W końcu przysiadłem nad scenariuszem i rozrysowałem sobie szkicowo poszczególne plansze.
Komplet wygląda tak: Jest to szkielet będący niezłym punktem wyjścia do dalszego rysowania komiksu.
Podliczyłem wszystkie plansze i wyszło mi "okrągłe" 58 stron komiksu + 2 na stopkę i tytułową (czyli 60 + okładki, których nie wliczam) . Bardzo elegancko. Nie muszę nic wycinać ani dodawać.
Mimochodem 46 plansz według scenariusza rozrosło się o 12 kolejnych. Nie jest to więc jakiś szczególny hardkor. Wojtek Stefaniec pewnie spokojnie dobiłby do setki plansz.
W czasie pracy nad planowaniem kompozycji kadrów najwięcej problemów miałem z często powtarzanym przez Jerzego Szyłaka podziałem na 7-9 obrazków na planszy. W połączeniu ze sporą ilością tekstu stanowiło to dla mnie nie lada wyzwanie. Nie zaszalałem szczególnie jeśli chodzi o samą formę komiksowych ramek, których układ będzie raczej mało ekstrawagancki. Planem optimum jest rozwinięcie tego co zrobiłem graficznie w Domu Żałoby. Ambicją zaś zróżnicowanie i uatrakcyjnienie kadrowania ( tu wielkie dzięki za inspiracje dla niesamowitego Marka Rudowskiego).
Zaczynam dłubać kadr po kadrze.
Do końca sierpnia powinienem skończyć, żeby bezstresowo zająć się postprodukcją.
C.D.N.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
7 comments:
strasznie małe te szkice plansz, musiałeś z lupą pracować
to jeszcze nic, sam komiks ma być podobno jeszcze mniejszy.
tam posta usunąłem u góry. to ja przyznaję się. pomyłka była ;)
spoko, konkretne przygotowanie, ja macham storyboardy do kolejnych sekwencji (5-7 plansz) apotem gotowa plansza i kolor, potem kolejna sekwencja i tak do usranej smierci - pozdrawiam;)
Konkretiko storyboardzik. Trzymam kciuki za wytrwałość. Teraz to już powinno być z górki:)
"to jeszcze nic, sam komiks ma być podobno jeszcze mniejszy."
a ile można zaoszczędzić na stoisku na konwencie. można sprzedawać z kieszeni
za takie malutkie maciupkie pięciozłotówki.
Post a Comment