Monday, April 15, 2013

WWK (02) - storyboard

Mamy już scenariusz.
Pora na pierwsze czytanie. Teraz jest czas aby zastanowić się, czy warto poświęcić kolejne dni/tygodnie/miesiące/lata na realizację właśnie przeczytanej historii. Jeśli weryfikacja przebiegła pomyślnie, odkładam scenariusz do szuflady. Jest to bardzo ważny etap pracy nad komiksem, więc uważam, że warto dogłębnie przemyśleć czy naprawdę starczy nam serca i cierpliwości. Jeśli coś nie gra już na etapie czytania scenariusza - odpuszczamy.
Nie mam innej rady.
Marnowanie cennego czasu nie ma sensu.

Ok. Scenariusz odleżał swoje. Nadal chcę zrobić z niego komiks.
Pora na... rysowanie!
Zanim to jednak nastąpi, sprawdzam ile komiks docelowo będzie miał plansz. Mam zamiar trzymać się wytycznych, więc z przypadkowych kartek (mogą być takie do xero) zszywam notes formatu A5 uwzględniając okładkę i strony redakcyjną oraz tytułową, spis treści, index, biosy itp itd...
Przy rysowaniu polecam metodę mistrza Grzegorza Rosińskiego: czytanie i jednoczesne rysowanie storyboardu. Ojciec Thorgala podobno szkicuje cały album podczas pierwszego czytania. Ma to sens w przypadku pracy komercyjnej lub gdy mamy bezwarunkowe zaufanie do scenarzysty. Sprawdza się też gdy scenariusz sporo leżakuje i detale historii zdążyły się już zatrzeć w pamięci.
Metoda:
A. czytam jedną stronę komiksu według scenariusza
B. rysuję jedną stronę szkicu
C. powrót do punktu A
aż do szczęśliwego finału, który wygląda tak:
46 stron gotowego komiksu w prostym szkicu.
1. Storyboard zrobiłem w jednym ciągu od 29 stycznia do 27 marca. Założyłem sobie, że na luzie narysuję jedną planszę dziennie przy porannej kawie, zanim zrobię prasówkę.
2. Na każdej planszy zakomponowałem układ kadrów i zrobiłem orientacyjny szkic (do tematu powrócę w kolejnym odcinku).
3. W kompozycji uwzględniłem dymki. Wpisałem wszystkie teksty (przy tempie jednej planszy dziennie nie jest to zadnym problemem).
4. Do ramek i tekstów użyłem czarnego cienkopisu. Szkic zrobiłem ołówkami.
W efekcie otrzymałem komiks, który już na tym etapie można bez większych problemów przeczytać. Jest to faktycznie gotowy komiks wykonany w jednym egzemplarzu. W sumie tutaj mógłbym skończyć i książeczkę używać na przykład jako eksponatu na wystawach/fetyszu dla kolekcjonerów.

Za nami już najtrudniejsza część tworzenia komiksowego albumu. Pozostała tylko ciężka fizyczna praca.

2 comments:

Tomek said...

Nigdy nie mogłem się zmusić do takiego trybu pracy, ja siadam i od razu rysuję plansze, czas chyba jednak na pewne zmiany, skoro sami mistrzowie stosują takie metody.

Maciej Pałka said...

Największym plusem jest to, że taki gotowy storyboard znowu możesz odłożyć na jakiś czas do szuflady a rysowanie zacząć z nowymi siłami. Nie ma poczucia, że się coś przerwało w trakcie pracy.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...