Poprzednio napisałem o tym, że szorciaki są na dłuższą metę jałowe a wyjściem jest rysowanie albumów. Ktoś przytomnie dopisał, że można również rysować zeszytowe miniserie. Podobnie chyba pomyślał sobie KRL rysując Yoela. Machnął 4 odcinki komiksu (w sam raz do wydania w USA), który następnie został wydany przez Taurusa. W normalnym kraju KRL zgarnąłby za ten komiks podwójną wypłatę: najpierw za wydanie zeszytowe, a później za kolekcjonerskie. W naszych realich, komiks ukazał się od razu w trejdzie (dziwi mnie, że nie w twardej oprawie).
Czy KRL coś na wydaniu komiksu zarobił, to już temat na inny wpis.
W każdym razie, Yoel to komiks zacny*. Ciężka "real-kartunowa" krecha wsparta ręcznej roboty rastrami, fachowe kadrowanie i nastrojowe kolory Barta tworzą efektowną oprawę graficzną ciekawego scenariusza. Produkt estetycznie jest dopracowany pod każdym względem. Profesjonalna dobra robota i jak zwykle u KRLa kawał niezłego komiksowego rzemiosła.
Tym bardziej było mi miło, że mogłem "wprosić się" do tego świetnego albumu ze swoim Yoelowym pinupem.
*nie mogłem się powstrzymać przed poleceniem w stylu Piotra Kaczkowskiego :)
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
4 comments:
kizimizi tralala
Dziwnym nie jest. Dostałem gratisa :) Jak się dostaje gratisa, to zawsze się odstawia kizimizi. Każdy serwis komiksowy to potwierdzi.
nie kizimizi tylko to dobry komiks jest. kurwa. :)
Twój Yoel wygląda jakby sobie spluwą w nochalu chciał pogrzebać hehe;D
Post a Comment