Kolejne trzy płyty w rankingu są z bardziej elektronicznego sortu, chociaż pomimo komputerowego wspomagania daleko im do elektronicznej ortodoksji.
Unkle - War Stories
Dla wielu osób płyta numer 1 w odchodzącym roku. Pełna rockowej motoryki, przebojowych singli i świetnych występów gościnnych (zarówno w postaci sampli jak też "żywych" wokalistów).
Unkle zaszarżowali i pokazali miejsce w szeregu rockowym gwiazdkom, pudrowanym stonerom i triphopowym zombim*.
Tylko dlaczego nie jest o nich głośniej?
(Do wglądu Hold My Hand - z sampelkiem z Be My Wife Bowiego :)
Recoil - subHuman
O nowym albumie Alana Wildera wspominałem przed premierą gdy jeszcze do końca nie wiedziałem czego się mogę spodziewać.
Pojawienie się nowego wydawnictwa zostało co prawda medialnie odnotowane, ale szybko rzucono je w kąt w związku z nowym albumem Klaxonsów, Editorsów czy innych gubiących formę już po debiucie Interpoli. A w odróżnieniu od tych kapelek, Wilder skończył z graniem skocznych melodyjek i trzyminutowych piosenek od czasu jak wybył z Depeche Mode.
Na subHuman mamy przyjemność obcować z najwyższej próby ciężkim elektrycznym bluesem. Mobiemu wyszła z takiego mixu muzyczka do reklam, Wilder stracił ambicje gwiazdorskie i po prostu robi swoje. Mistrz! :)
Z racji tego, że nigdzie nie znalazłem aktualnego wideoklipu promującego album, złośliwie podlinkuję teledyskiem do "Kingdom" Dejva Gahana. Ten pan również wydał płytę w bieżącym roku, ale szczerze mówiąc za wyjątkiem widocznego poniżej utworu, całość w porównaniu z dziełem Wildera wypada niezwykle blado.
:)
Ulver - Shadows of the Sun
Płyta trochę z innej bajki. Ulver trafnie określono jako "alternatywę dla metaluchów", gdyż wśród fanatyków zespołu najwięcej jest pryszczatych koneserów growlingu, niszczących mózg blastów i rytualnych orgii przy pełni księżyca (z nieodłącznym profanowaniem Hostii). Zespół który choć trochę muzycznie wyłamuje się z konwencji, w środowisku słuchaczy mających klapki na uszach jest automatycznie traktowany niczym złoty cielec awangardy. I choć Ulver "odkrywa" szlaki wielokrotnie spenetrowane, może (niezasłużenie) cieszyć się sławą eksperymentatorów. Z drugiej strony, dla słuchaczy o wysublimowanych gustach, elektroniczne produkcje zespołu jawią się mierną popłuczyną po Lustmordzie, Eno czy Sylvianie (na którego notabene Garm się powołuje). No cóż, metaluchem nigdy nie byłem a nowa kompozycja Davida Sylviana na czajnik i dron nie wzbudza we mnie ekstazy. Z tego względu, pozbawiony uprzedzeń odbieram "Shadows of the Sun" bardzo pozytywnie. Spokojne melodie, nastrój melancholii, fajny cover Deep Purple - niewadząca muzyka tła, która szybko się nie nudzi ale też specjalnie nie zapada w pamięci. Na pewno przebija przereklamowanego Puscifera. Jeszcze nie raz wrócę do tej płyty.
Następnym razem chyba wezmę na tapetę kilka polskich płyt. C.D.N.
*próbowałem pobić swój rekord stężenia bełkotu.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
4 comments:
UNKLE rządzi!
eeeee, UNKLE nowe takie sobie. recoil dużo dużo lepszy.
sztybor ma racje kazia blefuje
Najnowasze unkle rządzi jak nic nigdy i nigdzie (z 3 płyt tylko drugie bylo slabsze)
wogole to Twoje recenzje nie idą na marne, już ze 3 plyty dzieki tobie odkrylem
A co do polaków to moim prywatnym zdaniem to to był bardzo kiepski rok w tym roku
Wlasciwie słuchałem samych straci, tylko Komety coś zaproponowały konkretnego no i też jakoś niedawno nowy L.U.C. wyszedł.bo Afro kolektyw to chyba w 06 wyszedłbył,z posuch zacząłem grzebać w starociach i tak ten rok upłynąl mi w rytm Dżambli Edmunda Fettinga.
ech... No ale czekam co Ty dostrzegłeś za plusy
z polskich to w tym roku świetna Nosowska (bo to ten rok był, prawda?) i mimo kilku zastrzeżeń - Muchy. Bardzo energetyczna płyta. Komety lekkie rozczarowanie, ale Lesław poniżej pewnego poziomu nie schodzi.
Post a Comment