Friday, November 2, 2007

Muzyczne podsumowanie roku 2007 (część pierwsza)

Dzięki Panbu, mamy już listopad. Wkrótce koniec roku więc zaczną pojawiać się wszelakie podsumowania i rankingi. Wpadłem na genialny pomysł, że przedstawię osobisty top albumów muzycznych wydanych w tym roku. Liczę się z tym, że w ciągu najbliższych dwóch miesięcy odsłucham jeszcze kilka (naście) świetnych nowych płyt, z czego wypada mi się tylko cieszyć. W najlepszym razie coś dodam. Z moim tempem pisania powinienem zdążyć z pełną listą do końca grudnia.

W kilku zdaniach, na zasadzie polecanek.

Kolejność dowolna.

Cocorosie - The adventures of ghosthorse and stillborn

Utalentowane siostry Casady powróciły z czwartym (i chyba najlepiej do tej pory promowanym) albumem. Zespół mieści się w etykietce nowojorskiej autorskiej alternatywy na linii powiązań Reed->Hogerty->Cocorosie. Tak mi się to przynajmniej kojarzy gdy słyszę wzajemne występy gościnne, jak też rekomendacje i inspiracje.

Dziewczyny nagrywają dziwaczne piosenki okraszone dźwiękami harfy, elektronicznymi smaczkami oraz (jak zwykle) wynalazkami w postaci przeróżnych "tęczowych music boxów" (katarynek, pozytywek, piszczących gumowych kaczek itp).
Efekt zaskakująco przebojowy. Chyba.


Bloc Party - A Weekend in the City

Zespół postanowił walczyć z syndromem drugiej płyty. Po przebojowym debiucie z 2005r. nagrali album równie atrakcyjny (łatwo wpadające w ucho piosenki) a zarazem progresywny i ambitny.

Ambitny w rozumieniu nurtu muzykowania, w którym zespół funkcjonuje.

Chociaż w sumie, słuchając singlowego "I Still Remember" (ostatnio fragment był użyty w jakiejś reklamie tepsy) mam uzasadnione obawy, czy Bloc Party nie zechce pójść w ślady U2.
Alternatywa: nowy Interpol lub kolejny klon U2 wydaje mi się przerażająca!

Byłoby szkoda.

Jako obrazek: Song For Clay (Glastonbury 2007)


The Good, The Bad & The Queen

Pierwszy i oby nie ostatni album supergrupy: Damon Albarn, Paul Simonon, Simon Tong i Tonny Allen (+ koledzy). Nazwiska mówią za siebie. Może nie wszystkie i nie wszystkim, ale od czego mamy dobre chęci i google? W muzycznych TV najczęściej gości Albarn, chociaż głównie pod postacią swojego animowanego alter ego.

Panowie nagrali rewelacyjną płytę. Oczywiście jeśli komuś termin "supergupa" kojarzy się automatycznie z nazwami "Asia"lub "Perfect", w przypadku GB&Q przeżyje rozczarowanie.

Największe wrażenie zrobił na mnie utwór tytułowy.
Tymczasem do wglądu video z Kingdom Of Doom - reminiscencje z Syda Baretta:

Kolejna porcja niebawem.

No comments:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...