Tym razem według klucza: albumy z rysunkiem (a nawet bazgrolunkiem) na okładce.
Zaczniemy bazgrołkiem, a skończymy czymś ładnym.
Clap Your Hands Say Yeah - Some Loud Thunder
Zaczyna się jak piosenkowe Sonic Youth (kojarzę, więc czuję że jestem na czasie) a później jest coraz lepiej. Fajne melodie, psychodeliczne dźwięki w tle i sympatycznie zblazowany wokal. Rokendrolowe podejście do sekcji rytmicznej i folkowe refreny. Czasami zdarza się balladka (niebanalna muzycznie i odpowiednio "przybrudzona"). W przypadku szybszych kawałków nie ma darcia japy i mordowania uszu, więc dla mnie rewelacja.
Spotkałem się z opiniami, że płyta jest słaba i nie ma startu do debiutanckiego albumu. Na szczęście dla mojego plebejskiego gustu, jeszcze nie miałem przyjemności słuchania poprzedniczki "Some Loud Thunder". Nadrobię.
Jako ilustracja muzyczna: hiciorek :)
S a t a n S a i d D a n c e
Architecture in Helsinki - Places Like This
Ponoć ulubiona kapela Brusa Willisa. Latem występowali w Mysłowicach. W Helsinkach też. A zazwyczaj siedzą gdzieś w Melbourne i uprawiają swoją twórczość grając piosenki przy użyciu nieskromnej mnogości instrumentów. Tak więc, dźwięków w tej muzyczce co nie miara. Co do stylu, osobiście miałem skojarzenia z Beckiem - podobnie pełna energii, pozytywnie zakręcona zabawa materią. Również podobny poziom pastiszu i ogólnego "jajcarstwa" (chyba nawet większy u Australijczyków).
Do zapoznania się z albumem przekonała mnie EPka "Heart It Races" na której znajdował się tytułowy utworek w pięciu wersjach. Najbardziej rozbujał mnie remix z gościnnym wokalem Mr Lee G. Nigdy nie byłem fanem reggae (zwłaszcza w rodzimym wydaniu pszenno-buraczanym), ale muszę przyznać że wstrzymujący akcję serca dub to potęga.
No to wspomniane Heart It Races!
(Zespół skacze po polanie przebrany za śmieszne ludki)
I na dokładkę Hold Music!
(Zespół poubierany w pelerynki zajmuje się podskakiwaniem na batutach)
Menomena - Friend and Foe
O zespole wspominałem wcześniej przy okazji współpracy z Craigiem Thompsonem. Tym razem o albumie, bo po pierwsze pasuje mi do klucza (że niby płyta z rysunkiem) a po drugie, poszukiwania muzyczne Menomeny zasługują na umieszczenie ich nowych nagrań w kontekście "najlepszych płyt roku". Po post-rockowym wyskoku w postaci Under An Hour powrócili do bardziej piosenkowego grania, tym razem "po bożemu" czyli bez zbędnego kombinowania. No i lansują się, grają koncerty, potencjalne hiciory czyhają na moment gdy zagoszczą na playlistach aby bezlitośnie wryć się w podświadomość słuchaczy. Lekko razi mnie mocniejsza niż na debiucie inspiracja wokalisty śpiewaniem w stylu TV On The Radio, ale może to jakiś paradoks bo Maciek Cieślak też śpiewa w podobnej manierze a na TV On The Radio na pewno się nie wzorował. Czyli co było pierwsze? Jajko czy kura? A może po prostu do zbieżnych patentów może dojść każdy, niezależnie od innych?
Na filmiku Weird prosto z piwnicy. Skład też taki Ściankowy.
Przy kolejnej płycie dla porządku spojrzałem na datę wydania i zamurowało mnie - 2006!
Album nie powinien znaleźć się w podsumowaniu 2007, ale to mój blogasek i nie będę przecież nakładał sobie formalnych ram. Niby dlaczego mam sobie psuć zabawę?
W takim razie niejako poza "konkursem"
Helios - Eingya
Multiinstrumentalista Keith Kenniff nagrał soundtrack do jesiennej wieczornej aury. Muzyka minimalistyczna i subtelna. Ambientowe plamy, smutne plumkanie gitarki, gdzieniegdzie w tle coś szeleści, ćwierka, plumka i stuka. Bezpretensjonalne i urzekające. I na dodatek świetna okładka!
I tyle w temacie.
C.D.N.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
2 comments:
to w takim razie ja jestem jednym z tych snobów, które twierdzą, że pierwsza płyta Clap Your Hands była lepsza.
a przynajmniej zabawniejsza i jakaś taka mniej wymuszona.
choć to może kwestia tego, że zacząłem ich słuchać, zanim każdy tygodnik opinii w Polsce o nim coś napisał, więc nie było już tego wrażenia elitarności
:)
ciaasto ciasto ciasto, okej, to jest akurat żart z pierwszej płyty
jak rzadko zgadzam sie z khm
a płytą roku był dla mnie album U.N.C.L.E. nowy
Post a Comment