Thursday, March 15, 2007

Esensja o "10 bolesnych operacji"

Tonite will be no translation. Note below is the first review of my new graphic novel from www.esensja.pl

Pierwsza recka 10bo.

Koledzy z ESENSJI byli bardzo szybcy.
Tekst oczywiście w linku ale pozwoliłem sobie również zacytować.


Bardzo bolesny komiks

Robert Wyrzykowski

Duet Szcześniak-Pałka ostatnio jest na fali. Krótko po „Wacianych Kaflikach Żyttu” oraz drugiej części „Domu Żałoby” wydawnictwo Timof i Cisi Wspólnicy opublikowało kolejne przedsięwzięcie artystyczne tej pary – „Dziesięć bolesnych operacji”. Istotnie, droga do niego była długa i bolesna – po blisko czterech latach pracy komiks ujrzał wreszcie światło dzienne. Ale warto było czekać.

Miłośnicy typowych dla Szcześniaka groteskowych klimatów nie znajdą tutaj akcji na miarę „Czakiego” bądź „Wacianych Kaflików Żyttu”. Wszystko jest tu prawdopodobne aż do bólu. Ale za to znakomicie napisane. Głównym bohaterem jest niejaki Leszek, zdesperowany mężczyzna w średnim wieku, który dobitnie odczuwa widmo nadchodzącej starości oraz bezsens dnia codziennego. Mąż znienawidzonej żony. Ojciec syna, z którym ciężko się dogaduje. Paranoik, który chorobliwie boi się wychodzić poza próg mieszkania i potrafi zrobić małżonce ciężką awanturę o zbyt lubieżną (jego zdaniem) konsumpcję jogurtu. Chodząca proteza człowieka, żyjąca i odczuwająca tylko w ograniczonym stopniu. I co najgorsze – w pełni tego świadoma.

Tak naprawdę, to nie za wiele tu się dzieje – „Dziesięć bolesnych operacji” to przede wszystkim długi i bolesny monolog w myślach bohatera, przerywany od czasu do czasu interakcją z innymi ludźmi. Leszek z prędkością karabinu maszynowego wyrzyguje na czytelnika swój prywatny Weltschmerz. Spowodowany jest on niechęcią do rodziny, znajomych, schematycznych tradycji, miałkich relacji międzyludzkich i kultury telewizyjnej. Krótko mówiąc – do własnej codzienności i przeciętności. Leszek dokonuje przy tym wielu trafnych obserwacji społecznych. Znamienne jednak, że początkowo rzadko kiedy ujawnia swoją prawdziwą wrogość wobec wszystkich i wszystkiego. Agresywny i pełen jadu wywód myślowy znakomicie kontrastuje z neutralnymi, wręcz bezpłciowymi uwagami skierowanymi do innych.

Graficznie album stoi na bardzo wysokim poziomie. Wspomniałem przy okazji recenzji „Wacianych Kaflików Żyttu”, że Maciej Pałka to rysownik o charakterystycznym stylu i wielkich możliwościach. Z każdym kolejnym przedsięwzięciem stawia sobie poprzeczkę coraz wyżej, a „Dziesięcioma bolesnymi operacjami” umieścił ją bardzo wysoko. Doskonale operuje szarościami i rastrami, świetnie konstruuje plansze. Jego charakterystyczna, lekko „bazgroląca” kreska pasuje do scenariusza Szcześniaka. Powykrzywiane i potworne twarze przechodniów, niewiele detali w tle – to wszystko tylko wzmacnia chorobliwy klimat komiksu. Ale w „Dziesięciu bolesnych operacjach” znaleźć można nie tylko rysunki Pałki. Dodatkowym smaczkiem dla miłośników komiksu będą „telewizyjne” kadry narysowane przez takich twórców, jak: Saulius Krusna, Hubert Ronek, Mateusz Skutnik, Marek Turek, Dennis Wojda i inni. Cały album zaś zamyka krótki „appendix” w całości zrealizowany przez Dominika Szcześniaka.

„Dziesięć bolesnych operacji” to takie „Polish Beauty”. Albo komiksowa odpowiedź na filmy Marka Koterskiego. W błąkaniu się bohatera po mieście jest też coś z „Ullisesa” Joyce’a. Motyw to zresztą obecny w literaturze od stuleci i przykładów można by mnożyć. Warto kupić, warto się zapoznać, warto mieć na półce, bo to komiks napisany bardzo sprawnie i narysowany na wysokim poziomie. Radzę się pośpieszyć, bo nakład nie za duży – a szkoda, bo to naprawdę świetny album. Prawdopodobnie najlepszy obok „Blakiego” polski komiks wydany przez wydawnictwo Timof i Cisi Wspólnicy. Duże brawa.

1 comment:

Anonymous said...

Po D.Żałoby jestem pełen optymizmu. Pozycja obowiązkowa. Go, go!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...