Na blogu sinuscamera natknąłem się na link do rewelacyjnego tutoriala Kazu Kibuishi - Making Of Cooper. Podlinkowuję dalej, bo naprawdę warto kliknąć.
Tymczasem autor wspomnianego powyżej blogaska niedawno ruszył ze swoim webkomiksem. Pustynna Opowieść pod względem "infrastruktury" przedstawia się zachęcająco: jasna nawigacja, kilka wersji językowych, stałe udoskonalanie efektywności strony internetowej. Pierwsze wrażenia to przejrzystość i komfort czytania.
Co do samej historii, to na razie autor zaprezentował dwie plansze z których jeszcze zbyt wiele nie wynika. Dwie kobiety w czasie podróży przez pustynię, w pobliżu reliktu starożytnej (zapewne) cywilizacji natykają się na zakopanego w piasku po szyję mężczyznę. Dialogi postaci nakierowują na skojarzenia z fantasy (czy słusznie, to się dopiero okaże). Wstęp jest zrealizowany sprawnie i ze znajomością języka komiksu. Autor nie ma problemów z zawieszeniem akcji pod koniec planszy, tak aby z zaciekawieniem śledzić ciąg dalszy. Tradycyjne kadrowanie nasuwa skojarzenia ze stylem "europejskim-albumowym" - raczej nie spodziewam się fajerwerków w postaci splaszów i eksperymentów formalnych. Ale to nie jest żaden minus.Kreska jest dopracowana i solidna. Jedyne co mnie razi to bezduszna komputerowa kolorystyka, potraktowana bardzo zachowawczo. Tak jakby autor bał się zaszaleć by czegoś nie zepsuć. W przypadku użycia dość ascetycznej kreski i zostawienia dużej przestrzeni, kolor jest zbyt płaski, "wylizany cieniowaniem" jak u digartowych digital painterów. Przydałoby się więcej "pazura".
W każdym razie kibicuję projektowi, bo jest zrobiony z głową. Ekspozycja w postaci webkomiksu jest końcowym etapem po przemyśleniu koncepcji, narysowaniu dużej części i stworzeniu przyjaznej czytelnikom prezentacji. Dzięki temu nie boję się, że autor zawiesi publikację kolejnych odcinków gdy tylko dopadnie go zniechęcenie, lenistwo, przepracowanie czy inny element prozy życia.
Na polterze w dziale webkomiksów zawisło siedem plansz nowego komiksu Daniela Gizickiego. "Fuzja nie-ostateczna" jest zarazem sieciowym debiutem Rafała Trejnisa. Ciekawiło mnie, cóż ostatnio (komiksowo) porabia Rafał, z którym kiedyś często "spotykaliśmy się" na łamach Ziniola. Być może kilka osób kojarzy też jego rysunki z gościnnego występu w wydanych w marcu "Dziesięciu bolesnych operacjach". W każdym razie, ostatnie prace które widziałem były narysowane ponad dwa lata temu. Od tamtej pory Rafał zrobił spore postępy. Wyeliminował amatorskie pozostałości w kresce, stylowo wyewoluował w kierunku lekko kojarzącym się z Kurtem (ale bez "szarpanej" krechy). Co mnie lekko rozczarowało, to miejscami nieczytelna narracja lub kadrowanie, które zaburza płynność czytania komiksu. Plusem jest fajne użycie rastrów i wyraźny rozwój rysownika.
Jeśli chodzi o samą historię, odczucia mam ambiwalentne. Na polterze nie znalazłem informacji, czy jest to pierwszy epizod, czy skończona nowelka. Jako wstęp do dłuższej historii, komiks prezentuje się zachęcająco. Jeśli jednak "Fuzja..." miała być zamkniętą całością (na co wskazuje ostatni kadr), to niestety odbiór zmienia się diametralnie. Mamy zawiązanie akcji, intrygę, wprowadzenie bohatera i ... nagle wszystko się urywa! Pointa zaskakuje jedynie tym, że można było zarżnąć tak fajnie zapowiadającą się fabułę.
Apeluję do autorów: Chłopaki, wykorzystajcie potencjał tego komiksu! Nie zmarnujcie okazji! Nie marnujcie czasu (swojego i czytelników) na strzały w próżnię. Nie rozmieniajcie się na drobne.
Na zakończenie argument zamykający usta tym, którzy mówią że Magazyn Komiksowy B5 drukuje wszystko po znajomości i nie robi selekcji materiału.
Paweł Gierczak na swoim deviantowym profilu zaprezentował odrzucony z druku w B5, obrośnięty w pewnych kręgach kultem i legendą komiks - "Rodzina Srochów".
W miniaturki klikacie na własną odpowiedzialność!
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
1 comment:
mam jednego Srocha w domu.
to piękny komiks.
wydrukowałem go sobie jak tylko zobaczyłem na dewiancie.
a jak już wygryzę kołodzieja, wydam Srochów w mistrzach komiksu.
i wznowię.
Post a Comment