W minioną sobotę w końcu udało mi się zrealizować coś o czym w Lublinie myśleliśmy od... dziesięciu (sic!) lat (dokładnie od rozmowy z Markiem Turkiem podczas pierwszego TRACH!a w 2004). W ramach szóstych Lubelskich Spotkań z Komiksem organizowanych przez Lubelskie Stowarzyszenie Fantastyki "Cytadela Syriusza" po raz pierwszy w Lublinie (a jakże) odbyła się lokalna edycja akcji 24 Hours Comics Day.
W odróżnieniu od większości edycji, zrezygnowaliśmy z kilku wytycznych.
Po pierwsze termin, początek października to u nas data zarezerwowana na MFKiG.
Postanowiliśmy zatem nasze wydarzenie zrobić pół roku wcześniej - wiosną, kiedy jest ciepło, miło a dzień jest długi.
Po drugie - godzina.
Zamiast jak to jest przyjęte na 24HCD pracować od południa do południa następnego dnia, my wystartowaliśmy o 9 rano.
Wydało mi się, że taka zmiana godzin pozytywnie wpłynie na efektywność pracy.
Wydarzenie udało się zorganizować dzięki świetnej miejscówce, jaką jest Dom Kultury Narnia mieszczący się w ogromnym pawilonie dawnego sklepu spożywczo-wielobranżowego. D.K. Narnia jest zarazem siedzibą LSF"Cytadela Syriusza" i nowym miejscem na kulturalnej mapie miasta. Śmiało można powiedzieć, że to najbardziej fantastyczne miejsce w Lublinie. Oprócz oferty edukacyjno-warsztatowej jest to centrum ruchu fanowsko-RPGowego. Podczas naszego 24-godzinnego maratonu towarzyszyli nam niewadzący RPGowcy odgrywający role spoconych krasnoludów (?). Nocą zaś na wielkim stole do ping-ponga rozstawiono makietę miasteczka i trwały zacięte potyczki w Mordheima.
Zaczynamy. Hasło brzmiało "25".
Do tej pory nie wiem czy ktoś w ogóle robił komiks na temat.
Na zdjęciu: Edyta i Kasia biorą się do dzieła.
Wielką niespodzianką był przyjazd Spella, który nie dość że przybył aż z Trójmiasta to jest weteranem maratonów komiksowych od kilku lat odbywających się w Pracowni Komiksowej przy Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej w Gdańsku.
Narnia oferowała przeróżne możliwości usadowienia się podczas tworzenia komiksów: od sztalug aż po wygodne kanapki. Zadbaliśmy też o katering, nie zważając na to że najbardziej płodny jest artysta głodny. Chociaż w sumie, jeśli głodny to i zły - przydatne info podczas realizowania komiksów o tematyce społecznie zaangażowanej.
Uwaga do wykorzystania podczas kolejnej edycji.
Oszukiwałem. Z racji, że jako organizator liczyłem się z kilkoma innymi obowiązkami podczas wydarzenia, postanowiłem sobie ułatwić pracę. Przyniosłem gotowy scenariusz napisany przez Michała Klimczyka. Scenariusza wcześniej nie czytałem i rysowałem go "na żywca". Przez pół dnia wpisywałem teksty (Michał, nienawidzę Cię!) i improwizowałem układ kadrów. Dopiero wieczorem zabrałem się za rysowanie. Wyszło 19 plansz.
Co ciekawe, gdyby nie 24-godzinny maraton to nie miałbym czasu aby zrealizować ten komiks. Od kilku miesięcy miałem go wpisanego do kalendarza. Udało się.
W przyszłym roku postaram się zagrać zgodnie z regułami.
Dla mnie osobiście największą przyjemnością było obserwowanie przy pracy Edyty Bystroń. Autorka na swoim blogu też zamieściła relację z maratonu.
Strategia i taktyka są tu równie ważne jak ciężka fizyczna praca.
Technika i narzędzia to indywidualny wybór.
Czyli w sumie tak, jak przy pracy nad komiksem w zwykłym trybie.
D.K.Narnia to również biblioteka (imienia Stanisława Lema), w której znajdują się przyzwoite zbiory komiksowe. Przez cały czas trwania wydarzenia albumy komiksowe wyeksponowano w czytelni. Można było wejść z ulicy, odwiedzić nas, porysować przez godzinkę albo choćby poczytać Thorgala.
Można było również nabyć zinki, na przykład rewelacyjne "Rządy słowa", czyli nowy numer "1zine".
W końcu nadeszła noc.
Praca wre. Jeszcze "tylko" dziewięć godzin a tymczasem okazuje się, że gdy jedni już kończą, to inni są daleko w lesie.
Zawsze można liczyć na miłe odwiedziny po północy.
Kawa, entuzjazm, RedBulle.
Ja padłem na twarz po 2 w nocy. Tuż po narysowaniu finałowej planszy mojego komiksu.
Na posterunek wróciłem o 7 rano.
Uznaliśmy, że pora kończyć, posprzątaliśmy i tuż po 8 rano opuściliśmy Narnię.
Ciężko mi się odnieść do tego czy udało nam się sprostać zadaniu.
O ile warunku 24 gotowych plansz nie spełniliśmy (podobnie - ostatecznie wymiękliśmy po 23 godzinach) to świetnie bawiliśmy się podczas nieustających warsztatów i mogliśmy poznać swoje rysunkowe ograniczenia.
Doświadczenie nabyte podczas pierwszej edycji naszej akcji wykorzystamy za rok!
Dziękujemy za wsparcie, którego udzieliły nam:
- Wydawnictwo Komiksowe
- Aleja Komiksu
- Red Bull
- Radio Centrum
Projekt zrealizowany przy pomocy finansowej Miasta Lublin
4 comments:
Jeszcze raz wielkie dzięki za możliwość uczestniczenia! Miejsce było fantastyczne, catering pierwsza klasa, a atmosfera pracy na piątkę.
Nie wiem jak inni, ale ja akurat jako-tako podpiąłem się do tematu "25". Wytrwałem z rysowaniem do jakiejś 6 rano, kiedy to zacząłem po prostu ślepo gapić się w kartkę jak w malowaną ścianę. Komiksu nie udało mi się skończyć, ale jak tylko sfiniszuję "6 Błędów", to dokończę projektowy komiks i wrzucę na bloga.
Świetnie!
Jeszcze raz wielkie dzięki za to, że nas odwiedziłeś.
super sprawa, może za rok się uda przybyć :))) brawa dla wytrwałych rysowników
Post a Comment