Tydzień minął jakby kto kutasem mignął*
Tudzież strzelił z pejcza.
Lub z gumy w spandeksowych majtach spajder-mana.
Dziś zgodnie z obietnicą podsumowanie pierwszego etapu wyzwania w rysowaniu na ilość (nie olewając jakości - jaka by ona nie była).
Tak, narysowałem 12,5 strony.
Soczystego undergroundu, czy też alternatywy - jak zwał, tak zwał.
Gotowe jest 36 (i pół) strony z docelowych 58.
Według scenariusza jestem na 32 z 46 - tak w ramach ciekawostki.
W przyszłym tygodniu nowa zabawa.
Do planu minimum z ubiegłego tygodnia (7 plansz)
dodaję element trudności - tak zwane plecy konia.
W tajemnicy od kilku miesięcy walczę z tematem szlachetnego rysunku realistycznego.
W końcu zaczynam łapać o co w tej konwencji chodzi, więc chyba najwyższy czas się sprawdzić.
Trzymajcie kciuki!
Za tydzień (umówmy się w przyszłą niedzielę) zdam relację z placu boju i wyznaczę cel kolejnego etapu.
IHAAAAA!
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
2 comments:
Jedziesz, Pałka, jedziesz! Takie wpisy powodują, że samemu chce się troszkę posiedzieć za biureczkiem, niestety muszę sprzątać chatę, bo jutro pierwszy raz od 5 lat wpada właściciel i letko nie będzie.
szacuneczek. ja tylko dwie plansze w tym tygodniu napiąłem:)
Post a Comment