Cykl blognotek poświęconych niesamowitym komiksom wspaniałego Richarda Corbena.
Pan Corben zapowiedział, że nie składa broni i będzie rysował póki starczy mu sił. Dosłownie – ma zamiar zejść nad planszą! Gwoli przypomnienia, za tydzień artysta będzie obchodził 72 urodziny a kolejne projekty nadal realizuje z godną podziwu regularnością. Tak więc zapowiedzi ślęczenia nad komiksowymi planszami aż do grobowej deski brzmią niepokojąco. Życzę mistrzowi, który w branży działa już ponad 40 lat aby w dobrym zdrowiu napinał przynajmniej do setki.
Znamienne, że im Corben jest starszy, tym chętniej sięga po starszych wiekiem bohaterów. Podstarzałym herosem jest też Tugat – bohater zeszytu Murky World. O ile łysina to mrugnięcie okiem dla fanów flagowej serii o przygodach napakowanego Dena to siwa broda, zmarszczki i nieco przywiędłe muskuły świadczą o tym, że w komiksie pierwotnie wydanym w odcinkach w „Dark Horse Presents” mamy do czynienia z wojownikiem nieco steranym życiem. Zresztą, zerodowany, pustynny świat przez który wędruje Tugat zdaje się nikogo nie oszczędzać. Nawet martwi nie mogą tu zaznać odpoczynku gdyż na każdym kroku można natknąć się na nekromantę-kacyka*.
Bohater mimo zmęczenia nadal zachował awanturnicze nawyki – zwłaszcza jeśli w ucho wpadnie mu słowo klucz: „skarb”. Problemy załatwia zaś coraz częściej podstępem niż ogniem i mieczem. Chociaż prawdę mówiąc nadal zdarza mu się zostać zrobionym w konia (w tym przypadku wierzchowiec ma na imię Frix) a okazja do użycia miecza trafia się i tak częściej niż by chciał. Tak oto wyobraża sobie Corben emeryturę przeróżnych Conanów.
Zeszyt składa się z trzech epizodów, które co prawda łączą się ze sobą ale nie tworzą spójnej fabuły. Są to wyrywki niekończącej się podróży, w której możemy przez chwilę towarzyszyć Tugatowi. Na pewno komiks ma potencjał na dłuższą realizację ale wydaje się, że wycieczka do mrocznego świata była Corbenowską krotochwilą.
Jak zwykle mocną stroną są ilustracje. Technika pozornie bardzo prosta – ołówki dopełnione płaskim szarym kolorem. Wykonanie jak zwykle brawurowe. Corben jest mistrzem światłocienia, którym buduje niezwykle sugestywny klimat.
MURKY WORLD
scenariusz i rysunki: Richard Corben
Dark Horse Comics 2012
*Można też spotkać dwie wojowniczki przemierzające pustynię – osobiście uważam, że jest to świetny pomysł na komiks.
15 comments:
No proszę, bardzo ciekawa inicjatywa. To znaczy, że jest nas, fanatyków Corbena w Polsce, co najmniej dwóch. Nie, przepraszam - trzech. Jest jeszcze J.Szyłak.
Będę śledził (posty, nie fanatyków Corbena). Pozdrowienia!
Fanatyków Corbena jest w Polsce znacznie więcej niż przedmówcy się wydaje.
Fanatyk.
Jestem pewien (i moge to udowodnic) ze w Polsce jest wielu fanow Corbena.
Popieram. Jest nas więcej, jesteśmy tylko mniej szumni niż zwolennicy superbohaterów w rajtuzach:)
Możesz udowodnić? Intrygujące, poproszę zatem o te dowody
@Piotr - Oczywiście. Dowodem jest ilość albumów Corbena opublikowanych w języku polskim (i tych będących w planach).
Hmmm??? Wydano przecież... jeden album - "Banner", poza tym "Makomę" w "Hellboy'u" i jednego pirata. Była też króciutka nowelka w "Batmanie Black and White" i skrawek ze "Świata mutantów" w Komiksie Fantastyka ponad dwadzieścia lat temu... A plany - no cóż, z moich rozmów z wydawcami komiksów (jak wiadomo jest ich u nas w kraju zaledwie kilku) wynika, że mają oni alergię na tego rysownika, w związku z czym twierdzą, że nie ma zapotrzebowania na Corbena w Polsce, i że to się nie sprzeda. No chyba, że wiesz coś, o czym ja nie wiem - zdradzisz co to?
Widzisz, Piotrze, specjalnie napisałem "opublikowanych" a nie "wydanych". Subtelna różnica. A mówię oczywiście o translacjach. Wyszło ich już multum.
A z ciekawostek dla fanatyków RC polecam to: http://www.darkhorse.com/Books/20-025/Creepy-Presents-Richard-Corben-HC Mój przedostatni zakup tego artysty, 320 stron, twarda oprawa i zaskakująco przystępna cena jak na te gabaryty.
Translacjach? Co masz na myśli?
Oczywiście, że znane. Wezmę to tu na tapetę :)
Translacjach - Skanslacjach. Przetłumaczonych skanach opublikowanych tu i ówdzie w formacie .cbr. 2012 to rok Corbena. Polska nadgania powoli hiszpańskojęzycznych piratów, którzy od lat mają komplet.
A więc to tak... :) Teraz już wiem gdzie T. przeczytał Dena, jeszcze pół roku temu chciał ode mnie pożyczyć a nie przyznaje się skąd wytrzasnął egzemplarz :)
Den jest zrobiony bardzo ładnie.
No nic, ja tam wolę papier. Jeszcze raz gratuluję inicjatywy na blogu, będę śledził i cieszę się, że nie jestem sam w kosmosie
Post a Comment