
Pora na omówienie wyników podjętej rok temu oficjalnej akcji automotywacyjnej. Założenia były takie aby ogarnąć toczące się prace nad zaplanowanymi sześcioma albumami i pozytywnie wpłynąć na efektywność. Udało mi się definitywnie zakończyć dwa projekty doprowadzając do ich publikacji. Udało się też ruszyć z webkomiksem. Pozostałe trzy przedsięwzięcia przełożyłem na rok 2011.
Pokrótce o każdym z albumów:
- Projekt A (
Laleczki) - Akcja zakończona sukcesem.
- Projekt B (
Sceny z życia murarza) - Tutaj podobnie jak w przypadku Laleczek.
-
Projekt C (
Degrengoland) - Wystartowaliśmy
wczoraj. Plan minimum osiągnięty. O efektach będzie można podyskutować za rok. Jestem dobrej myśli i mam dużo entuzjazmu.
- Projekt D - Ostatnio robiłem coś przy nim 17 grudnia 2009. Od tamtej pory leży w szufladzie i czeka na lepsze czasy. Jeszcze poczeka, gdyż nie jest na szczycie listy priorytetów. Nie wiem czy w 2011 coś się ruszy w tym temacie. Na razie jest 25 stron w storyboardzie + masa referek.
- Projekt E - 190 stronicowy album do scenariusza Bartka Sztybora. Liczyłem, że skończę storyboard do końca roku, ale zdołałem rozrysować tylko 71 stron. Wkrótce doprecyzuję akcję automotywacyjną tego komiksu. Plan na dziś - skończyć storyboard i cisnąć z 10 stron.
- Projekt F - To będzie mój tegoroczny priorytet. Zarys scenariusza mam już od dawna, wałkujemy go z żoną od wielu miesięcy. Pora przelać pomysły na papier. Szukam referek. Dużo czytam, mózg trenuję. Obecnie największe nadzieje wiążę z tym albumem. Wkrótce wrócę do tematu na łamach bloga.
Wrócę jeszcze do Laleczek i Scen z życia murarza.
Laleczki ku mojemu szczeremu zdziwieniu spotkały się z bardzo pozytywnym przyjęciem i nieustającym feedbackiem. Co prawda jest to bardziej sukces krytyczny niż komercyjny bo niczym memento mori dołuje mnie kontekst mikronakładu i ryneczku; ale nie zmienia to faktu że ten album jest moim pierwszym prawdziwym sukcesem w polskim komiksowie. Sukces jest tym bardziej nieoczekiwany, że
po pierwsze Laleczki są materiałem (w swoim rdzeniu) w dużej mierze odgrzewanym. Najlepiej zilustruje to moja przeróbka słynnego
schematu konstruktowego:

W ciągu pięciu lat zatoczyłem koło, które się jednak nie domyka. Przy reedycji Laleczek pozornie jestem znowu w tym samym miejscu ale zmieniły się prawie wszystkie okoliczności. Ciekawe doświadczenie, wydaje mi się że podobne czeka mnie jeszcze nie raz.
Kontynuując wyjaśnienie mojego zaskoczenia z dobrego przyjęcia Laleczek:
po drugie - jestem głęboko przekonany i szczerze zdziwiony, że to właśnie Laleczki przejęły cały splendor, który powinien spłynąć na Sceny z życia murarza. SZŻM są komiksem z innej ligi, ambitnym projektem, ewenementem na skalę polskiego komiksu. A jednak właściwie zostały zignorowane. Tu mam na myśli również fap dotyczący odbioru wystawy (i publikacji) Czas na komiks, która w porównaniu z SZŻM jest banalna i efekciarska. Niestety, w odróżnieniu od Laleczek skończyły się moje możliwości promocji SZŻM. Pozostaje poddać się weryfikacji czasu i poczekać kolejnych 5-10 lat.
Publikacja SZŻM jest jednocześnie moim zakończeniem współpracy z wydawnictwem timofa. Pod koniec roku dołączyłem do redakcji
Ziniola, tuż przed wydaniem numeru 10, który również jest ostatnim numerem pisma wydanym pod timofowym szyldem. Co będzie dalej? Zobaczymy. Na pewno nie dołączałbym do redakcji magazynu, który akurat się zupełnie zwija z rynku. Tak więc najprawdopodobniej w kwestii Ziniola coś się jeszcze wydarzy. Pytanie "co?" i "kiedy?".
Na zakończenie kilka słów o grach. W 2010 kontynuowałem współpracę z
pastelgames, które co ciekawe przestały się cieszyć statusem hipstersko modnych niezależnych gierek. Ukazał się trzeci epizod
Fog Falla i druga część serii
Morbid. Powoli kończę pierwszy epizod nowej serii, rozmawiamy o czwartym odcinku FF. Ciągły progres.
Co dalej?