*Z góry zastrzegam, że „pedałów” użyłem jako synonimu „ciot”.
Robię to bez negatywnych konotacji (niejako forsując mema neutralności). Ponadto informuję,
że czaję różnicę między tymi dwoma terminami. Przynajmniej takie mam wrażenie
po lekturze „Lubiewa”.
„Wielki Atlas Ciot Polskich” to kolejne prestiżowe
przedsięwzięcie komiksowe, w którym miałem przyjemność wziąć udział. Razem z
Karolem Konwerskim przygotowaliśmy czterostronicową adaptację „Michaśki Literatki”.
Projekt znam od kuchni (z perspektywy uczestnika) ale
oszczędzę opisu niewiarygodnych perypetii, które mnie spotkały. Na bieżąco nie
raz ulewało mi się na facebooku więc nie będę się powtarzał i biadolił nad
niekompetencją Ha!Artu. Najwyżej rozwinę ten temat podczas jakiegoś wywiadu
albo spotkania autorskiego - jeśli ktoś będzie ciekawy.
W zamian za to mam anegdotkę, dobrą radę i wyliczankę
zamiast recenzji.
Przykład książki z wywiadami z Bogiem Allanem Moorem był dla mnie
życiową nauczką. Przypomnę - w książce były ilustracje. Żadnej nie zrobił
komiksiarz. Książkę tłumaczył kolega Kormak. Teoretycznie była więc szansa aby zaproponować
swój obrazek. Wystarczyło zapytać. Nie zrobiłem tego i do dziś pluję sobie w
brodę.
Gdy w Internetach pojawiły się pierwsze zapowiedzi komiksowej
adaptacji hitu Witkowskiego postanowiłem nie zmarnować takiej szansy. Tym
bardziej, że „Lubiewo” to książka która zrobiła na mnie wielkie wrażenie i
zilustrowanie jej byłoby dla mnie wielkim wyróżnieniem.
Skoro więc na zapowiedzi (koniec 2010) dano info, że z
tekstem Witkowskiego będzie się mierzyć „czołówka polskich rysowników i story
artowców” a następnie zilustrowano zapowiedź planszami Agnieszki Piksy i Tkachoza,
uznałem że bez żenady mogę załapać się do tego grona. Wysłałem propozycję do
dwóch redaktorów Ha!Artu. Po jakimś czasie dowiedziałem się (od Tkachoza), że
projekt koordynuje Jakub Woynarowski więc zakukałem bezpośrednio do źródła. Gdy
nie doczekałem się odpowiedzi, stwierdziłem że zrobiłem plan minimum i nie będę
się narzucał. Olałem sprawę.
W październiku 2011 okazało się, że do „czołówki polskich
rysowników i story artowców” z powodu braków kadrowych muszą dołączyć komiksiarze z publicznej łapanki
ogłoszonej przez Szymona Holcmana. W ten sposób już bez łaski dołączyłem do
szacownego grona twórców antologii. Zrobiłem komiks, poużerałem się przez pół
roku z niekompetentnymi pracownikami artystycznej korporacji (cofam wszystko co
napisałem rok temu przy okazji afery tokijskiej), zgarnąłem gigantyczne
honorarium w wysokości 400 PLN brutto (co i tak jest miłą niespodzianką, gdyż zrobiłem ten komiks dla
sławy) i w końcu dostałem w swoje ręce ładnie wydany album (standard antologii
gliwickiej).
Teraz czekam na recepcję zbiorku a w międzyczasie zanim
temat zostanie przedyskutowany i dogłębnie zanalizowany odniosę się do treści. Z
perspektywy twórcy, lapidarnie ale w miarę szczerze.
Zamiast recenzji subiektywna wyliczanka:
1. Lista moich idealnych adaptatorów całego „Lubiewa”:
- Janek Koza
- Krzysztof Ostrowski
- Maciej Sieńczyk
- Daniel Gutowski (grand prix! Najlepszy komiks w całej
antologii)
2. Lista rozczarowań (czyli nie spełnionych oczekiwań):
- Daniel Chmielewski (sorry art w niechlubnym stylu Wielkiej
Smuty lat ’90)
- Marcin Podolec (nieudane ćwiczenie)
3. Lista odrobionych lekcji (nowelka jako całość,
przemyślana kompozycja, ciekawa forma):
a) górna półka
- Olga Wróbel
- Agata Wawryniuk
- Balbina Bruszewska (+100 punktów do helfa i armoru za
okładkę)
- Kuba Woynarowski
- Jacek Stefanowicz
- Beata Sosnowska
- Justyna Gryglewicz (za każdą dodatkową planszę jedna półka
niżej)
- Anna Czarnota
- Ewa Juszczuk (za stachanowski wyczyn przekroczenia normy
penisów w antologii)
- Michał Rzecznik
- Mikołaj Tkacz
- Anna Helena Szymborska
- Wojtek Stefaniec
b) dolna półka (brak jednego z atrybutów górnej półki +
ewentualna nuda)
- Julian Tomaszuk
- Ada Buchholc (za c.d.n.)
- Sławomir Shuty
- Agnieszka Piksa
4. Lista nieporozumień (niezrozumienie medium, haniebne chałturnictwo,
wtórność):
- Katarzyna Janota
- Bartek Materka (LOL)
- Jakub Skoczek (jesteśmy dorośli, traktujmy się poważnie)
Ciekawi mnie czy i na ile „Wielki atlas…” będzie argumentem w
dyskusji o Story Arcie. Osobiście przychylam komcia koledze Konwerskiemu, który
powiedział: „ani to story, ani to art”. No, szkoda.
Prezentacja Atlasu --->Tukej<----
6 comments:
heheheh posiadając album z pierwszej ręki, (bo podczas organizowanej wystawy ,,Wielkiego Atlasu..." w Krk przed wystawieniem go w szerszy eter) podobne spostrzeżenia będę musiał wynaturzyć również u siebie na blogowym poletku (jako szarego odbiorcy) ;>
KONIECZNIE!!!
Jakich smutnych czasów dożyliśmy, że trzeba na wstępie zaznaczać o neutralnych konotacjach użytych słów, żeby nikt się przypadkiem nie obraził ;)
Polityczna poprawność... Tfu... Dziadostwo ;D
Albumu jeszcze nie posiadam, ale pewnie kiedyś się dorobię i zdanie sobie wyrobię.
To nie poprawność polityczna. To Internety - siedlisko idiotów, którym faktycznie trzeba łożyć kawę na ławę.
Miałam tu napisać komenta odnośnie albumu, ale w sumie po co. Machnie się jakąś recenzję na Comix Grrrlz.
I też miałam przejścia z haartowcami, tyle, że w kwestii maili, które pozostawały bez odpowiedzi.
Maile bez odpowiedzi i spychologia. Jak w korporacji!
Post a Comment