Jeśli ktoś by mnie zapytał jakim kluczem ustaliłem skład uczestników antologii "Sceny z życia murarza" odpowiedź mam już przygotowaną. Do współpracy zaprosiłem znajomych (w znaczeniu bardzo szerokim) twórców, z którymi chciałem zrobić wspólny projekt. Jako, że zabrakło mi argumentu finansowego, musiałem nadrobić argumentem pewnego stopnia wzajemnej sympatii. Nie zrozumcie mnie źle. Nie oznacza to, że gdybym miał jakikolwiek budżet, to spis treści wyglądałby inaczej. W komiksie swoje możliwości prezentuje najprawdziwszy dream team (dziękuję również rezerwistom)! Nie byłbym po prostu zmuszony do błagalnego trzęsienia łapką o każdą planszę i nie miałbym moralniaka związanego z nadużywaniem dobrej woli moich komiksowych przyjaciół. Po przejściach z kompletowaniem "Scen..." wiem, że zrobienie dobrej antologii mając zapewnioną kasę na honoraria to pestka. W odróżnieniu od innych antologii,"Sceny..." są na tyle nietypowym projektem, że narzucony został scenariusz. To nie są fristajle na zadany temat tylko wspólna kompozycja. Na finiszu pracy wiem również, że dziś nie podjąłbym się ponownie takiego zadania. Podobnie, gdyby ktoś zaproponowałby mi udział w podobnym wolontarystycznym przedsięwzięciu, miałbym gotowych 100 wymówek. Tym bardziej podziwiam współtwórców "Scen...", że dali z siebie wszystko w tym temacie.
Przyszła pora na pokazanie okładki. Autorem jest Rafał Szłapa, rysownik którego znam bodajże najdłużej z całego komiksowego półświatka. Piliśmy razem piwko dokładnie w czerwcu 1999 roku w Cieszynie gdy ja akurat zdałem maturę a kolega kończył drugi rok grafiki. Rafał o tym piwku nie pamięta.
Na przełomie wieków Rafał Szłapa był jednym z najlepiej zapowiadających się polskich komiksiarzy. Udzielał się w fandomie bardzo intensywnie, miał swojego zinka (Lekarstwo) i masę rozpoczętych albumów. Potem jak zwykle zadziałała proza życia, i ironia losu a komiksowe plany Rafała niefajnie zmutowały. Z drugiej strony, jego kreska ewoluowała bardzo przyjemnie. W 2006 r. ukazała się dobrze przyjęta antologia dotychczasowych komisów. Kwestią czasu wydawała się publikacja zapowiadanej serii BLER.
Od tamtej pory sporo wody w kranach upłynęło. Rafał zgarnia pochwały za ilustracje do Fabryki Słów i zbiera joby za chałtury w stylu komiksu o Naszym Papieżu. Ciągle pracuje nad przeróżnymi komercyjnymi zleceniami (chociażby Bluszcz, Nowa Fantastyka, Olimpijczycy), co nie oznacza jednak że całkowicie poddał się złowrogiemu Babilonowi i zapomniał o autorskich projektach.
Premiera prezentacji okładki zbiega się z aktywacją bloga poświęconego reaktywowanemu BLEROWI. Rafał w domowym zaciszu wrócił do pracy nad tym projektem. Szczęściarze mieli szansę obejrzeć przykładowe plansze (wydruk próbny) podczas Festiwalu Komiksowa Warszawa. Być może zapowiadany od tak dawna (prawie legendarny) komiks zostanie wydany już wkrótce. Po szczegóły zapraszam do źródła.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
1 comment:
Kurde, tak napisałeś, że łezka z oka poszła. Pokazałem żonie a ona cała spoważniała po przeczytaniu. Kawał czasu to już wszystko trwa, kiedy spróbuje się ogarnąć to pamięcią, to być może cieszyńskie piwo wciąż pozostaje nie odnalezione ale ileż innych wydarzeń i twarzy się przewija...trudno opisać.
Tak czy inaczej chciałem tylko dopisać, że i dla mnie lipiec jest miesiącem całkiem niezłego napierdalania. Jak mam świadomość, że i Ty tam, gdzieś w swoim Lublinie walczysz i mnie jest łatwiej!
Pozdrawiam!
Post a Comment