Friday, December 31, 2010

WIP - DEGRENGOLAND - premiera webkomiksu

Stało się! Od dziś rusza publikacja mojego webkomiksu. Degrengoland na blogu zapowiadałem od marca. W końcu udało się doprowadzić do premiery. Teraz pozostała już tylko ta trudniejsza część przedsięwzięcia, czyli narysowanie i regularne zaprezentowanie około 100 odcinków.

Kilka słów na temat przygotowania webkomiksu. W praniu wyszło, że aby zrobić to w miarę profesjonalnie należy włożyć w projekt tyle samo pracy co przy tradycyjnej papierowej publikacji albumowej. Tak więc, wykupiłem domenę i skonstruowałem silnik na bazie blogspota. Udało się obejść bez wordpressa na którym tradycyjnie wszyscy stawiają swoje webkomiksy. Skąd jednak pomysł blogspota? Po prostu, jestem do niego przyzwyczajony i wolałem go sobie przystosować niż od zera bawić w coś nowego. Jeśli ten silnik nie zda egzaminu, wówczas zacznę rozkminiać coś innego. Tutaj pora na podziękowania dla Mateusza Skutnika, który pomógł mi z najtrudniejszym komputerowym mambo-dżambo na finiszu i oddał kawałek miejsca na pastelowym serwerze na potrzeby hostingu obrazków.

Samym Degrengolandem zdążyliśmy się już pochwalić podczas (auto)kibicowania na łamach magazynu Ziniol. Kilka słów napisałem ja, Paweł Wojciechowicz (współautor rysunków) i Dominik Szcześniak (scenarzysta). Do naszego tercetu dołączył zaś ostatnio Robert Looby, który podjął się trudu przetłumaczenia wygibasów językowych Lucka na mowę Szekspira. Przy tej okazji wielkie dzięki dla Alka Bednarskiego za pomoc.

Pozostaje mi zaprosić do lektury
(kliku klik w obrazek poniżej):

I już tak całkowicie przy okazji życzę wszystkiego naj w nadchodzącym Nowym Roku!

Sunday, December 26, 2010

2010 - podsumowanie muzyczne + podsumowanie dekady

Przyjmijmy, że słucham dużo muzyki. Równo rok temu zastanawiałem się, co by tu napisać aby podtrzymać tradycję podsumowań muzycznych na moim blogasku. Zrobiłem listę na kartce, opisałem pokrótce wybrane albumy. Potem brudnopis gdzieś mi się zawieruszył i koniec końców notka nie powstała. Po roku próbuję sobie przypomnieć cóż takiego umieściłem na tej liście? No i niestety, nie mogę sobie przypomnieć nic ponadto, że najdłużej na moim ZENie (właściwie cały rok 2009) hulał album tego Pana na którym (to albumie, oczywiście!) gościnnie udzielała się ta Pani.
Reszta przepadła w ogólnym przekonaniu, że było wtórnie i z nadmiarem manierystycznego chujowego przekombinowania.

W odróżnieniu od kichowego roku 2009, bieżący zaowocował wysypem muzycznych perełek. Nastąpiła wręcz jakaś klęska urodzaju i co podsumowanie to inna opinia. A co fajniejsze - każdy ma rację! Na upartego można byłoby wymienić przynajmniej jeden świetny album tygodniowo a nawet jeden dobry dziennie. Żyjemy we wspaniałych czasach, w których co chwilę na całym świecie powstają arcydzieła. Ciekawe, o których z tych płyt będziemy pamiętać za rok? Które przejdą do historii, a które zostaną za pewien czas odkryte przez kolejne pokolenie przyszłych hipsterów?

O, właśnie - hipsterzy. Termin trafił do papertardów i robi podobną karierę jak kilka lat temu emo. Ostatnio rozmawiałem z kolegą Karolem i z żalem stwierdziliśmy, że współcześni hipsterzy są niewydarzeni i pora się wypisać, bo za naszych czasów... no cóż, wyszło na to że jesteśmy starymi dziadami.
W pierwszej chwili chciałem zaprotestować. No jak to? Jestem na bieżąco, często zachwycę się czymś nowym. Czyżbym już TEŻ dryfował w kierunku fanów U2 czy innego SBB? Z tą myślą w głowie zacząłem się zastanawiać, jak to właściwie jest? Na szybko wymieniłem swój osobisty TOP3 za lata 2000-2009. I wszystko jasne:
Eels - Oh, What a Beautiful Morning (2000)
Radiohead - Kid A (2000)
Grandaddy - Sumday (2003)


Tak, przez lata oszukiwałem się. Wydawało mi się, że mam wyjątkowy gust muzyczny a tymczasem masówka zależy od punktu widzenia. Przy okazji wyszło, że idealnie wbiłem się w słuchanie muzyczki "mojego pokolenia" cokolwiek by to nie znaczyło. Nie zmienia to jednak faktu, że te trzy wymienione albumy są świetne! Tak samo jak Eels, Radiohead i Grandaddy były rewelacyjnymi zespołami gdy nagrywały wymienione płyty. Podobnie zresztą jak SBB czy inne U2 gdy nagrywały jakieś swoje ukochane przez fanów albumy.
Trochę mi żal tego uświadomienia sobie, że jednak wbiłem się w pewne ramy z których już nie wyjdę bo właściwie to nawet nie mam ochoty. W sumie, coraz mniej odczuwam presję bycia na bieżąco. Nie tylko w kwestii muzyczki - z komiksami mam tak samo. Mylą mi się twórcy najnowszego pokolenia. Na przykład w piątek po raz pierwszy nie miałem pojęcia kim jest autor Batmana na Kolorowych Zeszytach. Gdy padła odpowiedź, nadal nie wiedziałem.

Wracając do podsumowania roku 2010 - TOP3:
Effi Briest - Rhizomes
Get Well Soon - Vexations
MGMT - Congratulations

Jedynym kryterium wyboru było szybkie skojarzenie najczęściej wynikające z ilości odsłuchań.


P.S. Moje podsumowanie komiksowego roku 2010 znajdziecie w ostatnim numerze Ziniola.

Tuesday, November 23, 2010

MY WSZYSCY Z NIEGO!


Śledziu skasował bloga.
W przypływie frustracji, wiedziony nagłym impulsem, amputował sobie narzędzie czyniące z niego komiksowego celebrytę. Schował się na twitterze i za murem 500 znajomych na facebooku (nie licząc tych pijących Pepsikole).

Michał Śledziński to Bob Dylan polskiego komiksu. Nie ma w tym porównaniu dużo przesady. Porównując twórczość i znaczenie obu artystów można wyprowadzić wiele analogii: Główną – związek z „undergroundem”. Śledziu zaczął dwutorowo. Budował swoją popularność zarazem przez stripy w wysokonakładowej prasie komputerowej jak też wydając legendarny zin „Azbest”. Swoją drogą, pisemko to pod względem wydania prezentowało się profesjonalnie i miało mało wspólnego ze standardowo rozumianą xeroprasą. Podobnie sam Śledziu, nigdy nie był orędownikiem DIY Or DIE co nie stanęło na przeszkodzie aby rzesze fanów magazynu „Produkt” (całkowicie już profesjonalnego następcy „Azbestu”) były święcie przekonane, że obcują z ZINEM (sic!).
Kolejne analogie „wskakują” automatycznie: Produkt to odpowiednik Dylanowskiego „Blonde On Blonde”. Reaktywacja Żbika, to kontrowersyjne „Nashville Skyline”. Kolejne jest „Na szybko spisane” – „Blood on the tracks” oczywiście. Zaś „Wartości rodzinne” to trylogia Jezuskowa rozpoczęta albumem „Slow Train Coming”.

Na początku XXI wieku Śledziu trzymał rząd dusz. Dosłownie – za jaja. Później, wielkopańskim gestem oddał cały swój fanbase Minkiewiczom, których wcześniej wykarmił swoją krwawicą. Nic to, wkrótce przyszła pora na bodaj największy hype w historii polskiego komiksowa – zapowiedź nowych przygód Żbika. Po jednym zeszycie cała zabawa się zesrała (głównie przez słynne „pierdolę – nie robię”) a Śledziu miast oddać się komercji, odniósł artystyczny sukces pierwszym tomem „NSS”. W kategorii „mieć albo być” ruch ten można interpretować w zależności od punktu widzenia równoważnego ze stanem posiadania. W efekcie pod koniec obecnej dekady prowadzenie w walce o wspomniany rząd dusz przejął Dem i jego „Duże Ilości Naraz Psów” (prawie 8tysięcy fanów na FB – nie wspominając nic o Pepsikoli!). Zaplecze fanowskie Śledzia jest zaś ułamkiem pamiętnej produktywnej histerii, która wybuchła po publikacji „Matki Boskiej Ekstra Mocnej”. Z tym, że pamiętajmy – Śledź się nie ściga – on po prostu robi swoje.

Jak słusznie zauważył zacytowany na KZ w artykule o „Nowej Fali” godai –wszystkie obecne komiksowe „Nowe Fale” to „Postprodukcja”. Polski komiks można podzielić na „przed Produktem” i „po Produkcie”. Powiem więcej: przed „Osiedlem Swoboda” i „po”. A jeszcze dokładniej: przed i po „Matką Boską Ekstra Mocną”. Już tylko samym tym komiksem Śledziu wszedł (czy tez „wskoczył przez płot”) do komiksowej klasyki. Przy okazji, jako rysownik zatruł umysły całego pokolenia komiksiarzy, którzy od tej pory tworzyli na zasadzie inspiracji (albo wręcz kopii) lub kontry.

Na początku roku, nakładem KG ukazało się zbiorcze wydanie znanych wcześniej z Produktu odcinków kultowego Osiedla. Wspaniale wydana książka, wyczekiwana przez fanów, okazała się strzałem w dziesiątkę i sprzedała się na pniu. Spodziewany jest dodruk.
Moje odczucia podczas lektury to: nostalgia i podziw. Po lekturze zaś głównie uczucie żalu, że tych 300 stron to zdecydowanie za mało. Jest jeszcze co prawda zeszytowe Osiedle, które powstało jako nieudana(?) próba zdyskontowania sukcesu Produktu. Jednak w czasie gdy Śledziu mógł kuć żelazo póki gorące, postanowił robić inne komiksowe fikołki. Można tu porównać jego pracę z drugim równie wpływowym rysownikiem: Tomkiem Leśniakiem. Odnosi się wrażenie, że Śledziu rozmieniał się na drobne i miotał w twórczym ADHD. Hipotetycznie, gdyby wzorem Leśniaka (który rysuje przygody Jeża Jerzego od czasów liceum) skupił się na jednej serii to już dawno wyprowadziłby komiks z getta. Ot, gdybanie, ale nie ulega wątpliwości że Śledziu w odróżnieniu od wspomnianego Tomka Leśniaka, przy podobnym poziomie „zarażania swoim stylem” miał z czytelnikami wzorcowy wręcz kontakt.
Miał – ale skasował bloga.
W tekście użyłem swoich obrazków:
1. Śledziu jako zombie-celebryta.
2. Gościnna ilustracja w integralu OS.

Wednesday, November 17, 2010

Konstrukt - recenzja

Po moim emocjonalnym występie w przeddzień premiery Konstruktu, myślę że warto wrócić do tematu. Zrobiłem sobie trzy podejścia do pierwszego zeszytu i na spokojnie mogę pokusić się o w miarę rzeczową recenzję.

Z racji, że akcja promocyjna komiksu bardzo mnie nakręciła, muszę przyznać że październik dłużył mi się niemiłosiernie. Przykładowe plansze i wywody autora podczas akcji kibicowania Konstruktowi na Ziniolu zaostrzyły mój apetyt. Gdy zaczęły się obsuwy terminu, oczekiwanie stawało się wręcz nieznośne. Ostatnio czułem się tak ponad PIĘTNAŚCIE lat temu gdy czekałem na pierwszy numer X-menów rysowany przez Jima Lee (dokładnie numer 4/1994!).
A tu nagle, mając 30 lat na karku czuję się jakbym odbył podróż w czasie! I to za sprawą debiutanckiego komiksu nikomu wcześniej nieznanego Jakuba Kiyuca.

Pierwsze wrażenie, gdy miałem już zeszyt w ręku, odpowiadało wyobrażeniom. "Czarna Materia prezentuje: KONSTRUKT" formą wydania przypomina komiks wydany w okresie dominacji TM-SEMIC. Co więcej, wydany dawno temu, gdyż druk jest specjalnie przybrudzony. Na dzień dobry zaczynamy więc lekturę komiksu udającego artefakt znaleziony na strychu, wydany w czasie gdy jako dzieciaki zachwycaliśmy się przygodami wspomnianych x-menów i z wypiekami czytaliśmy na stronach klubowych streszczenia nieosiągalnych komiksów Vertigo. Niewątpliwie autor/wydawca Konstruktu też był jednym z takich dzieciaków i genialnie zagrał na NOSTALGII (swojej i pokolenia Semica).

Pierwsza lektura była dla mnie traumą.
Towarzyszyły mi odczucia skrajnie ambiwalentne. Od zachwytu zajebistością aż po zażenowanie chujowością komiksu. Raz myślałem "GENIALNE", a zaraz potem "co za grafomania"!
Odłożyłem komiks z mętlikiem w głowie - nomen omen VERTIGO! Ale nie był to haj, a raczej bad trip. W każdym razie, po tak silnym pierdolnięciu w mózg, nie rzuciłem zeszytem w kąt lecz odłożyłem z CHĘCIĄ na ponowną lekturę. Nie dlatego, że chciałem Konstruktowi "dać drugą szansę" lecz dlatego, że kwaśna faza jednak zrobiła na mnie piorunujące wrażenie.

Kolejne dwie lektury przebiegły spokojnie. Wiedziałem już czego się mogę spodziewać. Teraz mogłem na sucho zanalizować komiks i nazwać jego mocne i (niestety) słabe punkty.

PLUSY:
- Stylizacja na komiksowy relikt i wspomniana zagrywka na nostalgii.
- Mistrzowska narracja. Budowanie napięcia i zawieszanie akcji są na medal. Ogólna kompozycja jest wzorowa. Pod tym względem Konstrukt jest chyba najlepszym komiksem jaki czytałem w tym roku.
- Świetne kolory, również stylizowane na robotę sprzed ery cyfrowej separacji. Jest płasko, czasem z oczojebnym rastrem - fachowa robota.
- Brudna brutalna kreska. Widać moc w łapie. Jednakże z pewnymi zastrzeżeniami, o których niżej:

MINUSY:
- CHAOS! O ile kompozycja (czyli "ramy" komiksu) jest świetna, to już "mięcho" którym owe ramy są wypełnione było miejscami równie świeże jak słynne (jebiące trupem) lubelskie JeszBurgery. Rysunki są w większości nieznośnie nieczytelne. O ile w wielu scenach zastosowany chaos robi wspaniały mindfuck to czasem brakuje oddechu. Nieprzypadkowo komiksy Vertigo w większości są rysowane neutralną kreską. Nawet komiksy mające bardziej artystyczną wartwę graficzną zachowują jednak główną zasadę - KOMUNIKATYWNOŚĆ! Owszem, autor może twierdzić, że "to było w planie" ale dowodem przeczącym takim ewentualnym tłumaczeniom jest sam komiks. Czarno (z kolorem) na białym - widać nieprzemyślane wykonanie. Otóż, w kilku scenach gdzie rysunkowy rozpierdol był ZBĘDNY, artysta nie odpuścił i zabrakło mu dyscypliny. Widac to zwłaszcza w scenach z Erykiem i na ostatnich trzech planszach, które aż proszą się o więcej kontaktu z czytelnikiem.
Rysunki mi się podobają, ale w tym całym szaleństwie w momencie realizacji zabrakło namysłu "co chcę osiągnąć"?
- Komiks jest pełen irytujących błędów ortograficznych i interpunkcyjnych. Takiego powrotu do tradycji TM-semic jednak sobie nie życzę.

Po pierwszym odcinku ciężko mi powiedzieć więcej o fabule. Jak na razie mam wrażenie, że autor (będący fanem LOST) niestety nie odrobił lekcji, którą można wyciągnąć z jego konstrukcji. Seriale, które próbowały powtórzyc sukces LOST a stawiały na pierwszym planie TAJEMINCĘ (Flash Forward, Persons Unknown) już zdechły. Dlaczego? Bo siłą napędową nie może byc tylko sama nawet najbardziej pokręcona mitologia. Podstawą są bohaterowie: tacy jak Sawyer, Kate czy doktorek. Bohaterowie, którym kibicujemy. A jak na razie w Konstrukcie tym co mnie najmniej obchodzi są losy bohaterów właśnie. I tu jest pies pogrzebany.

Inicjatywa wydawnictwa Czarna Materia jest zacna. Zostałem fanem i na pewno będę kupował kolejne zeszyty, tym bardziej że są fajne i tanie jak barszcz.
Komiks jest dobry, a moje oczekiwania wciąż rosną.

Zeszytówki wróciły!
"Czarna Materia Prezentuje: Konstrukt" 1/10. Autorzy: Jakub Kyiuc, Gośka Pomian. Wydawca: Wydawnictwo Czarna Materia 2010 - strona wydawcy, sklepik wydawnictwa.

Monday, November 15, 2010

- K O N S T R U K T -

Pamiętajcie! Są przynajmniej dwa światy, które w żadnym wypadku nie są równoległe, ale przy każdej nadarzającej się okazji przenikają się wzajemnie i wpływają jeden na drugi...

Jest rok 2010. Dokładnie 15 listopada. Godzina 17:25. Stoję na rogu ulicy Lipowej i Krakowskiego Przedmieścia (przed Rossmanem, tam gdzie był stary Empik) w Lublinie. W ręku mam nowy komiks wydany przez TM-SEMIC.
Wróć!

Istnieje rzeczywistość (czy też raczej Rzeczywistość), w której seria komiksowa KONSTRUKT odniosła sukces. Ukazała się w całości (84 zeszyty) i w jakimś stopniu tworzyła popkulturę. W naszych realiach to brzmi jak nierealna historyjka. To JEST nierealna historyjka. Wydawanie zeszytowej serii komiksowej o nakładzie 23 TYSIĘCY nie może się przecież udać. Sam bowiem pomysł na produkcję zeszytówkowego masowego tasiemca jest spóźniony o całą Internetową epokę. Nieważne. To już się stało. Konstrukt ukazał się w całości i czasami niektórzy starsi fani komiksów wspominaja z łezką w oku gazetowy papier, wyblakły druk i minę kioskarki gdy co miesiąc pytaliśmy "czy jest nowy komiks"?

Jest początek września. Dzwoni do mnie Kolega. Mówi do mnie:
- Ty coś wiesz. O co do cholery chodzi z tym Konstruktem? Czy to ściema? W komiksowie wrze! Kurwa, TAZOSY!
Odpowiadam:
- Coś (mało) wiem. Czegoś NIE MOGĘ zdradzić. Wywiad środowiskowy i miejskie plotki wskazują, że coś jest na rzeczy. Proszę, wstrzymajmy się do premiery.

Nie dało się. Wybucha gorączka Tazosowa. Relikty innej rzeczywistości spamują i sieją mózgojebie. Nie, kurwa, nie można siedzieć cicho i trzymać kciuków. Trzeba się przypierdalać, że TAZOSY, że 8 stron zajawki to za mało, że wywody autora podczas kibicowania na Ziniolu to znów za DUŻO. Że po chuj się waży dyskutować na fejsbuku skoro NIE ZNA SIĘ a my go też nie znamy. Nie jest naszym Kolegą, więc z automatu nic sobą nie reprezentuje i nie jest wart nawet promila zaufania/cierpliwości które miało MANZOKU.

15 listopada. Godzina 21:09. Koledzy! Specjalnie dla Was zrobiłem fotkę, jako dowód że Konstrukt się ukazał!
No i co najważniejsze, to dobry komiks jest.
Zresztą, przeczytajcie sobie recenzję na blogu Ziniola.

"Czarna Materia Prezentuje: Konstrukt" 1/10. Autorzy: Jakub Kyiuc, Gośka Pomian. Wydawca: Wydawnictwo Czarna Materia 2010 - strona wydawcy

Thursday, November 11, 2010

Cośtam, ktośtam - napisali

Od premiery Laleczek i Scen z życia murarza minął już ponad miesiąc.
Komiksy spotkały się już z jakimś odzewem czytelników/krytyków. Pora na pierwsze podsumowanie.

SZŻM:
- Hamernia (...jeżeli nic mnie do końca roku bardziej nie powali, to uznam "Sceny..." za najlepszy polski komiks mijającego roku).
- Fak dat szit! (To polski komiks roku).
- Komiksomania ("Sceny z życia murarza" to jeden z najciekawszych polskich komiksów ostatnich lat).

- Kurier Lubelski w wydaniu z 1 listopada zaproponował czytelnikom "Okrutne dzieci Maćka Pałki" (służę też skanem).

Laleczki:
- Kolorowe Zeszyty
- Biceps
(te dwie recenzje i wywiad to wywiązanie się Najkolorowszych z obowiązków patronackich - wielkie dzięki!!!)
- Komiksomania ("Laleczki" Macieja Pałki to chyba najoryginalniejsza polska postapokalipsa*).

Jednym słowem:
Czyli jest nieźle.


*przynajmniej do czasu gdy w końcu do kiosków zawita KONSTRUKT...

Friday, November 5, 2010

MFK 2010 - Obrazki z wystawy

Podczas wesołego trolololo w komciach na blogu ZINIOLA podśmiewaliśmy się z Dominikiem Szcześniakiem że zapaść rynku komiksowego paradoksalnie jest na rękę polskim komiksiarzom. W przypadku braku jakichkolwiek komiksów każdy polski komiks będzie bowiem wydarzeniem (jak niegdyś choćby "Tygrysek" czy "Straine"). Oczywiście takie postawienie sprawy jest niezwykle krótkowzroczne, bo jedyną szansą dla rodzimego komiksu jest to, że kiedyś "będzie można go kupić na Amazonie".
O ciszy wokół polskiego komiksu za granicami pisał niedawno Marek Turek, czym sprowokował solidną burzę mózgów w środowisku (na efekty jeszcze poczekamy).

Szansą na promocję polskich twórców jest na pewno antologia City Stories będąca podsumowaniem warsztatów z komiksowymi artystami z innych krajów. W tym roku odbyła się edycja portugalska, w której z naszej strony udział wzięli: Balbina Bruszewska, Bartek Sztybor i Michał Śledziński. No i tutaj od razu pojawia się wielki WuTeFak! Wystawiono fajny skład, ale jak to się stało, że tylko z jednym rysownikiem? Owszem, ponoć w ostatniej chwili musiał zrezygnować Sławomir Kiełbus ale przecież należało się wcześniej zabezpieczyć na taką niefortunną okoliczność. Na przykład gdy w programie TOP MODEL dziewczynie ze szparką między zębami poszło kolanko, to na jej miejsce momentalnie wskoczyła rezerwistka. Z tych KILKUSET rysowników należało kogoś dokoptować. Choćby zrobić odsiew, to w samej Łodzi jest STADO komiksiarzy którzy nad głową nie mają rodziny, pracy itp. i którzy weszliby w takie warsztaty jak w dym. No szkoda. Nawet w okrojonym składzie nasza reprezentacja sprawiła się lepiej niż w ubiegłym roku kiedy to znowu ekipa była (mówiąc oględnie) dość przypadkowy. Tak więc Sztyborg dopisał do swojej listy przydupasów Filipe Andrade i Rui Lacasa. Rozprawiczył tez Śledzia, który pocisnął standardowo ale co dziwne nie do scenarka kolegi z zagranicy co było raczej regułą w projekcie. Najlepszą robotę zrobiła Balbina Bruszewska z kapitalnym Ricardo Cabralem. Rui Lacas poradził sobie również elegancko w samodzielnej historyjce.
W efekcie wrażenie jest takie, że scenariuszowo zdominowaliśmy antologię. Portugalczycy za to ładniej wypadli jako rysownicy, bo jak wspomniałem jeden Śledziu to jednak za mało.
W ubiegłym roku w analogicznym tekście podsumowującym MFK proponowałem aby udział w antologii był jedną z nagród dla zwycięzców konkursu na krótka formę. Owszem, udział Bartka (i rok wcześniej Jakuba Matysa) można traktować jako takie wyróżnienie ale ten jeden rodzyn to zdecydowanie za mało. Fajnie byłoby zobaczyć na łamach kolejnej publikacji Leszka Wicherka, Sebastiana Skrobola czy choćby Tomka Zycha.

Skoro już zacząłem omówienie MFK od pierwszego z moich ubiegłorocznych postulatów, pociągnę dalszy ciąg sprawdzając co z moich sugestii przeszło:
1. Nagroda w postaci udziału w City Stories - pół na pół, raczej kwestia przypadku;
2. Zwiększenie obiętości prezentowanego komiksu i promowanie projektów albumowych - nie przeszło i nie przejdzie. Zostało 8 plansz i zamknięta całość. Drugi warunek do przeskoczenia.
3. Instytucjonalnie nie zakneblowano Sztybora. Okazało się, że jego ubiegłoroczny podbój podziałał orzeźwiająco na konkurencję. W tym roku Sztybor dominował nadal ale już tylko masą a nie jakością. Na pewno w tym roku zmiótł ze sceny swojego największego rywala. Grzegorz Janusz wypadł dość słabo i wtopił się w peleton.
4. Likwidacja wymogu wcześniejszego niepublikowania komiksu startującego w konkursie - punkt zniknął z regulaminu. Zaowocowało to pierwszym miejscem dla Człowieka-Kolejki, który wcześniej zgarniał laury w konkursie Pana Balcera. Teraz nie trzeba dłubać szorciaka specjalnie na konkurs a można wybrać coś dobrego ze swoich dotychczasowych publikacji. Jest to szansa na dłuższy żywot nowelek.

Ogólnie jakość konkursowych prac była wyższa niż w ubiegłym roku. Bolączką konkursu MFK 2009 było, że wszystkie najlepsze (i nagrodzone) komiksy znalazły się w katalogu. To co było poza katalogiem raczej było słabe. Tym razem sprawa wygląda nieco inaczej. Do katalogu po pierwsze weszły prace NAGRODZONE ale... tu pora na kolejny WuTeFak!
Szanowne JURY tak bardzo różniło się w swoich ocenach, że nagrodziło nie komiksy najlepsze ale te, wobec których doszło do konsensusu w ocenie. Gusta były tak skrajnie odmienne, że obrady można porównać do polityki prowadzonej podczas konklawe. W efekcie gdy już pojawił się biały dym, na placu boju pozostali nie najwspanialsi gladiatorzy lecz raczej cwani maruderzy kryjący się podczas potyczki w krzakach a następnie dorzynający rannych gigantów. Tak więc, Grand Prix zdobyła śliczna wydmuszka, najlepszy komiks (Restauracja) zdobył drugie miejsce a z "masy sztyborowej" nagrodzono nie to co trzeba. Moim zdaniem mimo całej sympatii jakie mam do osób zasiadających w Jury, ten skład (lub sposób głosowania) totalnie się nie sprawdził. Od razu dodam, że jestem przeciwnikiem Sztybora w Jury - już lepiej poczekać na efekt spółdzielni, która się na niego zawiązała.

Sunday, October 17, 2010

MFK 2010 - Obrazki z imprezy


Tegoroczna edycja Międzynarodowego Festiwalu Komiksu (i Gier) była dla mnie inna niż zazwyczaj. Udało się doprowadzić do premiery dwóch książek. Akcja automotywacyjna dotycząca "Laleczek" i "Scen z życia murarza" zakończyła się sukcesem. Odbyły się stosowne spotkania z publicznością. Wszystkim obecnym dziękuję za przybycie. Ponadto prawie odpadła mi ręka podczas dwóch sesji autografów. Przyznaję, że tego się w ogóle nie spodziewałem. Miło mi było Was spotkać. Po ostatnim roku solidnego szlifowania tych projektów puściła we mnie tama nagromadzonego stresu. Bardzo dziękuję za wsparcie.

Oprócz promowania swoich komiksów, w miarę swoich skromnych możliwości włączyłem się w support samego Festiwalu. W piątkową i sobotnią noc (gdy wszyscy się bawili lub już spali) towarzyszyłem Piotrowi Kasińskiemu i Jarkowi Obważankowi podczas składania MFKowego biuletynu. Praca przy eMeFKa NEWS była dla mnie bardzo satysfakcjonująca więc piszę się na powtórkę w przyszłym roku. W tym miejscu dziękuję też wszystkim autorom, którzy bezinteresownie podesłali mi swoje rysunki uświetniające wspomnianą gazetkę.

W niedzielę poprowadziłem spotkanie z moimi wspaniałymi kolegami: Sztybim i Jaszczem w związku z premierą ich albumu "Tainted". Tak więc, MFK wspominam jako czas spędzony bardzo intensywnie. Dopiero teraz zacząłem sobie zdawać sprawę, jak wielki zapierdol przy Festiwalu mają organizatorzy.

Pora na subiektywną fotorelację
(fotorelacja oficjalna pojawiła się świeżo po Festiwalu na blogu ZINIOLA):

Do Łodzi dotarłem koło 23. Udałem się do ŁDKu, gdzie przez kolejne trzy godziny dawałem świadectwo, że xeroprasa nie zginęła póki my żyjemy.

Kwestia noclegu. Wybór między mieć a być. Między komerchą a undergroundem. Między tłustym brzuchem docenionego artysty a wystającymi żebrami u artysty głodnego. Między blagą a szczerością! Niech nie zmylą Was te dwie gwiazdki. Takie dwie gwiazdki w Łodzi to jak pięć gwiazdek w Tunezji. Ja spałem w hotelu. Za wygodny jestem aby wzorem Ojca Rene spać pod stołem.
Sobota. Oto moje dzieci! Gdy je po raz pierwszy ujrzałem, nie mogłem ukryć łez wzruszenia.

Stoisko z "Laleczkami" u Roberta Zaręby.

I pierwsi zadowoleni nabywcy? Nie, to tylko sępy z Komiksomanii i Kolorowych Zeszytów przyszły wyrwać recenzenckie egzemplarze! Hieny a nie ludzie!

A jednak - trafiłem na jakiegoś zadowolonego czytelnika. A może złośliwie rozbawionego? W tle Andrzej Janicki miło kłamie mi, że to najprawdopodobniej Poczta Polska złamała moją karierę w Produkcie.

Tutaj nie mam wątpliwości. Piotrek Nowacki nie może ukryć satysfakcji, że pokonał mnie w ilości twardookładkowych wydań swoich komiksów. Mój sofcik Laleczek niestety przegrywa z twardością tektury na okładce Tainted. Na szczęście pogodziły nas wspólne zachwyty nad jakością wydania "SZŻM".

Tymczasem skromnie w kącie siedział Rafał Szłapa i cierpliwie mazał eleganckie autografy nabywcom (już nie tak) legendarnego BLERA.

Po terenie imprezy kręcił się paparazzi. Ponoć zrobił 10tysięcy fot, więc relacji na WRAKU nie spodziewajcie się szybciej niż we wrześniu 2011.

"Laleczkowe" spotkanie prowadził Kuba Oleksak, czyli osobnik który przeprowadził ze mną ten wywiad.
Oddaję głos komiksomanii:
"15:30 – 16:00 – błyskawiczne, półgodzinne spotkanie z Maciejem Pałką. Maciej to sympatyczny i wygadany człowiek, czego daje dowód podczas spotkania. Opowiada o wszystkich swoich undergroundowych projektach (a zaufajcie mi, są wśród nich projekty, o których nic chcielibyście wiedzieć!) i z uporem maniaka broni niesamowitej idei Najwydestyluchniejszego – serii tak skomplikowanej i dziwacznej, że nie sposób napisać o czym w ogóle jest. Najciekawiej jest, gdy Maciej tłumaczy czemu jest chętny tworzyć samemu, bez udziału scenarzysty – chodzi oczywiście o kasę".

Potem przyszła pora na zaspokojenie autografowych życzeń psycho-fanek. Fotkę ukradłem z bloga hadesa.

Zabawna fotka z insajd dżołkiem pod tytułem "Znajdź KRETA".

Podpowiedź do zagadki z KRETEM: Czy już wspominałem, że Ojciec "tylko żadnych kutasów" Rene się skończył?

Akademia "ku czci". Były medale (tym razem nie przypinano ich do polarów), oficjele z wojewódą na czele i przysłowiowy wchuj nagród i wyróżnień.

Jak zwykle fanty zgarnął niezwykle mroczny Bartek Sztybor. W tle jeszcze bardziej niezwykle mroczny MOTS.

A tymczasem wiadome siły już knuły, co tu zrobić aby Sztyborg w przyszłym roku nie wygrał kolejnego tabletu. Śledziu i Tomek Leśniak wydumali sobie, że Bartek powinien być w JURY. Niedoczekanie!

Tradycyjna fotka imprezowa z Bartkiem - do kolekcji.

Późniejsze wydarzenia wspominam jak przez mgłę. Jestem pewien, że Jakub Babczyński powiedział coś niezwykle zabawnego.

Okej. W takim razie na koniec jeszcze jedna zagadka. Znajdź attention whore.

Później zrobiło się nieskromnie, więc w nawiązaniu do tej słit foti przesyłam wszystkim buziaczki :*

Niedziela. Bartek i Piotrek prezentują koncepcję swojego kolejnego dzieła.

Tak było: chaotycznie, intensywnie i gęsto. Jednym słowem - rewelacyjnie! Zabrakło trochę czasu na przesiadywanie godzinami w knajpie. Zaliczyłem za to szaleńczy bieg na peron i PRÓBĘ zatrzymania pociągu. Przy tej okazji pozdrawiam Spella i jego ekipę, którzy zaopiekowali się moimi bagażami. Ufff.

P.S. Na wszelki wypadek wstawiam emotkę :)

P.S.2. To jeszcze nie koniec moich wrażeń z MFK. W kolejnym wpisie, analogicznie jak rok temu napiszę o Obrazkach z wystawy. Stay tuned!

Tuesday, October 12, 2010

MORBID 2: THE CURE

Pamiętacie grę MORBID? Wstępnie miała być jednorazowym wybrykiem. Po premierze i lekturze masy komentarzy z konstruktywną krytyką pomyślałem, że fajnie byłoby zrobić ciąg dalszy. Na początku roku dostałem zielone światło od Pastelgames i... oto jest.

Scenariusz, grafika i soundtrack moje.
Techniczne czary tradycyjnie urządził Mateusz Skutnik.
Dodatki muzyczne: Soundsnap.
Tym razem poleciałem po bandzie i uderzyłem mocniej w emo-strunę. Już na planszy startowej wita więc graczy zarówno unisex wampir jak też śliczny jednorożec. Klikajcie! Grajcie!

Thursday, September 30, 2010

WIP - SCENY Z ŻYCIA MURARZA - za pięć dwunasta

To już pewne. Premiera SZŻM w sobotę. Oczywiście podczas 21 Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi.


Zapraszam na stoisko Timofa w celu nabycia antologii drogą kupna (Cena z okładki: 49.00 zł) a następnie do sali 221 ŁDK gdzie o 11.15 odbędzie się spotkanie z autorami „Scen z życia murarza”. Spotkanie poprowadzi Timof we własnej osobie.


Chętni mogą otrzymać stosowne autografy na swoich egzemplarzach w sobotę o 16.30
w Textilimpexie - Strefa 1. Autorzy Scen będą tam rysować w towarzystwie Michała Śledzińskiego.

A teraz zabieram się za pakowanie bo Festiwal zaczyna się już JUTRO!


Po Festiwalu postaram się wrzucić fotorelację.

Wednesday, September 29, 2010

WIP - LALECZKI (07) - za pięć dwunasta

Premiera Laleczek już w sobotę!
(Umówmy się, że oficjalnie będzie to dokładnie o godzinie 15:30 w sali 221 ŁDK.
Oczywiście, komiks powinien być od rana dostępny na stoisku Strefy Komiksu).

Tymczasem, korzystając z patronatu jaki nad albumem objęły Kolorowe Zeszyty, zhakowałem im serwis. O, tak:
Zawłaszczenie winiety to nie wszystko. Koledzy z Kolorowych wywiązując się z patronatu zapodali u siebie przedpremierową recenzję oraz wywiad z moją skromną osobą.

Ponadto, kibicować Laleczkom zdarzyło się również Ziniolowi. W pierwszej odsłonie opowiedziałem o różnicy pomiędzy zinowym wydaniem z roku 2005 a nową wersją. W drugim odcinku Dominik Szcześniak zapytał o kilka refleksji na temat komiksu współscenarzystę Laleczek (człowieka bez którego reedycja nie miałaby sensu) - Bartka Sztybora.

Pozostałe serwisy komiksowe (WRAK, Gildia, Aleja) opublikowały 5 przykładowych stron komiksu.

Na koniec dwie fotki:
No to oby do soboty.
A później sława, pieniądze i dziwki w majonezie!

Tuesday, September 28, 2010

Moje nowe komiksy na MFK(iG) 2010

Już w nadchodzący weekend odbędzie się największe święto polskich komiksiarzy - Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi. Będziemy się integrować i odpoczywać, bo jak powszechnie wiadomo prawdziwy twórca komiksów odpoczywa tylko raz w roku - podczas MFK(iG) właśnie. Dla mnie osobiście jest to taka jedna magiczna chwila wroku (zwłaszcza tym) gdy mogę "skonsumować" efekty swoich struganych w pocie czoła projektów.

Udało mi się wbić w oficjalny rozkład jazdy Festiwalu.

Tak więc, serdecznie zapraszam

w SOBOTĘ:
Sala 221 ŁDK
11.15 spotkanie z autorami „Scen z życia murarza”
15.30 spotkanie ze mną poprowadzi Kuba Oleksak

w NIEDZIELĘ:
Sala 221 ŁDK
14.15 Spotkanie z Piotrem Nowackim i Bartkiem Sztyborem. Poprowadzę to spotkanie, więc również zapraszam.

Jeśli ktoś chciałby rysunek z autografem to będę je wpisywał
w SOBOTĘ o 16.30
w Textilimpexie - Strefa 2
można mnie oczywiście złapać gdzieś na terenie imprezy.

Będę się wpisywał do swoich komiksów, których jednak nie trzeba przywozić specjalnie na tę okazję do Łodzi. Podczas Festiwalu można nabyć następujące nowe publikacje, w których będzie coś mojego:

- LALECZKI
O Laleczkach przed premierą napisano już wszystko lub prawie wszystko.
Komiks się jeszcze drukuje, więc trzymam kciuki aby wszystko się udało.

- SCENY Z ŻYCIA MURARZA
Antologia komiksu polskiego pod redakcją mojej skromnej osoby. Zarazem kolejny album ze scenariuszem Jerzego Szyłaka wspartego talentem rzeszy rewelacyjnych rysowników.

Komiks już opuścił drukarnię!

- KOLEKTYW 7
W magazynie tym spokojną przystań znalazł Najwydestyluchniejszy.

Ciekawostka odnośnie nowego epizodu:
Kilka dni temu znalazłem w necie taką fotkę
A jak wygląda moja i Sztyborowa prorocza wizja z Kolektywu?
Tak oto:
O rany!

- ANTOLOGIA W HOŁDZIE JANUSZOWI CHRIŚCIE
W tym zbiorku znajdziecie jednoplanszówkę, którą narysowałem do scenariusza Dominika Szcześniaka.


- LODY
A w tym komiksie autorstwa Piotra Szreniawskiego i Kuby Grocholi w ramach gościnnego występu zaprezentowałem jeden z odcinków nieodżałowanego Shitodruku. Nie mogłem chłopakom odmówić już nawet z racji tego, że Lody są kontynuacją kultowego LBDY.
Do zobaczenia w Łodzi!

Monday, September 20, 2010

Wyniki KONKURSU i konkursowy komiks

Ogłaszam zakończenie konkursu.

Odpowiedź na pytanie ile razy w Ziniolu ukazał się "Przegląd zinów komiksowych" to oczywiście "cztery". Prawidłową odpowiedź udzieliła i nagrodę w postaci 8 numeru ZINIOLA zgarnia czarna_hanka. Kilka innych osób również udzieliło poprawnej odpowiedzi, ale jak wiecie do rozdania miałem tylko jeden egzemplarz Ziniola ofiarowany przez Łukasza Chmielewskiego. Tak więc losowałem! Serdecznie gratuluję wszystkim uczestnikom a zwłaszcza zwyciężczyni. Nagrodę prześlę pocztą.

Pozostając przy temacie konkursów
zapodaję dziś komiks, który wyrzeźbiliśmy wspólnie z Ystadem (scenariusz) na konkurs pod tytułem "Pierdolenie o Szopenie". Nie wygraliśmy, ale cóż - nie zawsze można wygrywać, czyż nie?


A specjalnie dla hardkorów
step baj step
czyli tajniki mojej techniki.
Kolejno: ołówek, tusz i kolur.

Thursday, September 16, 2010

KONKURS! - przypomnienie

Jakoś tak wyszło, że w tym roku lato przedłużyłem sobie dokładnie o miesiąc.
Ostatnie dwa tygodnie wybyczyłem się na plaży. W efekcie z Tunezji wróciłem z opalenizną rasowego Guido. Ponadto bez umiaru korzystałem z dobrodziejstw szwedzkiego stołu i napychałem kałdun niewyobrażalną ilością paszy. Jednym słowem - wpierdalałem! I teraz, gdy patrzę na zdjęcia z plaży to jest mi z tego powodu trochę smutno. W każdym razie, i tak było wspaniale! Serdecznie polecam.

Ale zdjęcia z plaży nie zapodam.

TYMCZASEM jeszcze do poniedziałku trwa konkurs, w którym do zgarnięcia jest ósmy numer ZINIOLA. Klikajcie i odpowiadajcie!

Saturday, August 28, 2010

KONKURS!

Pod koniec czerwca ukazał się ósmy numer Ziniola. Tym razem papierowe uzupełnienie cybersferycznego kwartalnika kultury komiksowej zmniejszyło nieco objętość (do 100 stron) i cenę (do 20zł). Tradycyjnie od deski do deski masa rewelacyjnego materiału. Świetne teksty i mocarne komiksy. Tradycyjnie również zero odzewu ze strony czytelników. Czyli, być może zupełnie bezpodstawnie wnioskuję, że po prostu nie wiecie co tracicie nie czytając Ziniola. Wobec tego, ogłaszam niezwykle prosty konkursik w którym nagrodą jest najnowszy numer tego zacnego periodyku.

Pytanie:
Ile razy w Ziniolu ukazał się "Przegląd zinów komiksowych"?

Podpowiedź
wystarczy wygooglać albo poszukać na blogu Ziniola. Nic trudnego.

Odpowiedź
proszę przesłać mailem na maciejaszek@gmail.com
W temacie maila "konkurs". Imię i nazwisko lub ksywka mile widziane. Adresu (na razie) nie trzeba.
Nie liczy się szybkość. Zrobię losowanie.

Termin
powiedzmy, że do 20 września.

Pomysłodawcą konkursu i dobroczyńcą oddającym swój autorski egzemplarz Ziniola jest Łukasz ljc Chmielewski, z którym obrabiam poletko wspomnianego w pytaniu konkursowym przeglądu zinów.

Tymczasem, wylogowuję się przynajmniej do połowy września. Pora na urlop. W gorączce zbliżającego się wielkimi krokami MFK (to już za miesiąc!!!) zaprzestaję aktualizacji raportowania postępów prac moich projektów. Na szczęście nic w przyrodzie nie ginie i tak oto Scenom z życia murarza zaczął kibicować Ziniol zaś Kolorowe Zeszyty objęły patronatem medialnym Laleczki.

Tuesday, August 17, 2010

Dziewczyny też rysują komiksy



Subiektywny przewodnik po polskim komiksie kobiecym.


Co kilka lat, zgodnie z Prawem Natury nadanym przez Boga, w środowisku polskich twórców komiksu następuje wymiana pokoleń. Dotychczas aktywni twórcy stają się klasykami, zaś nadciągająca kolejna Nowa Fala ponownie wyważa przynajmniej część otwartych drzwi.

Tradycyjnie trwa sinusoida inspiracji i kontry. W okresie od mitycznego dla obecnych nastolatków Upadku Komuny mieliśmy już:
- stracone pokolenie Wielkiej Komiksowej Smuty lat '90
- Produktywnych z przełomu wieków
- zinowców opróżniających szuflady podczas Zbioru Plonów Timofa
- webkomiksiarzy
- kadrę postzinowców wykutych w warsztatach JEJU
- Najnowszą Nową Falę, o której pisał Daniel Chmielewski, która to Nowa Fala ustępuje już Najnowszej Nowej Fali

Tymczasem, troszkę obok tych Fal, których kryterium jest płaszczyzna momentu debiutu, głównie za przyczyną aktywności Sylwii Kaźmierczak z portalu COMIX GRRRLZ rozpoczęła się dyskusja o komiksie kobiecym.
Czyli nastąpiło przesunięcie akcentu na płeć.

Kobiety w polskim komiksie były od dawna. Jednak nie ulega wątpliwości, że podobnie jak przez wieki inne dziedziny sztuki, była to domena męska. Dla przykładu, zerknę na podsumowanie 30 numerów Ziniola (lata 1998 - 2003) i sprawdzę ile Pań udzielało się jeszcze nie tak dawno na łamach periodyku.
40 twórców.
39 chłopaków i jedna Jana Zizkova.
Na usta ciśnie się: ALE JAK TO?
Czyżby redaktor Lucek w selekcji materiału kierował się męskim szowinizmem? Nie, po prostu rysujące dziewczęta do niedawna były tylko odsetkiem komiksiarzy. Obecnie coraz więcej kobiet zajmuje się rysowaniem komiksów i takiej skrajnej dominacji płci brzydkiej jak w przywołanym starym Ziniolu nie ma.
Co nie znaczy, że nie ma w ogóle.

Dlaczego zacząłem od Fal, a przeszedłem do komiksu kobiecego (w najszerszym rozumieniu jako "robionego przez kobiety")?
Z tej przyczyny, że prawdziwy wysyp komiksiar(?) zaczął się stosunkowo niedawno. Najbardziej aktywna grupa, w której są dziewczyny jest dość młoda (jako grupa, nie mówię o wieku autorek).Pomimo, że poszczególne twórczynie należą do różnych grup i TWA to ich obecnośc na komiksowej scenie da się podciągnąć pod wspólny mianownik.
Tym mianownikiem jest "polski komiks kobiecy końca pierwszej dekady XXI wieku. Tak określona grupa nie gryzie się z wesołą wyliczanką kolejnych Fal. Wręcz przeciwnie.

Wyjątkiem jest scena mangowa, w której kobiety dominują. Grupy tej nie biorę pod uwagę dlatego, że fandom mangowy nie jest tożsamy z fandomem komiksowym (mimo iż manga to komiks). Jako ciekawostkę dodam, że czasami zdarza mi się udzielić jakiejś technicznej porady początkującym komiksiarzom. Jedyną kobietą, która zgłosiła się z pytaniem o konsultację była jedna z autorek wydawanych przez magowe STUDIO JG.

Dyskusja rozpoczęta rok temu przy okazji wydania antologii "Bostońskie małżeństwa" przebiega dwutorowo.
Z jednej strony sam termin "komiks kobiecy", który z upływem czasu (pomimo sprzeciwów "obrońców krzyża") został jednak przeforsowany.
Z drugiej strony temat dyskryminacji, który szybko nie zostanie rozwiązany.
W kwestii dyskryminacji, uważam że pomogłaby próba zintegrowania środowiska twórców komiksu i mangi. Procent rysujących kobiet względem mężczyzn wzrośnie sam.
W kwestii komiksu kobiecego jako takiego, postanowiłem przybliżyć najbardziej aktywne w fandomie autorki komiksów. Oczywiście te z Nowej Fali, czyli w moim przewodniku nie będzie:
Szarloty Pawel, Agaty Nowickiej, Agnieszki Papis, Gabrieli Becli, Joanny Karpowicz, Dagmary Matuszak, Sylwii Resteckiej ani Aleksandry Spanowicz.
Twórczość wymienionych autorek nie jest obca komukolwiek kto choć trochę interesuje się komiksem polskim ostatnich 20 lat.

Pora zatem przejść do sedna.
Gdzie się dało podlinkowaem, więc klikanie wskazane:

- Olga Wróbel
Artystka najbardziej aktywna w środowisku. Dla wielu - twarz komiksu kobiecego. Publikowała w wielu zinach i antologiach. Powoli zabiera się za autorski album. Na szerokie wody wypłynęła biorąc udział w legendarnym konkursie na pasek komiksowy (po przenosinach z Wraka na Gildię). Olga dysponując dość ograniczonym warsztatem, zbudowała charakterystyczny styl. Mistrzyni lapidarnych autotematycznych obyczajówek. Gadające głowy w wykonaniu Olgi Wróbel nigdy mi się nie znudzą.
Polecam wywiad.

- Wanda Onyszkiewicz
Absolwentka wydziału komiksowego w Instituts Saint-Luc w Brukseli. Czyli obok Kasi Adamik druga polka studiująca rysowanie komiksów zagranico. Artystka wszechstronna i posiadająca solidną bazę teoretyczną z czym u nas ciągle krucho. Niedawno Wanda wróciła do ojczyzny więc pozostaje mieć nadzieję, że nie da się Babilonowi i wkrótce zaatakuje albumem.

- Unka Odya
We wstępie przywoływałem "Listę Ziniola" a tymczasem w antologii "Sceny z życia murarza" wśród 12 zaproszonych przeze mnie do współpracy twórców jest tylko jedna kobieta. Właśnie Unka Odya. Komiksy Unki rozpierdalają luzem a jednocześnie budzą respekt do jej talentu.
Widać wielki potencjał (wsparty studiowaniem grafiki na ASP) ale autorka czasami niepotrzebnie go ukrywa. Być może z wrodzonej złośliwości nie chce się nim dzielić? Szkoda, bo gdyby tylko chciała, byłaby najlepsza. Z drugiej strony, właściwie po co?
I tak jest.

- Katarzyna Witerscheim (Panna N.)
W odróżnieniu od poprzedniczki, Panna N. bardzo sie stara. Uczy się na błędach i w trudzie oraz znoju osiąga kolejne levele. Efekty są i będą widoczne. Fani tej rysowniczki trzymają kciuki za sukces mainstreamowego debiutu za oceanem. Też kibicuję.

- Anna Helena Szymborska (SSelena)
Kolejna rysowniczka/ilustratorka z dyplomem ASP. Wszechstronna i utalentowana. Publikowała między innymi w B5 i Jeju. Swój set miała też w słynnych Outsajdersach. Komiks traktuje raczej jako drogę do celu a nie cel sam w sobie. Mimo to, liczę że kiedyś opublikuje ostateczną wersję komiksu o Owcy.

- Ewa Juszczuk
Kolejna rysowniczka/ilustratorka z dyplomem ASP. Robi karierę jako ilustratorka. W światku komiksowym objawiła się w ósmym numerze antologii Jeju, której tematem była "Kobieta w komiksie". Działa w stałym składzie magazynu KARTON.

- Katarzyna Szaulińska
Kiedyś rysowała mangę. Potrafi pocisnąć fachowy underground. Obecnie skłania się ku coraz większemu minimalizmowi. Według większośći recenzji, jej komiks był najlepszą częścią antologii Bostońskie Małżeństwa.

- Ada Buchholc
Studentka ASP. Robi karierę jako ilustratorka. Prowadzi nieregularnie aktualizowany webkomiks. W trawie piszczało również, że pracuje nad albumem.

- Ewa Jędrzejczak
Absolwentka Politechniki, studentka ASP. Autorka popularnego komiksu memotwórczego. Jedna z autorek fali webkomiksowej, od zarania działa w Kolektywie.

- Barbara Okrasa (lagu i lagu)
Studentka ASP. Publikuje świetny webkomiks Pan P.w którym eksperymentuje z różnymi technikami przy jednoczesnym zachowaniu spójności. Warto obserwować.

- Berenika Kołomycka
Kolejna artystka z dyplomem ASP. Autorka nie jest aktywna w wirtualnym fandomie. Współpracuje z Grzegorzem Januszem. Podczas MFK2010 premierę będzie miał jej debiutancki album "Wykolejeniec". Posługuje się kreską mało efekciarską ale efektywną w kontekście komiksowego napinania.

- Anna Miśkiewicz
Absolwentka Wyższej Szkoły Sztuki i Projektowania w Łodzi. Najbliższa jest jej ilustracja dziecięca. Struga fajne kartuny. Autorka albumów Central Fabrik (webkomiks, następnie wydany w druku) i Ser-ce (komercyjny projekt razem z Marcinem Podolcem).

- Agata Bara
Studentka ilustratorstwa w Essen. Autorka Leviathana wydanego nakładem Timof Comics. Obecnie pracuje nad kolejnymi komiksowymi projektami. Polecam wywiad.

- Agata Gorządek
Absolwentka łódzkiej filmówki na wydziale animacji. Aktywnie udzielała się w legendarnym konkursie na pasek komiksowy na Wraku. Zapowiadała kilka projektów komiksowych (między innymi Panów w cylindrach do scenariusza Jerzego Szyłaka) ale prace nad filmami absorbują ją kosztem komiksów.

- Mei Wong i Marta Nieznayu (siostry Bystroń)
Moją ulubioną polską rysowniczką komiksów jest Mei. Jej twórczość śledzę chyba najdłużej z wymienionych, bo pewnie jakoś od 2005 roku. Od początku przekonała mnie jej miłość do rysowania, szczerość i bezpretensjonalne emo. Mei razem z Martą Nieznayu od 2003 roku redaguje artzina Nansze. Jako pierwsze odważyły się publikować dyskryminowane w innych zinach komiksy Ojca Rene. Myślę, że gdybym debiutował 5 lat później to również wysyłałbym tam swoje komiksy zamiast wydawać swój artzin. Siostry są też autorkami hasła będącego tytułem niniejszego posta. Z tym hasłem, widocznym na fotce poniżej, były zauważone na Manifie.
Ponadto Mei i Marta N. tworzą duet Sexy Armpit. Obok Płetwonurków Szczurków jest to najfajniejsza komiksowa grupa grająca alternatywne piosenki.
Mei na klawiszu, Marta na wokalu.
O, proszę:

To jest tak zajebiste, że tylko again and again na plejliście!

- Dominika Węcławek
Jedyna scenarzystka w zestawieniu. Autorka webkomiksu Czwórka na pokładzie.
Oprócz tego pisuje entuzjastyczne recenzje i artykuły o komiksie w Życiu Warszawy.

Właśnie zdałem sobie sprawę, że przy większości wymienionych artystek figuruje zwrot "kolejna absolwentka/studentka ASP/pokrewnych". Komiks jest dla tych dziewczyn formą przekazu równorzędną z malarstwem, ilustracją, animacją, czy projektowaniem. Trochę inaczej niż komiksie męskim, gdzie narracja obrazkowa jest zazwyczaj na pierwszym planie a poza tym działa silniejszy oddolny ruch amatorski.

Być może na rzeczy jest więc hipoteza, że kobiety rysujące komiksy pojawiły się wtedy gdy komiks przestał być dyskryminowany na uczelniach?

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...