Jako relacja z minionej Ligatury niech wystarczą dwie stronki z notatnika:
Dodam tylko, że Pani Judy Dunaway kręciła mocarne drony i skrecze a jej występ łączący radykalną elektronikę z dowcipną formą był idealnym soundtrackiem oddającym istotę festiwalu. Sama Ligatura to w założeniach impreza dla twórców a nie piwko dla komiksowa. W moim kalendarzu wizyta w Poznaniu wchodzi więc na miejsce warszawskich targów.
Podczas festiwalu funkcjonowała
czytelnia, w której można było naładować mózg masą porypanych
zinów i albumów zza granicy. Najbardziej ujęły mnie i zainspirowały produkcje
niemieckie. Było też stoisko z którego wypadało coś zakupić i
zabrać sobie na zawsze.
Mnie zaciekawiły takie cuda:
Generator 1000 – Zbiór 1000 (sic!)
pasków komiksowych Michała Rzecznika, które można wygenerować za
pomocą dwóch cięć nożyczkami. Chałupnicza robota i malutki
nakład. Idealne wykorzystanie pszrenowej zabawy formą i wypełnienie
jej zabawną treścią. Najbardziej zaskakuje, że generator
faktycznie działa. Proste i genialne.
Powroty - Albumik Katarzyny Kaczor
jest ilustracją tego jak wielką ewolucję w ostatnich latach
przeszła droga początkującego autora. Niecałą dekadę temu
ciężką misją było wproszenie się do xerowanego zinka a obecnie
można „z ulicy” debiutować w profesjonalnej autorskiej
publikacji pod egidą życzliwych wydawców. Centrala wyrasta na
wydawcę bodaj najżyczliwszego czego dowodem są między innymi
Kolekcja Maszina i właśnie Powroty. Komiks jest bardzo ładnie
wydany. Zinowa miniatura i sympatyczny debiut, który cieszy.
WALKA – 1 zine Marty Nieznayu tym
razem ponownie w wersji papierowego grubasa. Forma wydania niczym
ostatnie numery paryskiej Kultury. Treść – pozytywna masakra.
Komiksy, ilustracje i opowiadania. Świetna antologia tematyczna na
której łamach spotykają się takie gwiazdy jak Pszren i Ojciec
Rene. Zaskakująco wysoki poziom świadczy o dobrej robocie
redaktorskiej Nieznayu.
Za oknem świeci słońce – Wystawa
Anji Wicki była jednym (z wielu) mocniejszych punktów Ligatury.
Oryginalne plansze, szkicowniki, pamiętniczki, rysunkowe dzienniki i
dinozaur. Zdziwiło mnie, że to co szwajcarska artystka prezentuje
na swojej stronie to tylko malutki wycinek jej pracy. Dodać należy,
że pracy codziennej i wytrwałej. Widać tam prawdziwą miłość do
rysowania. Na szczęście odwzajemnioną. Logiczną konsekwencją
zachwytem wystawą jest lektura wydanego przez Centralę albumu.
Teraz czekam na western, który Anja prezentowała podczas pitchingu.
Maczużnik – Niewiarygodnie wysoko
postawiona poprzeczka dla wszystkich polskich komiksów, które
zostaną wydane w tym roku. Autorzy szykujący premiery na FKW nic
już nie poradzą na atak depresji ale twórców celujących ze
swoimi albumami na MKF być może czeka poprawianie scenariuszy i
przerysowanie gotowych plansz. Nie zazdroszczę.
Maczużnik to
perła w koronie Kolekcji Maszina. Daniel Gutowski po ubiegłorocznym
Nikiforze i brawurowym występie w adaptacji Lubiewa osiągnął
jakieś niezrozumiale niebotyczne rejestry. Wtóruje mu Michał
Rzecznik, po którym NIGDY nie spodziewałem się takiego kompletnie
przemyślanego scenariusza (przepraszam). Podobnie NIGDY nie
spodziewałem się, że Maszinowcy na serio pójdą w stronę
Cronenberga. Rzecznik zdjął maskę wąsatego psotnika i pokazał,
że potrafi napisać genialną historię. Gutowski pokazał na co go
stać. Obaj udowodnili, że są jednymi z najlepszych polskich
twórców komiksów. Czapki z głów.
Kolekcja Maszina – Najlepsze
posunięcie Centrali jako wydawnictwa to wzięcie w opiekę jedynej
polskiej super-grupy komiksowej. Maszinowcy pięknie wyrośli i
niewątpliwie są w formie. Grupa jest fenomenem skupiającym
najbardziej kreatywnych komiksiarzy. Pod wspólnym mianownikiem
artyzmu spotykają się talenty wymiataczy rysunkowych (Gutowski,
Wicherek) z energią eksperymentatorów (Tkacz, Rzecznik, MiCa,
Świdziński). Razem tworzą zaskakująco spójny, zabawny i dojrzały
program. Trzymam kciuki za wielką karierę kolegów.
1 comment:
Fajnie prowadzisz bloga, jest coś ciekawego do poczytania, będę wpadać :D zapraszam do mnie: http://chibusa-o-zarciu-i-zyciu.blogspot.com/
Post a Comment