Z polską muzyczką jest podobnie jak z polskimi komiksami. Nikt jej nie słucha a wszyscy twierdzą, że jest do dupy. Wspólną cechą są zwłaszcza antologie. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że na składankach polscy grajkowie wypadają o wiele gorzej niż koledzy od ołówka.
PUSTKI - KONIEC KRYZYSU
Smutnym przykładem jest hołd dla joy division z 2007 roku. Wyjątkiem potwierdzającym regułę miernoty tego zbiorku jest cover zagrany przez Pustki. „Koniec kryzysu” znalazł się jako bonus na identycznie zatytułowanej nowej płycie zespołu. Po kilku zmianach personalnych (gdzieś zapodział się „młody Janerka”) i z dziewczęcą hegemonią na wokalu Pustki zyskały na spójności. Ogólnie materiał wydany przez Agorę jest miły dla ucha, ale w pewnym momencie czuć męczenie buły.
Aktualne video - PARZYDEŁKO feat JANEK KOZA!
KINGS OF CARAMEL - KINGS OF CARAMEL
Efemeryczny projekt, w którym maczał palce Maciek Cieślak objawił się latem. Senne akustyczne melodie były idealnym soundtrackiem dla upalnych dni i wczasów pod gruszą. Album pozostaje uczucie niedosytu ale tak to jest ze słodyczami, że lepiej nie przesadzać. Sympatyczne (tylko i aż) oraz bardzo ładnie wydane.
Teledysku żadnego nie znalazłem.
Może jeszcze wypłynie jakieś fajne wideo z koncertów?
SILVER ROCKET - TESLA
Za to o geniusz otarła się kolejna produkcja Mariusza Szypury. Tesla wygrywa u mnie w kategorii inteligentnego popu. Projekt obserwuję od zarania i każda kolejna płyta zachwyca mnie coraz bardziej. Polska odpowiedź na Zero7 nie jest prostą kalką i wypada fajniej niż Old Time Radio czy Iowa Super Soccer grające w podobnej manierze. Piosenki są radiowe ale nie prostackie. Pewnie wkrótce zostaną zajechane w reklamach (zwłaszcza kawałek Niagara Falls z Moniką Brodką), ale na razie cieszę się z tych dźwięków. Śliczna płyta. Zresztą, album zamyka zachowawczy ale subtelny cover Space Oditty Davida Bowiego, więc pewnie to też wpłynęło na moją opinię.
O Brodce mowa:
AFROKOLEKTYW - POŁĄCZ KROPKI
<- wziąłem i połączyłem.
A to już mój osobisty debeściak w kategorii polskiej płyty roku. Co prawda miękkie pipki na różnych forkach płaczą że Afrokolektyw się skończył, ale to bzdury. Po dekadzie grania można wyjść z garażu ze wszystkimi konsekwencjami takiego ruchu. Wiadomo, że wszystkich nie można zadowolić, tak samo jak nie można dla wszystkich grać bo to domena muzykantów chcących aby ich „słuchać, bo mają piękny głos”. Muzycznie jest znakomicie. Słowa Afrojaxa rozpierdalają autoironią. Jest też kilka potencjalnych hiciorów, które oprócz skocznego bitu i melodii mają wpadające w ucho teksty – slogany. Cwany patent na przyciągnięcie słuchaczy, ale kupiłem to.
Wracam do słuchania.
Kolejne muzyczne podsumowanie już za rok!
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
3 comments:
Tesla owszem jest świetna, ale ja mam więcej polskich wartych uwagi płyt z 2008 roku. Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie Nosowska w starciu z Osiecką, przyjemnie brzmi Samo Voo Voo, wzrusza mnie Czesław gdy Śpiewa (nawet w Tesco Value), no i rozkłada mnie na łopatki Lao Che, gdy zapowiada nadejście Zbawiciela Diesla.
No i kupiłem wreszcie debiut Potty Umbrella, którego to występu słuchałem, gdy reszta komiksowej ekipy w knajpie obok popijała w trakcie ostatniego TRACHu. ;)
a to prawie plejlista trójki ci wyszła w tym zestawieniu :)
Fajnie, że wspomniałeś o Afrokolektywie, to zdecydowanie ich najlepsza płyta. I gdyby nie pustki to u mnie byłaby na pierwszym miejscu.
Post a Comment