Saturday, March 7, 2009

PAŁA PYTA ŁOSIA

Przy okazji omówienia autorskiej antologii Macieja Łosia udało mi się spiknąć z autorem, czego efektem jest ten oto ekskluzywny miniwywiad:

PAŁA - Kojarzę Twoje komiksy z Krakersa, AQQ, Fantastyki, Magazynu Fantastycznego i MFKowych wystaw. Kiedy dokładnie debiutowałeś i czy publikowałeś gdzieś jeszcze?

ŁOŚ - Debiutowałem dziesięć-jedenaście lat temu, dokładnie nie pamiętam. ŁZY ANIOŁA drukowałem w AQQ i był to pierwszy komiks "pochwalony" przez redaktora pisma Witolda Tkaczyka. Pamiętam nasze pierwsze spotkanie w poznańskim Głosie albo Ekspresie (byłe dzienniki), gdzie pracował. Siedziałem półdupkiem na jakimś krześle a on oceniał moje plansze. Zanim jednak pojawiły się Łzy anioła rysowałem wiele rzeczy, których na dobrą sprawę wstydzę się teraz. Taka początkowa fascynacja samym rysowaniem i kopanie fabuły w tyłek. W KRAKERSIE opublikowano nowelki PIES I KOT, NON STOP i parę innych rzeczy, których bym dzisiaj nie narysował. W FANTASTYCE były też jakieś pojedyncze rysunki.

PAŁA – Komiksy zawarte w Antologii powstały w większości prawie dekadę temu. Jaki masz teraz do nich stosunek?

ŁOŚ - Zdaję sobie sprawę, że album ten nie jest równy. Jednak sądzę, że kilka komiksów mi się udało. Szczególnym sentymentem darzę WŁADCĘ TRAW i pamiętam jak powstawał. Zainspirował mnie GLADIATOR, a konkretnie scena w której bohater idzie przez zboże, rozgarniając ręką kłosy, Najpierw więc był pojedynczy obrazek dłoni i kłosów. Całą resztę wymyśliłem w pięć minut.

Jeśli chodzi o Guliwera to wyjątkowo narysowałem go na konkurs. Jednak z tego co pamiętam nigdy tam nie dotarł. Skończyłem go za późno i jakoś tak, przestał mi się podobać. Dopiero gdy szukałem materiałów dla Roberta Zaręby, wpadł mi ponownie w ręce i odkryłem, że wcale nie jest taki zły. Pomyślałem sobie, że jest on trochę w klimacie Stephena Kinga, ot takie pomieszanie okrutnej codzienności z niezwykłością. Tak więc Guliwer odżył w antologii, choć wcześniej nie sądziłem, że opuści moją szufladę.

Wspomniane wcześniej ŁZY ANIOŁA były dla mnie przełomem gdyż zrozumiałem, że w komiksie liczy się opowiedzenie historii. Zrozumiałem, że ci którzy tworzą obrazkowe historyjki, to tacy współcześni malarze jaskiniowi, których zadaniem jest przyciągnięcie do swych rysunków jak najwięcej współplemieńców. Od tej pory starałem się opowiadać. Czy mi się to udaje, to już inna sprawa. Marzy mi się porządna powieść graficzna, po lekturze której, czytelnik czułby się jak po przeczytaniu dobrej książki.

PAŁA – Czy rysujesz jeszcze komiksy, lub masz zamiar na dobre powrócić do ich tworzenia?

ŁOŚ - Moje czasowe odejście od komiksu nie oznacza, że w ogóle przestałem tworzyć. W tym czasie narysowałem mnóstwo pojedynczych obrazków. Cały czas korzystałem z tuszu, bawiłem się ołówkiem i pastelami. Rysuję cały czas.

Co do komiksów, zawsze lubiłem krótkie formy. Ponadto trudno mi się było skupić na dłuższej historii przy świadomości, że najpewniej trafi ona do szuflady. Jednak ostatnio coś się zmieniło. Narysowałem zwariowaną , siedmiostronicową opowiastkę marsjańską, a obecnie jestem w połowie 22-stronnicowej opowieści o małej Emilce Crow, zagubionej w świecie Wielkich Przedwiecznych. Potem wchodzę w świat Złomiaka, bezdomnego, który musi stawić czoło temu, co wypełzło ze starego, poniemieckiego bunkra. Wreszcie detektyw, rozwiązujący w przededniu Paruzji swoją ostatnią sprawę. Mam te trzy, gotowe scenariusze, czekające na swoją kolej. W głowie roją się też inne pomysły, ale na razie są jak dymki z papierosa.

PAŁA - Do tej pory pracowałeś głównie jako samotny strzelec. Sam pisałeś scenariusze i rysowałeś. Czy w nowych komiksach też łączysz obie funkcje?

ŁOŚ - Zdecydowanie tak! Myślę, że nie potrafię inaczej, w każdym razie nigdy nie próbowałem. Bardzo dawno temu ktoś zaproponował mi rysowanie do scenariusza o Sherlocku Holmesie, jednak nic z tego nie wyszło.

Opowiadam swoje własne historie. Opracowuję dokładne scenariusze (choć bardziej przypominają scenopisy), układam dialogi. Przedtem długo zmagam się z pomysłem, myślę obrazami, zmieniam treść, cyzeluję dialogi, zmieniam i jeszcze raz zmieniam. Od pewnego czasu staram się też być bardzo dokładny w korzystaniu z odpowiednich źródeł. Jeśli na przykład w Nowej Anglii są dwuspadowe dachy, chcę wiedzieć jak one wyglądają. To co obecnie rysuję, bardzo ubieram w narrację, opowiadam nie tylko rysunkiem i na razie jest mi z tym dobrze.

Próbuję też "bawić się" klimatem opowieści i jestem przekonany, że to on tak naprawdę tworzy komiks!

1 comment:

skrż said...

Macieju Pałko, bardzo dziękuję za ten wywiad. Jako brzdąc byłem wielkim fanem Radioaktywnej Opowieści z Krakersa!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...