Sunday, June 10, 2007

Być jak Alan Wilder

Niezwykłą chwilą jest moment ukończenia zeszytu komiksowego. Równie emocjonującą chwilą jest moment gdy wydrukowany komiks w końcu trafia do rąk autora. Wczoraj dostałem paczkę z czwartym odcinkiem "Domu Żałoby" i mogłem odetchnąć z ulgą - jest to pierwszy komiks z którego jestem edytorsko w zupełności usatysfakcjonowany. Począwszy od okładki, rozmieszczenia elementów loga, kolorów nieprzekłamanych przez drukarnię a skończywszy na detalach składu i jakości wydruku. Wszystko gra.
Niniejszym zakończyłem swoją kilkuletnią (sic!) przygodę z Domem Żałoby. Mam nadzieję, że moje zaangażowanie w jakiś sposób przełożyło się na (w miarę przyzwoity) efekt wizualny. Teraz już jako zwykły czytelnik będę czekał na kolejne zeszyty serii. Mam nadzieję, że podczas ich lektury będę się bawił równie dobrze jak w czasie rysowania tego komiksu.

Trzymając w rękach pachnący drukiem komiks czuję, że swoje już zrobiłem a teraz reszta należy do czytelników. W jednym z poprzednich wpisów wspomniałem o tym jak duży wpływ na rysowanie czwartego zeszytu Domu Żałoby miały opinie odbiorców. Ciekawi mnie czy oczekiwania czytelników były zbieżne z uzyskanym efektem końcowym? Nawet jeśli nie, to jest to dla mnie kolejny krok naprzód w nauce komiksowego rzemiosła.

Korzystając z okazji chciałbym podziękować wszystkim osobom dzięki którym miałem sposobność współtworzyć DŻ:
Dziękuję Dominikowi Szcześniakowi za możliwość zilustrowania jego scenariusza, Timofowi za chęć wydania serii i zaangażowanie edytorskie, Hubertowi Ronkowi za inkersą współpracę przy drugim epizodzie, Wojtkowi Stefańcowi za mocnego kopa artystycznego i podniesienia poprzeczki w trzecim epizodzie, Pawłowi Samborowi za kolory na okładce, rewers i narysowanie prologu (uratowałeś ten komiks) . Dziękuję wydawnictwu POST za udostępnienie fonta a także dziękuję wszystkim świetnym rysownikom, do których zwracałem się z prośbą o pomoc przy kontynuacji serii. Wszystkim dałem namiary mailowe na scenarzystę, więc jeśli nadal macie ochotę na zilustrowanie zeszytu lub jakiejś nowelki to zapewne Dominik Szcześniak z radością coś adekwatnego dla was znajdzie. Wystarczy, że go poprosicie.

I to w sumie tyle.
Na dokładkę prezentuję kadr-rarytas, który został interwencyjnie usunięty z komiksu. Bliźniacy Peaks pewnie jeszcze sobie zaszaleją.

+

No i jeszcze pozostało mi wyjaśnić tytuł dzisiejszej notki. :)
Otóż wielkimi krokami nadchodzi premiera kolejnego albumu RECOIL!

2 comments:

Piotr Nowacki said...

Szacunek kolego. Za dobrą robotę w tym projekcie oraz ten wpis na blogu - bardzo ładnie i z klasą.

Człowiek Potas said...

Gratuluję albumu. No dla takich dni rysownik żyje. Przynajmnie w tym kraju- bo w innych poza radochą trzymania zeszytu w łapach jest jeszcze ten przyjemny ciężar portfela w kielni. Ale dobre i to. jeszcze raz gratulacione!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...