Friday, February 20, 2009

PÓŹNE SYNY – rzecz o antologiach ze Strefy Komiksu (część I)

.

W przeglądzie zinów opublikowanym w trzecim Ziniolu zauważyłem, że nie doczekaliśmy się rodzimej wersji magazynów komiksowych kalibru 2000AD czy Heavy Metal. Ostatnio przyszło się mi pochylić nad produkcjami sygnowanymi przez wydawnictwo Roberta Zaręby i muszę doprecyzować swoją wcześniejszą opinię.

W kolejnych odcinkach „późnych synów” przedstawię swoje wrażenia po lekturze antologii i albumów sygnowanych logiem STREFY KOMIKSU.

ANTOLOGIA KOMIKSU POLSKIEGO – zarazem jest to pierwsza antologia wspomnianego wydawnictwa w ogóle. Na łamach znalazły się nowelki autorów w większości kojarzonych z Magazynem Fantastycznym. Dobór komiksów jest dość przekrojowy lub wręcz przypadkowy – stwierdzenie to zależy od punktu widzenia dyktowanego rzetelnością albo sympatią/antypatią do autorów lub wydawcy. Jak wygląda reprezentacja polskiego komiksu według tej opublikowanej w 2007 roku pozycji? Myślę, że pomoże wgląd w zawartość:

- Okładka + Tripe & GutsNikodema Cabały. Na okładce motyw z Duszpasterzy, serii publikowanej kilka lat temu w odcinkach w Nowej Fantastyce. Komiks teamu z pARTstudio nie odbił się szerszym echem ani w fandomie fantastycznym ani nawet w półświatku komiksowym. Nikodem Cabała po latach pracy nad szlifowaniem warsztatu wypłynął na szerokie wody dopiero jako rysownik serii Biocosmosis, której pierwszy album ostatnio ukazał się w magazynie Heavy Metal. W antologii możemy przeczytać nowelkę z 2001 r. której obecnie nie można potraktować inaczej niż mizernej wprawki. Umiejętności Nikodema bezdyskusyjnie są na wyższym poziomie niż osiem lat temu. Nie należy również zapomnieć o doskonałym wsparciu kolorysty Biocosmosis – Grzegorza Krysińskiego, który notabene jest o wiele lepszym grafikiem (zaznaczam, że nie rysownikiem komiksowym) od rysownika, którego linearty koloruje.

- Bitwa pod Grunwaldem” Zygmunta Similaka - Razem ze wstępem zarysowującym tło historyczne otrzymujemy 38 stronicowy minialbum. Podziwiam samozaparcie rysownika, ale niestety komiks sam w sobie jest strasznym sucharem. Archaiczna narracja i nudne kadrowanie to największe minusy. Częściowo można wytłumaczyć krytykowane przeze mnie zabiegi stylizacją, lecz w takim przypadku należy też uznać że eksperyment się nie powiódł. Nieco inną sprawą są rysunki. Autorowi przydałaby się zmiana narzędzia i zróżnicowanie kreski. Komiks mógłby się sprawdzić tylko jako ciekawostka gdyby był wydany w formie albumiku i dystrybuowany przy okazji kolejnej rocznicy słynnej bitwy podczas imprezy z rekonstrukcją wydarzeń. Jest to bowiem podobny kaliber jak okolicznościowe komiksy o miastach dofinansowane przez samorządy i fundacje.

- „Łowy” Adama Świeckiego – Co ciekawe, w spisie treści autor nie jest wymieniony z imienia i nazwiska a tylko wklejono jego sygnaturę zeskanowaną z komiksu. Czyżby Święcki wysyłając swój komiks zapomniał się podpisać? Ciekawa dwuplanszówka. Autor konsekwentnie idzie swoją drogą, jest również kolejnym komiksiarzem który ma na swoim koncie publikację za granicą. Czasami zdarzają mu się jeszcze niezgrabności w rysunku na etapie różnicy w grafikach tworzonych za pomocą fotografii a tych rysowanych w całości samodzielnie. Na pewno widać spory progres mając na względzie choćby albumowy debiut Świeckiego jakim była Dziewanna.

<--- „Egzekutor” Pawła Gierczaka. Do komiksów Gierka podchodzę bezkrytycznie. Autor rozumie język komiksu, tworzy świadomie i z jajem. Prezentowana nowelka to swoisty wstęp do słynnych „Gangów Radomia”.

- Dzień rozrachunkuRoberta Zaręby i Jacka Brodnickiego. Przyznam, że do komiksów tego duetu podchodziłem bardzo (ale to bardzo) nieufnie. W Magazynie Fantastycznym widziałem fragment Exodusu i zraziłem się. Gdy czytam ich kolejne komiksy zaczynam zmieniać zdanie i powoli się przekonuję. Po pierwsze jestem fanem oldskulowej sci-fi, ponadto podoba mi się epickie tło zarysowane w tych historiach. Odstręcza mnie oprawa graficzna. Do rysunków Brodnickiego mam takie same uwagi jak do Similaka. Dodatkowym minusem jest sposób rysowania „od szczegółu do ogółu”. Sieć kreślonych z pietyzmem linii ma nikłe oparcie w formie. Widzę w tych grafikach inspirację Druilletem, ale strasznie powierzchowną. Mimo to liczę, że Jacek Brodnicki się rozrysuje więc zaryzykuję i skuszę się na albumowy Exodus.

- Pomoc domowa” Dawida Nowaka i Macieja Wodza. Kolejny udany komiks. Zgrabna historyjka z pointą świetnie zilustrowana przez Wodza. Rysownik ten bardzo udanie łączy oldskulowy styl a’la Jerzy Wróblewski z iści Corbenowską groteską.

- „Siła reklamy” Roberta Zaręby i Artura Chochowskiego. Fachowo zrealizowana jednoplanszówka. O Chochowskim napiszę więcej w jednym z następnych odcinków. Na razie wspomnę, że warto mieć prace tego rysownika na oku.

- PojedynekIrka Mazurka i Pawła Wojciechowicza. Do scenariuszy Mazurka mam stosunek ambiwalentny. Po stronie plusów jest to, że scenarzysta ten ma spore szczęście jeśli chodzi o współpracujących z nim rysowników. „Pojedynek” jest papierowym debiutem Wojciechowicza, którego walkę z komiksową materią od śledzę co prawda od niedawna ale postępy które czyni rysownik skłaniają mnie do kibicowania. Podoba mi się kreska, w której widać inspiracje stylem Tima Sale i stosunkowa łatwość z jaką rysownik buduje kompozycje plansz. Jak na debiut to bardzo dużo ale nie udało mu się uniknąć wpadki w najbardziej newralgicznym momencie. Ostatnia plansza jest nieciekawie skonstruowana, przez co pointa straciła na sile.

- Starwarsy” Jakuba Turkiewicza i Julii Garniewicz. Rysunkowo sprawna nowelka, ale nie umiem odpowiednio odnieść się do treści gdyż nie jestem fanem gwiezdnych wojen.

- „Ksiądz” & „P.U.P” Macieja Łosia. Jedynie wspominam o tych komiksach na łamach antologii, gdyż temat komiksów Macieja Łosia wymaga szerszego omówienia, co nastąpi w kolejnym odcinku. Na potrzeby pierwszej części cyklu „późnych synów” wystarczy wspomnieć, że komiksy powstały w 2000 i 2001 roku.

Jaki wniosek płynie z powyższego zestawienia?

W ANTOLOGII KOMIKSU POLSKIEGO na 11 komiksów, 3* powstały prawie dekadę temu i bynajmniej nie są godnymi przywołania klasykami lecz raczej odgrzanymi kotletami w najgorszym tego słowa znaczeniu. 5** komiksów to dziełka autorów będących na etapie debiutu, często również o poziomie świadczącym o pierwszych krokach w komiksowym rzemiośle. Również pięciu*** autorów (z tego tylko trzech rysowników) może pochwalić się wcześniej wydanymi albumami. W końcu, prawie połowę objętości albumu zajmuje niezwykle ciężkostrawna Bitwa pod Grunwaldem a naprawdę godne uwagi są dwa komiksy****.

Z drugiej strony, antologia jest jednak ważna, gdyż stanowi świadectwo pracy pewnej grupy rysowników parających się komiksem. Częściowo pokazuje jaką drogę przebyli lub też jaki potencjał w nich drzemie dopiero czekając na rozwinięcie.

C.D.N.


* T&G, Ksiądz, P.U.P

** T&G, Pomoc domowa, Siła reklamy, Pojedynek, Starwarsy,

*** Zaręba, Cabała, Gierczak, Mazurek, Święcki

**** Egzekutor, Pomoc domowa

Wednesday, February 11, 2009

Papier przestaje być Mekką

W cyklu „wywiady z komiksiarzami, o których nie słyszeli redaktorzy KaZetu” kolejny gość.
Po emerytowanym weteranie undergroundu (Liwiński), wymiataczu mającym szansę odmienić oblicze polskiego komiksu (Klimek) i legendarnym redaktorze kultowego zina (Szcześniak) przyszedł czas na przepytanie debiutanta. Oto urodzony w 1990 r. (więc już dorosły ale jeszcze nastoletni) scenarzysta wydawanego przez DOLNĄ PÓŁKĘ albumu „SZRAMA – istota legendy” – RAFAŁ KOŁSUT.

Rozpocznijmy wideoklipem podsumowującym wcześniejszą karierę Rafała.

Zanim rozpoczął bowiem swoją przygodę w roli aspirującego scenarzysty, mój rozmówca wzorem gwiazd zza oceanu występujących w sławetnym klubie Myszki Kiszki (lub sięgając bliżej - Joasi Jabłczyńskiej z TIK-TAKA albo Marysi Sadowskiej z TĘCZOWEGO MUSIC BOXU) co niedziela gościł w polskich katolickich domach za sprawą telewizyjnego programu ZIARNO.

A skoro ZIARNO, to nie pozostaje nic innego niż to ultrakwasowe wideo
(nasz bohater - piąty od lewej):



Pała - Znamy się mniej więcej od półtora roku. Napisałeś do mnie maila z prośbą o wyrażenie opinii i fachowe porady odnośnie Twoich scenariuszy. Odesłałem Cię wtedy do scenarzystów bardziej kompetentnych ode mnie w tej dziedzinie. Po pewnym czasie na digarcie pojawił się zalew ilustracji i komiksów nawiązujący do wymyślonego przez Ciebie Szramy. Co robiłeś w międzyczasie? Skąd się w ogóle wziąłeś w światku komiksowym?

Rafał: Skąd się wziąłem? Przede wszystkim z marzenia o posiadaniu własnego komiksu. Akurat przeżywałem okres budzącego się po dość długiej hibernacji (rozpoczętej mniej więcej w trzeciej klasie podstawówki) zafascynowania opowieściami obrazkowymi. Po nieszczególnie udanej wprawce rysowniczej do cudzego scenariusza stwierdziłem, że piórko nie dla mnie przeznaczone, więc lepiej pozostać przy klawiaturze. I zaczęło się...

Na pewno jedną z inspiracji do wciskania się w komiksowy światek była grupa Netkolektyw, do której próbowałem się dostać. Nim jednak cokolwiek doszło do skutku, trafiłem na Pawła Wojciechowicza (alias Trreker), gotowego zilustrować jeden z moich scenariuszy. Paweł stwierdził jednak hardo, że on do Internetu nie robi - w grę wchodziłoby tylko wydanie papierowe. Dla mnie było to wtedy zjawisko tego samego kalibru jak znalezienie pod poduszką garnca złota albo co najmniej siódmego tomu "Kaznodziei". Od słowa do słowa, od pomysłu, podpowiedzi, wątku, motywu narodził się Szrama i wtedy ruszyło z kopyta. Pierwsze kilka scenariuszy powstało w parę dni, niemal jeden po drugim. Marzenie stało się bardziej realne niż kiedykolwiek - zacząłem szukać rysowników, pisać nowe scenariusze, oglądać gotowe plansze komiksu, szukać nowych rysowników do nowych historii itd, itd.... Tym zajmowałem się przez cały tzw. "międzyczas".

Pała: Jak widać, do realizacji swojego planu podszedłeś z dużym entuzjazmem i zaangażowaniem. Wśród digartowej fali szramowych komiksów i pinupów oprócz debiutantów nie zabrakło również komiksowych wyjadaczy. Starczy wymienić Arka Klimka czy Pawła Sambora. Czy ciężko przekonać rysowników, którzy bądź co bądź są bardziej doświadczeni od Ciebie do wzięcia udziału w wydawałoby się zupełnie amatorskim przedsięwzięciu? Pytam, bo chociaż ja też narysowałem krótki komiks o Szramie, to niestety dziwnym trafem zupełnie nie mogę sobie przypomnieć dlaczego to zrobiłem...

Rafał: Początkowo (tzn. kiedy do szramowej ekipy należeli wyłącznie Grzegorz Pawlak, drugi po mnie ojciec nowej wersji Szramy i wspomniany już Paweł Wojciechowicz) zastanawialiśmy się nad zrobieniem zeszyciku, w którym wszyscy twórcy będą amatorami i debiutantami. Tak na zasadzie: "Popatrzcie, to nasz debiut, wszyscyśmy żółtodzioby, więc nie kopcie za mocno, ok?" Coś mnie jednak podkusiło i zagadałem do Marka Rudowskiego - byłem wtedy pod silnym wrażeniem jego kanciastych, ostrych postaci w "Domu Żałoby" - i napisałem specjalnie dla niego kolejną szramową nowelkę. Zgodził się. Od tej pory stwierdziłem - nie ma co się kryć i chować za naszą amatorszczyzną. Efektem jest przemieszanie w albumie twórców nieopierzonych i szkolących się komiksiarzy z wyjadaczami i profesjonalistami. A co do niesamowitej wręcz ochoty, z jaką większość zaproszonych do projektu przystąpiła do rysowania kilkunastu tribute'ów, fan artów i samych nowelek, to pozostaje dla mnie ona niezmierzoną tajemnicą. Być może po prostu jest zapotrzebowanie na klimaty noir, długie płaszcze i stylowe kapelusze?

Pała - Mniej więcej rok zajęło Ci pokonanie etapu od webkomiksowych prób do wydania debiutanckiego albumu. Jaki jest Twój stosunek do środowiska webkomiksowego? Czy w kategoriach fandomu webkomiksowego jesteś uważany za człowieka sukcesu?

Rafał: Nie przesadzajmy, pomiędzy webkomiksem "Pan Nikt" (start we wrześniu 2006) a albumem (marzec 2009) upłynęło trochę więcej niż rok. Mój stosunek do środowiska webkomiksiarzy najlepiej chyba wyraża samo wydawnictwo, które wzięło Szramę pod swoje skrzydła- "Dolna Półka" jest w końcu inicjatywą twórców komiksów internetowych. Znam się z większością grupy "Netkolektyw" i przyjaźnię się z paroma jej członkami. Ale to wszystko starsza gwardia (w kategoriach web), która rysuje do netu od zawsze (czyli dłużej niż rok). Tych nowych twórców nie znam, nie kojarzę, raczej rzadko kiedy zaglądam na ich strony. Swego czasu udzielałem się też na forum PCWK, ale to było dawno i nieprawda. Jednak webkomiksem interesuję się nadal - mam parę ulubionych tytułów, które regularnie czytuję.
Co do fandomu... hm. Ciężko określić kryteria takowego. Ale wydaje mi się, że "człowiek sukcesu" jest określeniem zdecydowanie za mocnym - w końcu Bele, godai, Skarża, Igor, Mc. Owiec i cała reszta kolektywistycznej zgrai (razem z Unką) na papierze już zaistnieli i dość regularnie nas nowymi tytułami raczą dzięki "Dolnej Półce", Koko do pism
a o grach ciska, AU niedawno wydał album (nomen omen) AUtorski... Z tych mniej znanych weźmy Slotshe z jej "Wicked"... Sporo tego. Mogę więc mówić o sukcesie, ale nie w kategorii samego wydania na papierze, tylko grona współpracowników zaproszonych do szramowego projektu. A zresztą, nie dzielmy skóry na niedźwiedziu, tylko poczekajmy jak czytelnicy ocenią album- wtedy porozmawiamy o sukcesach i porażkach.

Pała - Czy wydanie albumu na papierze jest jakąś granicą?

Rafał - zacytuję wypowiedź Makowca z naszej prywatnej rozmowy: "Gdy już raz się wydasz, to papier przestaje być Mekką, a staje się kolejnym środkiem wyrazu" (wszystkie prawa zastrzeżone, copyright by Jan Mazur inc. 2008).

Pała - W celu promocji komiksu założyłeś bloga i regularnie go aktualizujesz. Twoim najbliższym komiksowym celem jest wydanie pierwszego albumu - zbiorku krótkich nowelek wprowadzających w Szramowe uniwersum. Jakie masz dalsze plany? Będziesz rozwijał temat, czy piszesz również scenariusze o innej tematyce?

Rafał: Napisałem kilka scenariuszy o różnorakiej tematyce, jednak od paru miesięcy zajmuję się wyłącznie Szramą. W tym momencie rozpocząłem prace nad drugim albumem. Rysownicy pracują już nad poszczególnymi fragmentami historii. Poza tym, mam nadal kilka niewykorzystanych jeszcze (czyt. niezilustrowanych) szramowych nowelek i aktualnie pracuję nad pełnometrażową historią z uniwersum pana z blizną, która udzieli paru odpowiedzi na pytania, postawione w pierwszym albumie, połączy parę wątków, a parę skomplikuje. Ale o tym na razie sza! Mogę zdradzić jedynie, że drugi album pomyślany jest jako Christmas Special i prawdopodobnie będzie nosił tytuł "Szrama: Grudzień" z racji na zawarte w nim dwie historie - jedną z 24, a drugą z 31 grudnia ("Szrama: 31 grudnia można przeczytać w Ziniolu #3).

Pała - Do tej pory opublikowałeś dwa epizody w Kolektywie i Ziniolu. Czy Szrama pojawi się jeszcze w innych zinach?

Rafał: Obydwie publikacje były bardzo spontaniczne, a fakt, że przygotowywane na ogół parę dni przed deadlinem historie znalazły się w zinach, był dla nas obu (mnie i GiPa, autora rysunków w obydwu nowelkach) wielką niespodzianką. Nie potrafię więc odpowiedzieć na to pytanie konkretnie - może tak, może nie, zależy od terminów. I oczywiście objętości, bo jak wpomniałem, skłaniamy się w stronę coraz dłuższych historii....

Pała - Jacy autorzy wystąpią gościnnie w pierwszym zbiorku i kogo zwebowałeś do kontynuacji? Wspominałeś o Trreku, GiPie i Rudowskim. Kto jeszcze jest zaangażowany w ten projekt?

Rafał: Pierwszy album to istna mieszanka - jak mówiłem, jest paru amatorów i początkujących (ze mną na czele), jest paru zawodowców. W projekt zaangażowali się, oprócz wspomnianych przez Ciebie, tacy graficy jak Michał Zieliński czy znany skądinąd Maciej Pałka, zaś Ireneusz Mazurek popełnił sympatyczne opowiadanie w szramowych klimatach, które w przewrotny sposób łączy w jednym uniwersum zarówno moich, jak i jego bohaterów z historii "Lulu Blue" (znana z "Hardkorporacji #3), nad którą to Spajder pracuje wraz z GiPem... Niewykluczone, że kiedyś może pokusimy się o pełnometrażowy crossover obydwu postaci. Poza historiami parę tributów w galerii - Pawła Sambora, Igora Wolskiego czy OFFa. No i oczywiście okładka Grzegorza Przybysia.
W drugi album na razie zaangażowany jest GiP i Sleepwalker, reszty grafików (dwóch) poszukuję.

Pała - Rozumiem, że drugi album również będzie zbiorem nowelek z tym, że dłuższych? Czy poszczególne szorty będą do siebie nawiązywały bardziej niż tylko osobą głównego bohatera?

Rafał: Zgadza się, dopiero opowieść, nad którą w tym momencie pracuję, będzie w pełnym metrażu. A poszczególne szorty z czasem ułożą się w zwartą (oczywiście, z kilkoma dygresjami) historię. Gdy zakończyliśmy prace nad pierwszym albumem i skonfrontowałem efekt z nowymi pomysłami, które narodziły się podczas realizacji, stwierdziłem, że "Szrama: Istota Legendy" prezentuje bohatera pod koniec pewnego rozdziału w jego życiu, a zamykający album tytułowy epizod jest swoistym, krótkim podsumowaniem. Teraz będę po kolei odkrywał karty - co zaszło w jego życiu, że jest taki, jaki jest, jakich dokonał wyborów, do jakich decyzji zmusił go los w przeszłości. Jak kształtował się jego świat. Jak zdobył przyjaciół, jak narobił sobie wrogów. Nie tyle origin, co raczej układanka - to czytelnik będzie musiał poskładać szorty w odpowiedniej kolejności, aby wyłoniła się z nich postać, którą spotykamy w albumie pierwszym.

Pała - Pośrednio miałeś związek z komiksami i to już zawodowo. Jako dziecięcy aktor dubbingowałeś między innymi w animowanym Batmanie przyszłości. Czy aktorską karierę masz już za sobą?

Rafał - Wręcz przeciwnie - dopiero przed sobą. I mam nadzieję, że jeszcze parę pośrednich związków z komiksami się w niej pojawi. Póki co, jestem na etapie przygotowań do egzaminów wstępnych w akademii teatralnej.

Pała - Jakie są Twoje twórcze plany w dziedzinie komiksu? Gdzie widzisz się jako twórca za 5 lat?

Rafał - Myślę, że mniej więcej wtedy nastąpi zakończenie historii Szramy. Po drodze będę oczywiście łapał inne pomysły, jakie się nawiną... Może narodzi się jakaś nowa postać albo zapoczątkuję nową serię? Ale przede wszystkim chcę pokazać koniec Szramy- z takim zresztą zamysłem brałem się za ten komiks na samym początku. Rysować raczej nie zacznę, a na pewno nie będę ilustrował własnych scenariuszy- współpraca z prawdziwymi wymiataczami uświadomiła mi parę rzeczy, między innymi to, że jestem wciąż w przedszkolu, jeśli o machanie ołówkiem idzie.

Pała - W jaki sposób masz zamiar zrealizować swój plan publikacji serii? Obecnie rynek komiksowy nie sprzyja wydawaniu serii. Zwłaszcza przy hobbystycznym podejściu do tworzenia i publikowania własnym sumptem. Nawet najbardziej komercyjne przedsięwzięcie tego typu czyli serialowe Osiedle Swoboda ciągnęło się bardzo długo. Podobnie rzecz się ma ze zmierzającym do finału z olbrzymimi opóźnieniami Domem Żałoby. Paronomazja w ogóle nie doczekała się kontynuacji. Dampc powstaje w bólach z częstotliwością albumu na kilka lat. Czy myślisz, że podołasz tak ambitnemu zadaniu, jakim jest cykl o Szramie?

Rafał - Całym smaczkiem cyklu jest jego pokawałkowanie: na pewno wiesz o co mi chodzi, w końcu sam to praktykujesz w "Najwydestyluchniejszym", tylko w nieco inny sposób, niż ja zamierzam to zrobić. Historię trzeba będzie pozbierać. Trochę tutaj, trochę tam. Zresztą, jak mówię- Szrama nie jest pomyślany jako długa i wielotomowa epicka historia. To jeszcze jeden pełnometrażowy album, parę nowelek, wspomniany wcześniej crossover z Lulu Blue i zakończenie. Myślę, że się uda-tak samo jak wtedy, gdy zasiadałem do pisania pierwszego scenariusza o gościu z blizną. Bez tego nie ma szans na jakiekolwiek działanie, a po co snuć plany, jeśli nie wierzy się w ich powodzenie?

Pała - To bardzo podobnie jak w innej niedokończonej polskiej serii czyli "Krainie Herzoga". Wyszedł pierwszy album, fragmenty pojawiały się w zinach a kontynuacji jednak ciągle jeszcze nie ma. Ty planujesz w dodatku crossover, którego pomysł mógłby w sumie być punktem wyjścia do serii Irka Mazurka. Wydaje mi się, że koordynacja prac nad tym projektem nawet pod samym względem organizacyjnym będzie prawdziwym wyzwaniem.

Rafał - Crossover przeobraził się z prostego pomysłu "Hej, ja piszę o płatnym mordercy, ty piszesz o najemniczce, zróbmy komiks z ich wspólnymi przygodami" w dość ważny element historii szramowego uniwersum. Nie tak, jak spotkania Batmana z Predatorami czy Supermana z Pustym Kubkiem po Jogurcie, że fajnie fajnie, wspólny wróg, musimy nauczyć się działać razem pomimo dzielących nas różnic, wielka walka, buuum, pożegnanie, a wątki w serii lecą sobie mimo tego, jakby nigdy nie zaszło podobne spotkanie. U nas będzie nieco inaczej. Owszem, pewien schemat musi być zachowany, ale jednak ta interakcja będzie miała duży wpływ na dalsze losy Szramy i nie tylko.

A co koordynacji i wyzwań: miałem kiedyś marzenie jako dzieciak, by wdrapać się na hałdę gruzu na moim podwórku - miejsce mi niedostępne i groźne. Podziwiałem starszych kolegów, którzy włazili tam, niepewnie i powoli, ale włazili. Do dziś na kolanach mam blizny po pozdzieranej na tych nieszczęsnych kamieniach skórze. Ale gdy wreszcie wdrapałem się na hałdę i zobaczyłem całe podwórko z góry, czułem się zwycięzcą, mimo że była to tylko zabawa. I teraz znów stoję przy kupie gruzu - próbuję, już parę razy noga mi się omsknęła... Ale idę. I inni "szramowcy" także.

Pała - Jakie masz oczekiwania i nadzieje (ewentualnie obawy) tuż przed wydaniem swojego pierwszego albumu?

Rafał - Oczekiwania mam takie, że wreszcie spotkam się ze wszystkimi, z którymi wspólnie tworzyliśmy Szramę przez ostatni rok z kawałkiem i razem pójdziemy świętować wydanie albumu. Nadzieje - oczywiście, że się sprzeda i spodoba. A obawy - że się nie sprzeda i nie spodoba. Odpukać.

Pała – Amen.

Sunday, February 8, 2009

Najlepsze komiksy AD 2008

W końcu znalazłem chwilkę żeby wkleić poniższe zestawienie.
Ufff.

Ubiegły rok pod względem komiksowym był dla mnie obfity pod względem czynnego uprawiania tej pasji. Z czytelnictwem było gorzej. Dużo gorzej, co nie zmienia faktu że pozwoliłem sobie skompilować dychę najlepszych komiksów wydanych i przeczytanych przeze mnie w 2008 r. Na szczęśliwą trzydziestkę nie miałbym chyba już pomysłu. Ewentualnie musiałbym walić ściemę o komiksach, których nie przeczytałem. To znowu mogłoby sprowadzić na mnie wendettę jakiegoś frustrata (najlepiej anonimowego) szukającego po całym Internecie rzekomych kwitów, jak to miało niedawno miejsce w przypadku Kiamila.

Ok. Bez dalszych zbędnych dygresji:


- TOWARZYSZE ZMIERZCHU – Zdążyłem wysłać mój komiksowy top 3 na POLTER, a już następnego dnia musiałem zweryfikować swoje typy. Komiks Burgeona pozostawił u mnie wrażenia dystansujące pozostałą trójcę wymienioną przeze mnie jako najlepsze komiksy 2008 roku. Nie dość, że to dzieło klasyczne (u nas wręcz legendarna za sprawą artykułu zamieszczonego dawno temu w Fantastyce) to nic nie straciło ze swej świeżości. Atutami komiksu są wzorcowe ilustracje i niezwykły scenariusz. Grafiki wytyczyły niedościgły kanon dla wszelkich adeptów mierzących się z tematem pleców konia. Burgeon będąc jednocześnie scenarzystą postawił sobie (i następcom) wysoką poprzeczkę pisząc historię wymagającą niesamowicie szczegółowych referencji i studiowania źródeł. Jako grafik też nie ułatwiał sobie zadania, bo nie dość że trzyma wysoki poziom, to ciągle się doskonali. Kadrowanie i opowiadanie obrazem to MISTRZOSTWO! Komiksy Europejskie z kategorii „Lombardów” często kojarzą się ze sztywną narracją. Jest to mylne wrażenie pozostawione przez rzemieślników bez wyobraźni pracujących pod presją redaktorów wyrównujących wszystko do sztancy. Towarzysze zmierzchu to dowód autodyscypliny i benedyktyńskiej cierpliwości połączonej z artystycznym geniuszem.


Następnie są trzy komiksy już wymienione na Polterze:


- PROSTO Z PIEKŁA – Uberkomiks zarówno pod względem treści i formy. Zarazem jest to praca wzorcowa: Moora jako scenarzysty opętanego obsesją szczegółowych referencji oraz pokory Campbella jako artysty-rysownika.

- FISTASZKI ZEBRANE – Pierwszy tom zbierający paski z lat 1950-1952 czyli początek serii, która stała się komiksową klasyką. Przygody Charliego Browna i jego psa Snoopiego w końcu zawitały do Polski w formie uporządkowanej do granic możliwości. Dzieło życia Charlesa Schulza powstawało mozolnie. Przez pół wieku autor dorzucał maleńką cegiełkę w postaci paska komiksowego dziennie (i planszy co weekend). Efekt jest monumentalny a kolekcja planowana na kilkadziesiąt tomów. Ponadto cieszy mnie, że komiks jest bardzo elegancko wydany.

- PAPROSZKI – W kategorii polskiego debiutu roku miałem dylemat z wyborem. Wahałem się pomiędzy Powidokiem Daniela Chmielewskiego a komiksami Jacka Świdzińskiego. Ostatecznie wybrałem debiut tego drugiego. Na mojej opinii zaważyła głównie bezpretensjonalność. Paproszki to niesamowicie zabawny komiks. Śmieszne i absurdalne anegdotki są spięte klamrą dzięki czemu zbiorek szortów zyskuje atut pełnometrażowej historii. Rysunki definiowane jako „Bohdan Butenko na kwasie” dopełniają dzieła. Należy zauważyć również, że Świdziński debiutował dubeltowo. Oprócz Paproszków wydał wspólnie z Michałem Rzecznikiem dobrze przyjęte Przygody Powstania Warszawskiego.




Kolejność pozostałych komiksów jest przypadkowa:

- DZIADEK LEON – Historia nieźle pojebana, kwaśna i momentami śmieszna. Brutalna satyra świetnie podana w formie słusznie kojarzącej się ze storyboardem do filmu animowanego. Kadrowanie do bólu ascetyczne, ale to co się wyprawia w ramkach to orgia rysunku. Inspirujące, chociaż wolę ilustracje De Crecego utrzymane w bardziej malarskiej manierze (Foligatto, Le Bibendum Céleste).

- NICZYM AKSAMITNA RĘKAWICA ODLANA Z ŻELAZA – Spodziewałem się czegoś w stylu GHOST WORLD a dostałem jazdę a’la BLACK HOLE. Pokręcona, chora historia. Na początku niemiłosiernie chaotyczna, ale w miarę zbliżania się do końca opowieści wątki zaczynają się klarować i prowadzą do wstrząsającej konkluzji. Rysunkowo elegancka czerń i biel z drobniutkim rastrem. Bez ekscesów ale niepokojąco.

- CORTO MALTESE – BAJKA WENECKA – Wydawnictwo Post ostatnio publikuje komiksy raz na ruski rok, ale zawsze są to dziełka z klasą. Co prawda, Bajka wenecka jest objętościowo najcieńszym z wydanych u nas do tej pory albumów o przygodach awanturnika Corto Maltese, ale w odróżnieniu od ubiegłorocznych Etiopików zawiera jedną dłuższą historię (a nie nowelki) przez co zyskuje na odbiorze. Fabuła Bajki weneckiej jest pretekstem do szkicowego portretu Wenecji z jej wielką historią, wielokulturowością i tajemnicami ukrytymi w murach miasta dożów. W odróżnieniu od wspomnianego wcześniej „Prosto z piekła” a podobnie jak w „Towarzyszach zmierzchu” cały materiał faktograficzny, tło historyczne i źródła zostały jednak tylko zasygnalizowane. Moore w swoim dziele załączał obszerne przypisy i z detalami informował o każdym najdrobniejszym szczególe. Hugo Pratt przeciwnie, wrzuca czytelnika do głębokiej wody i pozostawia zaledwie wskazówki. Widać, że te 30 lat temu gdy komiks powstawał autor nie musiał traktować czytelnika jako leniwego idioty niezdolnego do docenienia ogromu pracy włożonego w dzieło.




- BAJABONGO – Marek Turek jest jednym z nielicznych polskich twórców komiksów, który ma głowę na karku. Niezwykłą umiejętnością tego autora jest sprawność w konstruowaniu point. W zasadzie każda plansza jest zamknięta, kilka plansz składa się na spójny szort a zbiorek nowelek Turek kompiluje w organiczną całość albumu. Dzięki temu Bajabongo można czytać zarówno na wyrywki jak też traktować komiks jako pełnoprawną pełnometrażówkę. Ponadto jest to komiks niemy co dobitnie świadczy o poziomie trudności jaki Turek wziął na swoje barki już przy samej konstrukcji dzieła.

- Y: THE LAST MAN – Bardzo fajna seria przygodowa będąca dla Vertigo kolejnym koniem pociągowym po zakończeniu Kaznodziei. Aż dziwne, że Egmont zamiast pójść tą drogą wybrał łatwiejsze serwowanie starych komiksów Ennisa na zasadzie magii nazwiska. Liczę, że Manzoku wyda kolejne tomy bo naprawdę warto.

- BERLIN – Komiks z niesamowitym potencjałem, jednak uważam że aby wydobyć wszystkie możliwości z tematu autor musiałby poświęcić co najmniej tyle czasu i miejsca co Dave Sim w Cerebusie (kilkaset zeszytów w ciągu kilkudziesięciu lat). Jason Lutes sprytnie wybrnął z posądzenia o lecenie po łepkach już na początku albumu serwując scenę z dziewczyną szkicującą w pociągu. Forma wydania komiksu nieprzypadkowo również nawiązuje do szkicownika – brulionu, w którym zawarte są pobieżne zapiski. Intencję rozumiem, ale mam niedosyt.

Wednesday, February 4, 2009

Mordo ty moja!

Dziennik Wschodni
piątek 16 stycznia 2009W obrazku link do wywiadu w serwisie DW, a dla miłośników czytania skanów duża fota.
Swoją drogą dziwna sprawa. Tekst dostałem do autoryzacji, a później redakcja i tak pozmieniała i wykastrowała co chciała. Nieważne.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...