywną prezentację komiksów na serwisach (Polter, Aleja, Gildia). Aby zamieścić tam swoje dzieła nie trzeba więcej aniżeli odrobiny chęci. Nawet Grand Prix czyli wyjazd na festiwal do Angouleme nie jest niczym szczególnym. Na taką wycieczkę obecnie może pozwolić sobie każdy. Większym problemem byłoby wręcz wygospodarowanie dodatkowego urlopu na kolejną komiksową imprezę niż kwestie finansowe.

Szczerze mówiąc, znaczenie konkursu przyMFKowego jest znikome. Tegoroczna edycja pokazała, że dla wielu osób gra nie jest warta świeczki. Jak na zdawałoby się ważny punkt MFK, mało kogo obchodzą komiksy biorące udział we współzawodnictwie. Uwaga publiczności skupiła się na kwestii pobocznej czyli rewelacjom związanym z tryumfem Sztybora, totalnie przechodząc obok przyczyny takiego stanu rzeczy. Owszem, faktem jest że obecnie jedynymi scenarzystami liczącymi się w zmaganiach MFKowych są Bartek Sztybor i Grzegorz Janusz, ale nie jest to w żadnej mierze sytuacja wykreowana przez komiksową masonerię.

Co więc zrobić, aby zwiększyć prestiż konkursu wśród twórców? Nie w mojej gestii leży grzebanie w budżecie festiwalu, więc kilka pomysłów które mi się narzuciły nie ma wymiaru finansowego.

- Po pierwsze, laureaci powinni automatycznie dostać zaproszenia do kolejnej edycji City Stories. Zauważyłem, że w tegorocznej edycji projektu znalazły się komiksy Jakuba Matysa. Należy to rozwinąć. Wspólne warsztaty z udziałem zagranicznych kolegów po fachu są lepszą i bardziej motywującą do rozwoju nagrodą niż kolejny tablet.

- Po drugie, postuluję zwiększyć ilość plansz w komiksie wysyłanym na konkurs. Krótka forma to brnięcie w ślepy zaułek. 19 edycji konkursu chyba pokazało już, że najbardziej zapadły w pamięć shorty będące fragmentami dłuższej całości lub częścią cyklu (Mikropolis, Jeż Jerzy, komiksy Marka Turka). Przywoływany jako środowiskowy żart i przykład tego co było najgorsze w dziełach ery komiksowej smuty jest od wielu lat jedynie "On, ona i obraz".
Myślę, że zwiększenie objętości prac konkursowych do 15-16 plansz pozwoli wziąć pod uwagę realizowane projekty albumowe. Przykład "Pantofla panny Hofmokl"czyli albumu, który przed premierą mógł się pochwalić branżowym wyróżnieniem utwierdza mnie w przekonaniu, że coś jest na rzeczy.

- Po trzecie, niepokoję się że w następnej edycji zostaną wprowadzone prewencyjne zmiany w regulaminie aby uniemożliwić kolejny rajd Sztybora. Może to doprowadzic do przykrej sytuacji gdy nagrodzone komiksy będą dyskwalifikowane po tym, gdy na gali rozdania nagród rysownicy będą prosili na scenę scenarzystę, który "zapomniał się" podpisać na odwrocie dzieła. Uprzedzam fakty i histeryzuję, ale proszę - nie bawmy się w udowadnianie czegokolwiek. Rozmowy w kuluarach pozwalają mi przypuszczać, że przyszłym roku Bartek Sztybor powalczy o Grand Prix atakując jeszcze większą ilością mięsa armatniego. Z tym trzeba się po prostu pogodzić.

- Po czwarte, należy zlikwidować wymóg wcześniejszego niepublikowania komiksu startującego w konkursie. Owszem, niech te komiksy będą wcześniej publikowane, niech startują w innych konkursach, niech zdobywają też inne nagrody. Można ewentualnie zaznaczyć, że publikacja ma zmieścić się w terminie od października ubiegłego roku (tak jak przy nagrodzie przyznawanej za najlepszy album roku) oraz że dany komiks powinien brać udział w tej edycji konkursu MFK po raz pierwszy. Dzięki temu autorzy będą mogli wybrać najlepszy ze swoich komiksów wyprodukowanych w danym roku co na pewno przełoży się na ogólny wzrost poziomu prac biorących udział w konkursie.

Konkurs festiwalowy powinien mieć ambicję wyłonienia najlepszej krótkiej formy komiksowej, nie zaś najlepszej z krótkich form komiksowych narysowanych specjalnie na MFKowy konkurs. jak wspominałem, MFK przestało być jedynym miejscem gdzie komiksiarze mogą raz do roku zaprezentować swoje możliwości. Przy odrobinie dobrej woli może stać się festiwalem, na którym zostaną docenione najlepsze shorty komiksowe w ogóle.


Gwoli wyjaśnienia, nie brałem udziału w tegorocznej edycji i przy obecnym stanie rzeczy kładę lachę na swój udział w kolejnych. Na chwilę obecną jeśli mam do wyboru publikację w Ziniolu albo Kolektywie lub wysłanie komiksu na MFK, to moim zdaniem alternatywa jest prosta.

10 comments:

Jarek Obważanek said...

Co do publikacji - nikt nie zabrania zgłosić komiksu na konkurs i wysłać go do czasopisma, które ukaże się na tej samej imprezie.

robwajler said...

Ale już niemożliwe staje się obskoczenie kilku festiwali (także tych zagranicznych) jedną wyjątkowo udaną fabułą.

Maciej Pałka said...

Jarku, z tego co pamiętam "Zimny drań" Ryłki nie dostał nagrody na MFK 2007 bo jury MYŚLAŁO że to fragment "Śmiercionośnych", którzy akurat wtedy mieli premierę.

Jarek Obważanek said...

Można jedynie obwiniać jurorów, że nadinterpretowali regulamin. Napisane jest w nim "prace dotąd niepublikowane" a komiks ukazał się dzień po obradach.

repek said...

Bardzo ciekawy wpis. W 101% zgadzam się z opinią o poziomie konkursu. Wojtkowi Birkowi powiedziałem, że określenie "zadowalający" jest dobre na galę, ale ładnie oddaje kryjący się w nim eufemizm. :)

Moje uwagi.

1. Wydaje mi się, że jeśli chodzi o KONKURSY, to wciąż jest najważniejszy ten przy MFK. To, co potem dzieje się z pracami i jak przekłada się na pozycję twórcy, to zupełnie inna sprawa. Jednak wciąż to tym konkursem fandom podnieca się najbardziej, bo nie jest tematyczny czy robiony pod jakąś instytucję.

2. Nierealne jest imho dopilnowanie, by komiks wcześniej opublikowany mieścił się w jakimś przedziale czasowym. Nie ma komu tego sprawdzać, to nie do ogarnięcia zazwyczaj. I w zasadzie - skoro już dopuszczać wszystko i wszystkich - bezsensowne.

3. Nie obawiałbym się, że pojawi się jakieś "antysztyborowe" ograniczenie. Konkursowi nie opłaca się w ten sposób obniżać swojego poziomu i ograniczać twórczości. Dobra, inaczej: nie powinno się opłacać i lepiej, by nikt w MFKiG tak nie pomyślał.

Pozostałe pomysły - imho bardzo dobre. Posłałeś linka Piotrowi Kasińskiemu?

Pozdrówka

Maciej Pałka said...

@Repek
ad 2. Nie chodzi mi o pilnowanie, tylko nie dopuszczenie do sytuacji, że w konkursie startuje na przykład komiks publikowany 30 lat temu w Relaxie :)

repek said...

[Intro do anonimów - szkoda, że na Poltku to by nie przeszło, piękne :P]

@Maciej
Kumam. Relaxy obczaić w miarę łatwo, zdecydowanie gorzej jest z tym, co się dzieje w necie czy zinach.

Jestem w miarę na bieżąco, Ty, jak sądzę, też. Jesteś pewien, że wychwyciłbyś coś publikowanego 4-5 lat temu? To pierwsze pytanko.

Drugie pytanko, to raczej spostrzeżenie. Na konkursie pojawiają się prace, które wcześniej lecą w necie. Ludzie przesyłają rzeczy np. ze swoich blogów czy stron z twórczością. Tego ogarnąć się już nie da.

Ja ogólnie jestem za tym, by rzeczywiście można było słać dowolną swoją pracę, również słaną na inny konkurs. Problem tkwi właśnie w kontroli ew. wcześniejszej publikacji - nie jestem pewien, czy to realne. I to bez względu na to, gdzie i kiedy ten komiks się ukazał.

Pozdrówka

Maciej Pałka said...

Nie wiem czy bym wychwycił, ale myślę że Ystad by dał radę :)

repek said...

Sformujmy zatem triumwirat. :P

Ystad said...

miło mi Macieju, że we mnie wierzysz :D

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...